Stwierdzenie, że tanie wina są dobre to oczywisty truizm. Wie to każdy, kto już od lat młodzieńczych postanowił poświęcić się zgłębianiu zagadnień związanych z enologią i sommelierstwem. Tanie wina są dobre nie tylko dlatego, że są tanie. Oczywiście koneserzy - snoby w rodzaju Donalda Tuska, tacy co to wina nie naleją bez konsultacji z sommelierem, będą okazywać ten swój antypatyczny grymas i twierdzić, że korek w tanim winie plastikowy, że na etykiecie widnieje napis " zawiera związki siarki " etc. Proszę mi wierzyć, na francuskich winach też jest wzmianka o związkach siarki. Zgódźmy się jednak, że " composès soufrès " brzmi zdecydowanie lepiej niż " związki siarki "
Slodkie Bordeaux. Życie jest zbyt krótkie
Trudne czasy nastały dla snobów - koneserów z PO, kiedy ich naczelny sommelier porządkuje piwniczkę w Białołęce. Po umordowanym licu patrona widać, że to nie Grand Cru, a podejrzenia idą raczej w kierunku jakiegoś przypadkowego doboru trunków w markecie odwiedzanym również przez panią Dulkiewicz. Widzimy zatem jak ważnym i w polityce i w życiu jest posiadanie wiedzy sommelierskiej. A z wiedzy tej wynika, że plastikowy korek jest dość praktycznym rozwiązaniem. Jakże proste było otwarcie wina, gdzieś na zimowisku, czy w jakimś internacie gdy noża zabrakło. Butelka między drzwi, a ościeżnicę, kolega dociskał i po gwałtownym szarpnięciu korek plastikowy zostawał na korytarzu, drzwi się zatrzaskiwały. Reszta, czyli złoty napój za 19 zł pozostawał z nami. No powiedzcie, że tego nie robiliście, to ostatni rzucę kamieniem. Dziś niestety bez korkociągu ani rusz. A do samolotu z korkociągiem nie wejdziesz, bo to broń obosieczna. Trzeba kupować na miejscu. Koszty, koszty, koszty. A kiedyś wystarczyło 19 zł. Tanie wina były dobre i są dobre bo w krajach o niskiej kulturze winnej ( np. UK ) stosuje się korki zakręcane. Źle to wygląda, ale jest praktyczne.
Do rzeczy jednak : było, minęło pozostają wspomnienia. Kiedyś, może dekadę temu musiałem bardzo szybko przemieścić się z Londynu do Paryża. Normalnie my pewnych rzeczy nie zauważamy, a w jakiejś przypadkowej, nie do końca zależnej od nas sytuacji, zauważymy. Żyjąc w najbardziej otyłym społeczeństwie my tego nie zauważamy. Norma pozostaje normą. Wtedy to dostrzegłem. Otyłych, ubranych z problematyczną elegancją Londyńczyków i szczupłych Paryżan oraz elegancko ubrane Paryżanki. Wtedy zrozumiałem, że poświęcenie się enologii, wybór życiowej drogi był słuszny. To wino + dieta. Czegóż to wino nam nie oferuje ? Poza oczywiście poprawianiem apetytu. Statystyki chorób serca mówią wszystko : Francuzi są najmniej dotknięci tą najpowszechniejszą dziś chorobą. Dalej idzie cukrzyca i nadciśnienie, a nawet zmniejszenie ryzyka zachorowania na raka. Następnie idą antyoksydanty, wsród których napotkamy flawanoidy. Flawanoidy, prawdziwa apteka w jednym : działanie antyalergiczne i antywirusowe oraz antybakteryjne. Dużo flawanoidów ? żegnaj miażdżyco, żegnajcie żylne zakrzepy, przy okazji żegnaj arytmio. To wszystko w czerwonym winie. Wybieraj ! prochy i dorabianie aptekarzy, czy butelka czerwonego wina ? Garbniki ? dlaczego dąb żyje długo, dlaczego rosochaty, pozbawiony prawie liści dalej żyje, a nie pada jak jakaś topola. Bo zawiera najwięcej garbników ze wszystkich drzew. Garbniki przyjęte w rozsądnych ilościach są naszą tarczą i nawet jeśli wygubimy wszystkie włosy to i tak zachowamy krzepę, jak ten dąb bezlistny. Zachowamy gładkie lico, bo pijąc czerwone wino w odpowiedniej ilości zadbamy również o właściwy poziom kolagenu. A polifenole ? też zawarte w czerwonym winie dodadzą nam blasku.
Mocne w Bordeaux też potrafią
Widząc wczoraj przemawiającego Tuska, ten grymas twarzy, te oczy, wiem że bez sommeliera, bez elementarnej wiedzy co pić ? z kim pić ? na kogo liczyć w tym swiecie, który zawirował ostatnio za sprawą ich niedawnego partnera politycznego, po prostu się nia da. Pozostaje zaciskanie piąstek, pokrzykiwanie, zaciekły grymas twarzy... i ta bezsilność. I liczenie, że uwierzymy w kolejne kłamstwa i kolejne mamienia. Czy ten człowiek - uchodzący za winnego konesera - zna tą rzymską maksymę ? In vino veritas. Co on popija ?
Oczywiście temat wina jest szeroki jak estuarium Żyrondy i my go dokończymy. Jako jedna notka temat byłby nie do ogarnięcia. Poza wszystkim długie notki nie mają brania. Na zdrowie, napijmy się.
Niezła ta piwniczka u Kapucynów. Lepsza niż w Białołęce u znanego sommeliera z PO
Inne tematy w dziale Rozmaitości