Tromsø w porze Teleranka. Sygnał dostępny
Miasta, które uznały że mogą żyć lepiej, rozwijać się szybciej, bogacić się wykorzystując walory turystyczne w informacjach podawanych w przewodnikach często, by przydać sobie atrakcyjności piszą: jesteśmy drugim Paryżem, jesteśmy drugą Wenecją, jesteśmy Atenami północy itd, itd. Dlatego jadąc do portugalskiego Aveiro musimy uznać, że jakiś wenecki klimat tam odnajdziemy.
Portugalskie Aveiro i gondole
Lizbona - niepotrzebnie, bo sama z siebie jest piękna i atrakcyjna - powiada, że jest drugim Rzymem, bo leży na siedmiu wzgórzach.
Lizbona może z równą elegancją udawać Rzym jak i San Francisco
Moskwa zaś powiada o sobie, że jest trzecim Rzymem, więc wysyła swoje kohorty by zawłaszczać cudze sedesy i lodówki oraz siać spustoszenie. Tylko Berlin niczego nie udaje, bo tam jest lotnisko...i wystarczy, po co komu inne lotnisko ? Poza wszystkim, mają historyczną nauczkę, bo kiedy w latach 20 - tych XX wieku stwierdzili, że mają więcej kabaretów niż Paryż, to Ruskie z trzeciego Rzymu przyszli się zabawić i zrobili im scenografię rodem z obecnego Wołgogradu, dawniej zwanego Stalingradem. Najbardziej jednak kuriozalna ( autentyczne ) jest informacja na jaką natrafiłem gdzieś w jakichś monografiach, że warmińskie Barczewo - z wiadomego powodu, tuż po wojnie zwane Nowowiejskiem - jest Wenecją północy. Powód oczywisty. Miasto z jednej strony opływa rzeka Pisa, z drugiej zaś strony kanał Kiermas i kanał Młyński z mostkami, z których jeden, lekko łukowaty udaje Rialto. Wszystkich mostów siedem, a po środku staw ograniczający dostęp do zakładu karnego. Całość przy dużej wyobraźni można uznać za wenecki Arsenał.
Barczewo. Zakład karny udający wenecki Arsenał
Jednak przy bardzo dużej wyobraźni. No dobra. Można jeszcze pójść do kościoła Świętego Andrzeja Apostoła i obejrzeć marmurowy nagrobek szykowany Andrzejowi Batoremu, warmińskiemu biskupowi i bratankowi Stefana Batorego. ( uwaga gimbaza ! nie mylić ze statkiem, ale co tam, pewnie i o statku nie wiedzą nic )
Biskup warmiński, Andrzej Batory ( jak żywy )
Takie to mamy różne miasta udające inne miasta, a ja nie widzę w tym niczego nagannego. Ot, zwykła ludzka natura. Czy my jako żywe indywidua zachowujemy się inaczej ? Też chcemy być kimś innym niż jesteśmy w istocie. Najczęściej wzorujemy się na celebrytach, kochamy lajki i folołersów, a jak komuś umrze teściowa to pod informacją na fejsie zaznaczamy " Lubię to " Przerwijmy jednak dygresje i wróćmy do czegoś co miało być osią główną niniejszej notki, do Trømso.
Tu jest nie inaczej. Trømso nie wiedzieć czemu uznało się za Paryż północy. I tego ja nie rozumiem, nie rozumiem powodu. Może dlatego, że rozświetlone jest jak Paryż ? Szafują tu prądem elektrycznym jakby o globalnym ociepleniu nie slyszeli.
A miasto jest naprawdę piękne, oferuje niezwykłe wprost atrakcje, pozwala zatracić się w czasie, nie znasz dnia ni godziny. Zegarek do lombardu. Czujesz się szczęśliwy, buty chrzęszczą jak za dawnych zim. Śniegu jak za końcowego Gierka. W policzek szczypie w drodze do sklepu " Kiwi " Po jaką cholerę tu potrzebny Paryż północy ? Chyba tylko po to żeby za 30 min na parkingu zapłacić równowartość 7 funtów. W związku z noworocznymi postanowieniami nie podam osobom zainteresowanym cen alkoholu w norweskich sklepach. Szczęśliwego Nowego Roku z ruchem AA.
Może to jest powód nazwania Tromsø Paryżem północy ? 1901 rok, pierwszy o paryskiej urodzie kiosk z gazetami. Pierwszy kiosk za Kołem polarnym.
Tak to jest jak się budowlańcom spieszy do domu z powodu zmroku. Za wcześnie zdjęte szprajsy. Akwarium Polaris, ostatnie akwarium przed ziemskim biegunem.
O ile grzeje Golfsztrom, to uszanka nie jest potrzebna
Inne tematy w dziale Rozmaitości