Siukum Balala Siukum Balala
1965
BLOG

To już jest koniec...

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 73

image

...oczywiście w tytule notki nie chodzi o zakończenie blogowania. Blog będzie prowadzony choćby po to by zadać kłam tezie, iż jest sponsorowany przez Nowogrodzką. Te wszystkie wyjazdy, loty, wędrówki bez celu są - według niektórych - finansowane przez Kaczyńskiego. Nic bardziej mylnego " ja w tym kożuchu wszedłem i w tym kożuchu wychodzę " Wyjść z salonu w obecnej sytuacji się nie da skoro można na salonie robić od niedawna kokosy. Nie dalej jak tydzień temu leżałem w Czarnolesie pod symboliczną lipą, na symbolicznym kamieniu weny i wierzę, że wreszcie zacznę wrzucać na salon notki codziennie z błogosławionym przeze mnie skutkiem finansowym. Konto bankowe w załączniku do notki. 

A wyraźny propisowski przechył mojego bloga ? Cóż, od najmłodszych lat nie uczestniczyłem w akcjach typu " huzia na Józia " A może nie uczestniczyłem, bo miałem to historyczne szczęście i nie zapisano mnie do ZMP. Być może nie sprawdzono mnie w ogniu seansów samokrytyki. Zobaczymy. Wygląda na to, że takie seanse wkrótce powrócą. Już są pierwsze jaskółki. ( vide red. Babiarz ) Zatem o co chodzi w tytule ? z czym jest koniec ? czy z ideami olimpijskimi ? To też nie to. 

image...dalej nie ma już nic. 

Land's End ( Penn an Wlas, to w " cornish " ) Koniec Kornwalii lub początek Wysp Brytyjskich. Koniec początek to bez znaczenia. Tam gdzie coś się kończy inne się zaczyna. Typowy chwyt marketingowców od turystyki. Ileż ja takich końców odwiedziłem.

imageOstatni pub w UK ? I co będzie dalej, tak o suchym pysku ? 

Ostatnie piwo przed biegunem północnym. Ostatni McDonalds przed biegunem, koniec Europy na przylądku Tarifa, koniec Morza Śródziemnego, a początek Atlantyku. Jedna lewa noga tu, druga druga prawa tu, w Atlantyku. A Wałęsy brak, bo to nie trójstyk i trzecia noga po środku jest zbędna. Na portugalskim Przylądku Świętego Wincentego to samo. Koniec i nie ma już nic.

imagePierwszy czy ostatni mailbox w UK ? 

Ja się już w tych chwytach turystycznej macherki gubię. Jednak w Kornwalii się nie gubię. To najpiękniejszy region Anglii. Hrabstwo niewielkie, ale uładzone i czyste. To nie mój postindustrialny North West. Choć i Kornwalia była bardzo istotnym elementem rewolucji przemysłowej.

imageResztki industrialnego dziedzictwa Kornwalii

Cyna, miedź, arsen. Bez tego nie ma rozwoju, choć czasem nieżyczliwi dosypywali do herbaty związki arsenu, kończąc w bólach jakikolwiek rozwój. I z arsenem niniejsza notka ma powiązanie, choć dalibóg nikogo truć nie chcę. Każdy przewodnik turystyczny po Kornwalii w punkcie " a " wymienia cydr.

imageBez wzmocnienia efektu jakimś " strongiem " bawić się przy kornwalijskie cydrze nie da.

To symbol Kornwalii. Mnie wychowanego w zabużańskiej kulturze samogonu to akurat nie rusza. Tym mnie oczarować się nie da. Cydr wziął się w Kornwalii z bliskości kanału La Manche i z bliskości Bretanii. Pogardzane przez prawdziwych Francuzów jabłkowe wino z Bretanii znalazło doskonałe warunki rozkwitu za kanałem. Emigracja ma dobroczynne skutki pod warunkiem, że poza dzirytem do kraju gospodarza przynosimy inne wartości. Spokrewnieni z " cornishami " Bretończycy przenieśli cydrową kulturę do Kornwalii. Było to łatwe bowiem Celt z Celtem dogadać się potrafi i dziś, czasem tylko z niewielką pomocą gestykulacji. Bretoński i " cornish " to celtyckie bratnie języki. Zostawmy jednak na boku cydr, bo tym skuć się nie da. Nasz lubelski absolutnie nie ustępuje smakiem, a te 4,5% darować można. Mnie zadziwia talent naszych sadowników. Coś, co wymagało epok: przeniesienie kultur, ugruntowanie, przekonanie, że to jest tożsame z nami, oni zrobili w dekadę. Chyba po rosyjskim kryzysie jabłkowym ? Czapki z głów. I oni wygrywają konkursy światowe na najlepszego cydra, gdzie sędzia nie widzi naklejki i nie może korzystać z VAR. Jeszcze raz chapeu bas. Kończąc zatem kornwalijski wątek cydrowy, cóż mnie - żarłoka - ujęło w Kornwalii.

