...gdzieś na wsi warmińskiej
Gwara warmińska to język, który z racji odizolowania od macierzystej polszczyzny zatrzymał się w rozwoju, nie istniał nigdy w formie pisanej, dlatego stosuje się zwykle fonetyczny zapis by sobie pogodać. Warmiński lud nie dorobił się własnej kultury literackiej. Nie miał swoich " reymontów " , " sienkiewiczów " czy " żeromskich " Nie było komu języka wzbogacać, generować nowych słów i pięknych fraz. To jest taki język zatrzymany w czasie, coś jak piękna, kolorowa ważka sprzed milionów lat zamknięta w bursztynie. Takim językiem rozmawiano bardzo dawno temu na północnym Mazowszu, na Ziemi Chełmińskiej i Dobrzyńskiej czyli tam skąd przybyli na Warmię, w średniowieczu i później, polscy osadnicy. Tłumaczenia wymagają jedynie liczne germanizmy, które przez te parę setek lat Warmiacy zapożyczli sobie z niemieckiego bardzo często je zniekształcając. Bo coż mieli począć kiedy świat się rozwijał, a im ciągle brakowało nowych słówek na określenie nowych zjawisk i rzeczy, a polszczyzna była gdzieś tam daleko i nie można było ot tak sobie zaczerpnąć z tego dzbana obfitości. Tłumaczenia wymagają też archaizmy, których w gwarze warmińskiej jest ilość niespotykana, własnie z powodu tego "zamknięcia w czasie" Gwara warmińska przechowała w sobie średniowieczną deklinację i koniugację. Język bywa czasem żywym archiwum, czymś co zastępuje naukowe opracowania językoznawców.
No jo, zidzita jek tyn roczek noma chućko przefurnoł, eszcze mowam w pamnianci jekśwa łońskigo roku Gody fejrowali a dzisioj łuż 6-tygo Dycambra toć za dwie niedziółki bandzie Zilijo. Wczora tom nie pomniarkował dlaczamu moja kobziyta picze kele łoża położuła, dopsiro reno jekam ślypsia rozwer tom pomniarkował. W mojech piczach buły bombóny i take chłopskie parfuny łoroz psiwo. Tyn Wainachcmon ziy co zrobziyć coby sia Siukumoziu gamba śniała. Łu kobziyty w piczach buły tyż bombóny, szokolada i take mazidło na gambe, buł tamój cytelek w dwanastu jajzykach kaj stojało jek baba bandzie sobzie gambe mazać bez dwa tydnie to sia ji gamba zrobzi jek łu dzieciuka. Ziydzita jek te kobziyty we wciórko zierzó, jek einfach mogem kobzite łomachlować. Głupsie su i tela, w kożdam jajzyku kobziyte łomachlujesz. Bocza jekam buł szurkam to zawdym marzuł ło tam coby ma Weinachcmon z tygo mnieszka doł jakeś ołto abo pistołla, bo to buła tak moda na Klosa i na Janka Kosa, a dziewczoki to zawdy marzuły o psianknyj pupie.
Ciykawe co woma Weinachcmon szanknół bez komnin, jekśta buły grzeczne, nie łudrykowaliśta, bez woju sia szulmajstry nie jadoziuły to na zicher gyszynk woma dał, jenak jekśta kobziyte bez łeb tłukły bo muza buła za słona to siga z makam, knybel i rzniochy bez dupe yśta dostali. Ja swoi bziołki nie tłuke, ciasem jo łopsieprze ale bziyć to nie bzije. Ziyta co, ma to sia lejduje co só Gody. Co jest Zilijo co jeglija puchnie w cały jizbie, jenakoż sia czem drugam trapsie co te lota tak chućko goniu i człoziek je coroz to starszy i gnaty jygo rznó, rojma psiecze. Kedajś am w blacie cytoł abo w ksiojżce, nie bocza kaj, ło tam jek człoziek sia z jenygo lejduje i trapsi to łoznaczo co łón ma łuczucia ambiwalentne, po jakigo psioruna te łuczune wymyslajó take trudne słówka co jych nicht wypozieduwać nie potrasi a ji mało chto ziy co łóno łoznaczo. Lepsi by buło kiejby wciórkie po naszamu godali, po warmnijsku, lepsi by sia ludziska dogaduwali i nie buło by w tym cołam porliamencie we Warszazie takigo jojczenia, głupsie só te politykiery. Ma sie tyż lejdujo Gody bo człoziek do roboty nie lizie, flaszke bzioły sobzie z kilszranka siangnie a tu kobziyta nie jamruje jek zawdy, tlo goda psij chłopskie, psij. Zercie łurychtuje. Na tiszy psianknie łuryżowano bzioła linniano deka, kurpś w sniotanie i po grecku, plince, heringi, woszty, szinki, kuchy wciórko pod ranko. Człoziek sobzie kośla na zołfie wycióngnie a kobziyta tlo skoka koło ciebzie i goda co eszcze brukujesz mój kochany.
No to pozidzta, só psiankne te noju warnijskie Gody czy nie só?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo