Niejako z obowiązku - bo w Manchesterze mamy, największy poza Polską, pomnik Chopina - wypada przypomnieć o przypadającej wczoraj , okrągłej 175 rocznicy śmierci największego, polskiego kompozytora.
( Zdjęcie z sieci )
Pomnik przy Deansgate przedstawia koncertującego Fryderyka, obok fortepianu, półsiedząca muza, uczennica, powierniczka, protektorka i ostatecznie fundatorka jego nagrobka na paryskim cmentarzu Père-Lachaise, szkocka arystokratka Jane Stirling.
To za jej sprawą pomnik stanął w Manchesterze, bo to na jej prośbę - bardzo już chory Fryderyk( zmarł w następnym roku ) dał koncert w sierpniu 1848 roku. Nadmienić wypada, że chyba przed najliczniejszym audytorium, bo dźwiękom wyczarowywanym przez Chopina w Gentleman's Concert Hall w Manchesterze przysłuchiwało się aż 1200 osób.
Pokój, w którym urodził się Fryderyk Chopin
Bardzo ów pobyt w Manchesterze, potem w zimnej Szkocji odbił się na zdrowiu kompozytora. A i śmiertelnie zakochana w Chopinie Jane Stirling dała się kompozytorowi we znaki, bo jak wspomina w swoich listach, bardzo przynudzała. Najgorzej jednak zaszkodził duszny i zadymiony Manchester, zadymione dworce i parowóz wiozący kompozytora do Edynburga. Wszystko to sprawiło, że kompozytor napisał " pluję krwią " Odszedł 17 października 1849 w wieku zaledwie 39 lat.
Kończąc zatem notkę, jak w pierwszym akapicie, napisać muszę, że i z polskiego obowiązku odwiedziłem ciągnikiem siodłowym Żelazową Wolę by oddać hołd kompozytorowi, wysłuchać niedzielnego koncertu i aparatem Zorki 5 wykonać kilka zdjęć.
Ciągnik siodłowy pośród mazowieckich sosen w drodze do Żelazowej Woli
Inne tematy w dziale Kultura