image

Oczywiście cornish pasty, coś co można nazwać kornwalijskim pierogiem. Tych też sporo pożarłem. Byłem nawet świadkiem zakładu między mieszkańcem Lubelszczyzny, a Zabużaninem o to kto zje więcej pierogów. I obaj wygrali z powodu kulinarnej niewiedzy. Jeden deklarował, że z jednym sobie nie poradzi, a drugi że zje 20 sztuk. Tyle, że jeden z pierogów miał średnicę 20 cm, a drugie były klasyczne - jak dziś - w " Biedronce " ( 13,50 PLN, jeśli kupisz dwa opakowania ) Wracając do Cornish pasty. Jest to pieróg nadzwyczaj smaczny i pożywny wypełniony wszystkim co zdrowe: ziemniakami, marchwią, brukwią, rzepą, wołowiną, wieprzowiną, mięsem drobiowym, generalnie wszystkim co oferował w Kornwalii konkretny sezon.


image

Wariantów jest ilość nie zliczona. Choć kornwalijski pieróg przywędrował z Francji i odnotowany został na angielskich stołach już w XIII wieku, to prawdziwą karierę zrobił w Kornwalii podczas rewolucji przemysłowej. Kornwalia to - jak wyżej wspomniałem - złoża cyny, arsenu, miedzi. Nie przypadkiem Kornwalia jako jedyne hrabstwo płaciło Koronie podatki w postaci cyny. Dla celów podatkowych zestandaryzowano nawet wymiary sztabek cyny, by podatek odprowadzano zgodnie z wymogami władcy i poborców podatkowych. Port Penzance, o którym było w którejś z poprzednich notek, był głównym portem eksportu kornwalijskiej cyny.

imagePort Penzance 

I tu pojawiają się troskliwe kornwalijskie żony, których mężowie dożywali średnio 40 roku życia. A przecież 40 - letni chłop jest jeszcze całkiem do rzeczy... i prawdopodobnie był do rzeczy w wieku XVIII i XIX, nawet utraciwszy wszystkie zęby w kopalni arsenu. Coś tam chyba jeszcze zostawało, niekoniecznie wyszczerbionego ? Zdawano sobie sprawę, że wysoka śmiertelność górników cyny ma związek z nieprzestrzeganiem zasad higieny i nie myciem rąk podczas posiłków. Któż wówczas myślał o jakichś przepisach BHP ? Choć najznamienitszy syn Penzance, wybitny chemik Humphry Davy pomyślał: tzw. Lampa Davy'ego uratowała życie kilku pokoleniom górników.

image

Zostawmy jednak te tematy na Barbórkę, miało być o pierogach. Żony kornwalijskich górników uznały, że najlepszym drugim śniadaniem dla męża będzie właśnie " cornish pasty " Duży i pożywny miał jeszcze jeden walor: gruba spieczona " falbana " wokół pieroga była jednocześnie solidnym uchwytem pozwalającym na jego spałaszowanie z uniknięciem bezpośredniego kontaktu brudnych rąk z przewodem pokarmowym. W kopalniach niestety nie posługiwano się sztućcami...a niedojedzyny " chwytak " przezorny górnik, choć też niedojedzony, wyrzucał. Ja zjadłem całego, bo na szczęście nie pracuje w kopalni cyny, ani nawet arsenu, mimo to zapewniam, że Cornish pasty, dotego jedzony prosto z pieca, jest przewyborny.

image...jemy właśnie tak

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (73)

Inne tematy w dziale Rozmaitości