Ciechocinek. Deptak
Dyrekcja Uzdrowiska Ciechocinek
Prowadzenie bloga w polskiej blogosferze jest dziś zadaniem niezwykle trudnym. Kumaci wiedzą dlaczego. W czasach zmieniajacych sie jak w kalejdoskopie, jest to prawie niemożliwe. Gdy naród jest podzielony, gdy nie wiesz kto trzyma z Polską, kto z Rosją, a kto z Niemcami ? Komu ufać ? Trudne jest też dlatego, że nie wiesz komu adresować swoje przemyślenia : Niemcom czy Ruskim ? Radek, było nie było Oxfordczyk - klęka w Berlinie. Powiada bierzcie Niemcy przywództwo, nie zostawiajcie nas na pastwę faszystowskich zamordystów. Dziś to żądanie ma twarz ukraińskiego dziecka płaczącego nad grobem matki ( skąd my to znamy ? ) Dlaczego pozwalamy na płacz dziecka ? My cywilzowani Europejczycy. Inny polityk, lider Europy, do niedawna zwany nawet europejskim królem wołał w czasie nieodległym: dość mamy " atmosfery chłodu " w relacjach z Moskwą, niesłusznie przypięto nam łatkę rusofobów, czas na " nowe otwarcie " z Rosją -Ja jestem ich człowiekiem w Warszawie, a pan prezydent Putin jest naszym człowiekiem w Moskwie. Ładnych doczekaliśmy " naszych ludzi " w Warszawie, a jeszcze ładniejszych na Kremlu. I jak ja mam się w tym wszystkim pozbierać ? ja prosty człowiek, przeciętny obserwator polskiej i światowej polityki. Ja propisoski bloger z zaciętą twarzą, a na poły z wykrzywioną w nienawistnym spojrzeniu. Czyż może dziwić, że skorzystałem z oferty FWP( - is ) czyli funduszu pisoskich wczasów pracowniczych i udałem się do ciechocińskich wód, by wszystkie te zawirowania przeczekać.
Nic mi się nie chce, ani myśleć, ani pisać, nawet pić mi się odechciało. Rwania tu żadnego, żadnych lasek. To znaczy nie do końca : jest sporo kobiet z laskami.
Łazienki ciechocińskie. Wśród sanatoryjnego personelu zwane " krematorium "
Miejsce dla birbanta klasy krajowej raczej kiepskie. Choć ja akurat przeżywam miłe deja vu, popijając wyjątkowo " Krystynkę " Wodę, którą raczono mnie w początkach kariery zawodowej, na wydziale kordu, znanej dziś francuskiej fabryki opon.
Piłem tę " Krystynkę " ale jakoś się nie przyjęła w moim organizmie. Dopiero teraz, na stare lata, kiedy dolegliwości gastryczne spowodowane piciem innych " wód " się odezwały, jakoś mi ta woda ciechocińska smakuje. No i te tężnie, tam dopiero tężeje człowiek w swoich postanowieniach, nie ulegania fałszywym prorokom i politycznym hochsztaplerom.
Tężnie z biedronia
Na tym kończę tę krótką notkę o niczym i uprzedzam, że na komentarze nie odpowiem, gdyż udaję się na bardzo ważne spotkanie z hrabiną Andżeliką zu Dohna - Lauck von Dönhoff. Kumaci czytelnicy mojego bloga wiedzą już, że wyruszam do Dönhoffstädt, obecnie Drogosze k/ Barcian. Tu jest mój wielki świat, choć miniony. Wszystko kiedyś mija, dobro, zło, uroda, zdrowie i mam nadzieję politycy - patałachy również znajdą właściwą dla siebie niszę, gdzie ocenimy ich we właściwej perspektywie. Tymczasem hrabina czeka.
Sanatorium Ciechocinek
Kuchnia sanatoryjna.
Dywany kwiatowe
Zegar kwiatowy
Warzelnia soli
Park zdrojowy. Jaś i Małgosia
Odrobina Podhala na Kujawach. Muszla koncertowa
Najważniejszy punkt orientacyjny Ciechocinka. Grzybek. Tu kuracjusze umawiają się na romanse.
Inne tematy w dziale Rozmaitości