Fotografia nr 1 wcale nie oznacza, że na kolejną misję udaję się żółtą łodzią podwodną. Po przed wczorajszych rewelacjach Radka Sikorskiego podróżowanie żółtym u - bootem jest zbyt niebezpieczne. Można zostać oskarżonym o dywersję nieopodal Bornholmu. Skąd oni w tym PO biorą takich idiotów jak Radek ? Mam nadzieję, że nie z łapanki. Nitras, Jachyra, Szczerba, Kierwiński, Pijany Franek ( na rowerze ) Brejza ( ofiara Toi Toi ) Jachyra, że wymienię tylko największy wykwit intelektu PO. To się wymyka średniej statystycznej. Tak być nie może. Zostawmy to jednak i wykażmy się wreszcie rozsądkiem w najbliższych wyborach. Notka nie o nich.
Niby inflacja, a wódka tanieje
Odlatuję tymczasem z Liverpoolu, a że mam spory zapas czasowy to łapiemy "500" i do Doków Alberta. A stamtąd rzut beretem do The Cavern Club.
Kumaci już wiedzą o czym będzie notka. The Beatles, kultowy zespół naszego dorastania. W The Cavern Club zaczęła się ich kariera. Zaangażowany przez właściciela The Cavern, Raya McFalla, didżej Bob Wooler powiedział bossowi
- Pozwól im zagrać. Oni przyciągną ci klientów. Pierwszy koncert zagrali 9 lutego 1961. Przygrywali do lunchu. Spodobało się i 21 marca dali wieczorny popis. Niestety 3 dni po wieczornym debiucie zespół wrócił do Hamburga by grać za prawdziwe, wielkie dla nich wówczas pieniądze ( 40 funtów tygodniowo ) Co w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze daje kwotę ok £1200. Dalszy ciąg historii i kwoty jakie zespół zarabiał później, kumaci czytelnicy znają i wiedzą.
Trzeba przyznać, że Bob Wooler miał niesamowitego nosa. Przewidzieć taki obrót sprawy ? Po 60 z górą latach zespół dalej napędza klientow do The Cavern, choć to tylko replika dawnego klubu. Cegły ze starego klubu poszły w ręce fanów po 100 funtów za sztukę. A The Cavern za sam wstęp liczy sobie £ 5 + najtańszy browar £ 5. Na wejściu jesteśmy już " dychę " w plecy. Ale czegóż człowiek nie zrobi, by dotknąć legendy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości