Bez pamięci o przeszłości nie ma przyszłości.
Dziś Walentynki, więc należałoby napisać jakąś notkę w klimatach różowych. Niestety ja jestem z pokolenia 8 Marca i bardziej ten dzień w moim sercu siedzi... i ten goździk jakbym był jakimś uczestnikiem portugalskiej rewolucji. Zatem miłosna notka może będzie 8 Marca, a dziś w naszym polskim, patriotycznym kalendarzu bardzo ważna data. 14 luty 1942 - rozkazem Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego powstaje Armia Krajowa. Rozkaz Sikorskiego nie był rozkazem wydanym w konspiracyjną próżnię, bowiem zalążki organizacji niepodleglościowych zawiązały się w Polsce jeszcze przed upadkiem Warszawy. Armia Krajowa kontynuowała zatem to co rozpoczęła Służba Zwycięstwu Polski i późniejszy Związek Walki Zbrojnej, które powstały z myślą walki z niemieckim i sowieckim okupantem. Rozkaz Sikorskiego miał również wymowę symboliczną, bowiem rozpoczęto po nim scalanie wszystkich rozproszonych organizacji konspiracyjnych, podporządkowanych różnym siłom politycznym, w jedną wojskową strukturę. Powołanie do życia AK miało pokazać Polakom żyjącym pod okupacją, że w kraju działa armia ponad politycznymi podziałami, armia podporządkowana jedynemu legalnemu polskiemu rządowi. Symbol jedności narodu w walce o oswobodzenie Polski z jarzma okupacji. Rozkaz Naczelnego Wodza stworzył najwiekszą, najlepiej zorganizowaną i zdyscyplinowaną armię podziemną w okupowanej Europie. Liczebność AK szacuje się różnie: od 300 do nawet 390 tys. zaprzysiężonych żołnierzy. Choć z uwagi na dynamikę działań podczas wojny nie było możliwe wywołanie ogólnonarodowego, wyzwoleńczego zrywu to żołnierze Armii Krajowej zapłacili daninę krwi już po wojnie.
Tropieni, aresztowani, katowani za to tylko, że marzyli o prawdziwie wolnej Polsce. Odsiadujący wieloletnie wyroki więzienia. Ludzi, którym nie dano szansy na normalne, spokojne powojenne życie. Nie pozwolono wrócić do rodzin, do dzieci, do pracy, do normalnego życia, do szkół i uniwersytetów.
Żołnierze AK pomordowani na Zamku Lubelskim
Jeden z nich - podchorąży Tadeusz Jamroz, ps. " Zgrzyt " tak relacjonował swój los w grypsie przekazanym z aresztu:
Od 7 tygodni jestem w piwnicy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego na Krótkiej. Byłem badany i katowany nie do opisania... siedzi z nami kilkunastu Akowców i jeden ksiądz z partyzantów... niestety jesteśmy nie w rękach ludzi, ale zwierząt, znęcają się i katują tak, jak chyba nawet Niemcy tego nie robili... Mam odbite nerki i płuca.
Rotmistrz Andrzej Rudolf Czajkowski " Garda "
Wielu z nich nie dożyło październikowej Odwilży. Jednym z tych, którzy nie doczekali był Andrzej Rudolf Czaykowski pseud. Garda był dla nowych właścicieli Polski - przywiezionych na sowieckich tankietkach - zaplutym karłem reakcji. Wychowany w wolnej Polsce chciał, by Polska znowu była wolna. Pragnieniom swoim pozostał wierny do ostatniego dnia swojego życia. Walczył w kampanii wrześniowej jako dowódca plutonu. Zbiegł z internowania na Łotwie i po powrocie do kraju włączył się w działalność konspiracyjną. Po aresztowaniu zaliczył sowieckie łagry i szlak bojowy u boku gen. Andersa. Zrzucony jako cichociemny włączył się po raz drugi w działalność państwa podziemnego. O wolnej Polsce śnił biorąc udział w Powstaniu Warszawskim jako zastępca dowódcy pułku " Waligóra " Po klęsce powstania, aresztowany przez Niemców trafia do obozu Gross - Rosen, wolności doczeka w obozie Dora - Mittelbau.
Swoim pragnieniom - by Polska była wolna - pozostaje wierny. Zgłasza się do PSZ na Zachodzie, działa aktywnie w Londynie wśród zdemobilizowanych polskich żołnierzy. I po raz trzeci wraca do zniewolonej przez komunistów, Polski.
Za realizowanie swojego marzenia zapłacił wysoką cenę, cenę najwyższą. Zamordował go w procesie uznanym za mord sądowy, zwolennik komunistycznej władzy, sędzia Stefan Michnik ( zbieżność nazwisk nieprzypadkowa ) Rotmistrza " Gardę " zamordowano w więzieniu mokotowskim 10 października 1953 roku, strzałem w tył głowy w obecności sędziego - kata Stefana Michnika.
Inne tematy w dziale Kultura