To już pewna tradycja tego bloga, że każdy pobyt, bądź tylko przejazd przez Bundesrepublikę skutkuje notką. Zwykle jest to notka z tezą. Z tezą, że Niemcy to naród zdolny, zdolny do wszystkiego. Właściwie to żadna teza, to oczywista konstatacja. Oni niczego połowicznie nie robią, jak już zaczną to skończyć muszą. I chyba nie ma się co łudzić, że to już koniec. Myślę, że mają jeszcze parę asów w rękawie. Mogą na przykład stoczyć taką bitwę w obronie klimatu, z takim użyciem CO2, że się żaden wątpiący w globalne ocieplenie i jego dewastujący wpływ na naszą planetę, nie uchowa. Jednak po tajnych spotkaniach w Poczdamie aktywu AfD, po projektach dotyczących imigrantów, jakie tam próbowano omawiać, mam jeszcze gorsze obawy. Klimat głupstwo, ludzi szkoda.
Takie naszły mnie refleksje po przekroczeniu dawnej wewnętrznej granicy niemiecko - niemieckiej w Helmstedt/Marienborn. Dziwne mrowienie za plecami. Pamiętam te odhumanizowane odprawy graniczne, jakby to było wczoraj.
To Friedrichstrasse, te psy, te wyłogi na klapach, to był żywy film. Pierwsze spotkanie z NRD w roku 1976 było niezwykłym doznaniem i uznaniem faktu, że to jest dalej państwo Hansa Klossa i Brunnera. I to wszystko przewinęło się przed moimi oczami kiedym zanurzył się w enerdowską technikę graniczną. Niby nic nie mówiący nikomu termin " Checkpoint Alfa " a jakie obozowe skojarzenia przy wjeździe do obozu demokracji ludowej.
Ustanowienie punktu kontrolnego między okupowanymi zonami miało miejsce 1 lipca 1945 roku i była to wspólna decyzja zwycięskiej koalicji antyniemieckiej.
Aż do upadku NRD było to jedyny punkt przez który odbywał się tranzyt z zachodu do podzielnego Berlina.
Drugie przejście dla Hamburga funkcjonowało w dzielnicy Pankow. Kontrolę nad przejsciem przekazano rządowi NRD w roku 1950.
Już od maja 1952 roku zaczęło się budowanie najbardziej nieludzkiej granicy dzielącej ten sam naród, w obawie przed samym sobą. Wygląda na to, że Niemcy zachowują się poprawnie kiedy się ich oddzieli.
Obawy rządu NRD przed zachodem musiał być straszny skoro nową granicę tworzył kilkustekilometrowy płot z drutu kolczastego, miny - pułapki, oraz rzecz niesłychana: samostrzelające automaty uruchamiane przez nieostrożnych uciekinierów. Choć najczęstszą ofiarą były politycznie nieuświadomione sarny, łosie i jelenie. W kilkukilometrowej zonie nie mogły przebywać osoby niezameldowane. W Berlinie, rodziny mieszkające w bezpośrednim sąsiedztwie muru nie miały prawa zapraszania gości bez zgody STASI. Enerdowska bezpieka miała również prawo przeprowadzania kontroli mieszkań i piwnic, bez jakiegokolwiek uprzedzenia czy zgody lokatorów.
Materiał szkoleniowy
System opresji musiał trwać i musiał być konserwowany. Jednak życie życiem i wjeżdżajacy od zachodu Niemcy musieli byc tolerowani, zostawiali wszak DM, które jak wiemy miały i mają niebywałą moc sprawczą ( vide kantorowe reklamówki i powołanie do życia PO ) Po podpisaniu w 1972 umowy tranzytowej między rządem NRD, a rządem NRF ruch graniczny wzrasta jeszcze bardziej, rząd zachodnich Niemiec jeszcze bardziej dotuje dychawiczną gospodarkę NRD, więc następuje rozbudowa przejścia do rozmiarów molocha. Na jednej zmianie pracowało na przejściu 1000 enerdowskich grenszuców.
Tu się nie zartowało. Tu rozbierano do gaci
Neseserek celnika
Tylko w latach 1985 - 1989 obsłużono na przejściu Helmstedt/Marienborn 36,5 mln osób. Aż nadeszła północ 30 lipca 1990 roku i iluzja jedynego, socjalistycznego państwa, któremu udało się stworzyć " dobrobyt " runęła jak domek z kart. Choć żona Honeckera na tydzień przed upadkiem NRD stwierdziła, że młodzież z FDJ będzie bronić demokracji jak niepodległości. Na tym zakończyłbym wizytę w miejscu wywołującym mrowienie w kręgach szyjnych. Miejsce aż nadto nasuwające skojarzenia z lagrem.
Niemiec potrafi. Rzecz niespotykana nawet u Sowietów. Konwejer paszportowy. Wjeżdżającym do NRD odbierano paszporty i dokumenty pojazdu, które taśmociągiem wysyłano do pomieszczeń operacyjnych Stasi. Źródło dodatkowego stresu ( wpuszczą/nie wpuszczą ) Celem patentu było przetrzymanie delikwenta, zyskanie na czasie i sprawdzenie czy wjeżdżający nie ma czegoś za uszami.
Inne tematy w dziale Kultura