Piekło zamarza. Przy apaluzie jednych, tupaniu i gwizdaniu drugich - podczas nadzwyczajnej sesji Bundestagu - niemiecki rząd zmienił swoją politykę o 180 stopni. Rzecz przed atakiem na Ukrainę nie do wyobrażenia. Filarem niemieckiej polityki nie będzie już feminizm i ekologia. Niezrażony tupaniem Scholz ogłosił dofinansowanie Bundeswehry kwotą 113 miliardów dolarów. Co bardziej zaskakujące wyrażono wreszcie zgodę na dostawy uzbrojenia na Ukrainę. Zaskoczeniem jest również konstytucyjne zobowiązanie Scholza do podniesienia wydatków na obronność do 2 % PKB. To o co zabiegał wielokrotnie Donald Trump, prezydent Putin załatwił w ciągu 3 dni. Cóż za zadziwiająca skuteczność ? Minister finansów Christian Lindner oświadczył, że nawet jeśli koszty sankcji wymierzonych w Rosję będą dla niemieckiej gospodarki wysokie, to należy je ponieść - ...bo taka jest cena wolności. Putin wywrócił politycznym pięknoduchom stoliczek kawowy. Chciałoby się wierzyć, że ten zwrot w niemieckiej polityce to rozważny, politycznie wykalkulowany ruch. Jednak bliżsi prawdy będą sugerujący, że to działanie pod wpływem presji wydarzeń, a także liczenie się - mimo wszystko z głosem elektoratu - i ponad 100 tysięczną manifestacją antywojenną w Berlinie. Jednak najważniejszym kluczem do zrozumienia ostatnich wydarzeń i obudzenia się niemieckich politycznych " jastrzębi " jest nieustępliwa walka Ukraińców o zachowanie suwerenności. Gdyby zrejterowali dziś mielibyśmy komunikaty w rodzaju : nie warto umierać za Kijów, kiedy oni sami nie chcą umierać za swój kraj.
Inne tematy w dziale Polityka