Od 6 maja, czyli z angielska od May Day Holiday, blog jest w stanie permanentnej mobilności i tak będzie do końca sierpnia. Nowy grafik zostanie wywieszony 1 września w rocznicę napaści Niemiec na Polskę. Najbliższe plany obejmują zatem podroże po Anglii, w czerwcu Norwegia i połowy dorsza w fiordach, potem mazurskie jeziora, a na koniec sezonu caravaning i tabor. Doszedłem do wniosku, że North West i Szkocję mamy blogersko opracowaną. Odwiedziliśmy to co na North West istotne. Szkocja jeszcze bardziej spenetrowana. Byliśmy w Aberdeen, Perth, Inwerness, nad Loch Ness, w Glasgow, Falkirk, Edynburgu, Lockerby itd. Powodem mojego zainteresowania Szkocją nie są wbrew przypuszczeniom wyborne szkockie płatki owsiane, lecz zgoła inny produkt bazujący również na szkockich zbożach. To lubimy, kto nie lubi niech pierwszy stłucze butelkę.
Domy budowniczych Stonehenge
Bardzo zaniedbałem jednakże południe Anglii, a najbardziej jej południowo - zachodnią część, czyli Kornwalię. A oni alkoholowo też nie sroce spod ogona, bo nosa zadzierają i powiadają, że u nich winiarskie tradycje, prawie takie jak we Francji. Produkcja cydra idzie pełną parą i w pubach obok kija z piwem zawsze jest kij z oryginalnym kornwalijskim cydrem. Głowy nie urywa, sorry. Warto jednak spróbować Cornish pasty, bo to jest wyborne. To polecam, ale o tym potem. Postanowiłem odwiedzić miejsca będące ikonami Anglii. Takie miejsca, które kojarzą się jednoznacznie. Takie obrazy, na które spojrzymy i w ułamku sekundy mówimy: tak to jest Anglia, to jest angielskie.
Tak dotarłem do Stonehenge. Wcześniej było Surrey, ale to już dziś nie jest za bardzo angielskie z powodu zbyt dużej ilości rezydencji " nowych Ruskich " To w Surrey popełnił samobójstwo Bieriezowski, uprzednio łamiąc sobie aż cztery żebra. Rosjanin potrafi. Zostawmy jednak kremlowskie rozrachunki na boku i zatrzymajmy się w Stonehenge. Patrząc na te magiczne kręgi doszedłem do wniosku, że nic się w tym ludzkim cywilizacyjnym rozwoju nie zmienia. Poza aktorami, kostiumami i resztą gadżetów. Człowiek od momentu uświadomienia sobie, że jest bytem niezwykłym zaczął tworzyć niezwykłe rzeczy. Oczywiście nie każdy człowiek. Większość kręciła nosem: po co to ? na co to ? Niech będzie tak jak kiedyś ( copyright by A. Holland ) Starszyzna plemienna musiała urabiać ziomków, musiała zbijać argumenty typu: weźmy kije i usypmy jakiś kurhan, albo usypmy kamieni kupę. Albo: te megality to megalomania, zbyt kosztowne przedsięwzięcie, to jest nieopłacalne, to się nigdy ni zwróci.
Bo trzeba wiedzieć, że tworzenie kręgów było wielkim logistycznym i organizacyjnym wyzwaniem. Jak zorganizować transport 16 - tonowego bloku skalnego na odległość 250 km ? Jak zorganizować catering dla 300 - 400 osób zaangażowanych w żmudny transport. To były naprawdę wyzwania.
I chwała im za to, że nie znalazł się wśród nich żaden, który by powiedział: po co nam te megality, kiedy takie megality są w Berlinie. Na szczęście takich megalitów nie było wówczas w Berlinie. Tam nie było wówczas nawet Bramy Brandenburskiej. Tam nie było niczego. Wracając do pytania, które tu padło. Czy ta inwestycja się zwróciła. Zwróciła się i zwraca się nieustannie każdego dnia. O czym zaświadcza ilość gości w 2023 roku, w liczbie 1,3 miliona, co przy cenie biletu £33 funty daje pełen obraz zwrotu kosztów. Kto skończył podstawówkę w czasach dawnych, nie wg standardów ministry Barbary Nowackiej, ten łatwo wyliczy sobie zadaną kwotę. Do zobaczenia w Brighton.
PS. Ludzie z wyobraźnią są zdolni do realizowania wielkich projektów. Miernoty stać jedynie na dobudowanie baraku na Okęciu.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo