Gdzieś w tej salonowej gonitwie spowodowanej życiem w ciekawych czasach umykają nam sprawy dla jednych ważne, dla innych błahe. Wczoraj niezauważenie minęła setna rocznica urodzin Gustawa Holoubka. Liczyłem na pana Marka okolicznościową notkę, ale skoro się nie pojawiła to ja jedynie przypominam. Właściwie pisać nie ma co, bo każdy człowiek mający słuszną ilość lat wie kim był Holoubek, zna jego wybitne zasługi dla teatru, filmu, literatury ( także ) Jeden z tych niewielu aktorów, który i poza sceną miał coś ważnego do powiedzenia. Ostatnie dekady pokazały, że w tym środowisku to nie jest rzecz typowa. A historia z teatrem jego imienia to już historia nie z tej ziemi. Teatrem, którego był wieloletnim dyrektorem. Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy już po raz drugi będzie Teatrem Dramatycznym im. Gustawa Holoubka. Taką decyzję podjęto w związku z obchodami 100 - lecia urodzin pana Gustawa.
Być może ma to związek, że pan Holoubek był raz Gustawem, a innym razem Konradem, więc włodarze Warszawy mogli się w tym teatralnym miszmaszu pogubić. Mogli uznać go za Wallenroda. Mnie interesuje w tej historii jedna rzecz. Czy podczas obchodów rocznicowych i w czasie eventu związanego z nadaniem teatrowi imienia Gustawa Holoubka usunięto z tatralnego foyer słusznych rozmiarów waginę. Myślę, że Gustaw Holoubek nie podzielałby entuzjazmu związanego z obchodami święta waginy i jej ingresu do tej zacnej, warszawskiej świątyni sztuki.
Inne tematy w dziale Kultura