Cudzoziemskim tradycjom, o ile pozwalają napić się czegoś mocniejszego, a przy tym dobrze zjeść, ja - ze wszechmiar - hołduję. Bo wszystko jest dla ludzi, byle rano wstać do pracy. Nie zaszkodzi również, jeśli tradycje zalewania robaka ocierają się o tzw. wyższą kulturę. O poezję na przykład. Dziś jest taki dzień w Szkocji i jak sądzę w całej szkockiej diasporze w UK... i nie tylko. Dziś 25 stycznia, więc rocznica urodzin Roberta Burnsa. Zatem w całej Szkocji odbywają się dziś Wieczerze Burnsa, wieczorki poetyckie...i nie tylko, dedykowane temu najważniejszemu ze szkockich poetów. W tych wieczorkach poetyckich nie byłoby niczego nadzwyczajnego, gdyby nie clou wieczoru, czyli haggis. To w końcu zwykła kaszanka, z tym że z baranich podrobów. Skąd taki związek : poetycka wzniosłość, deklamacje i zwykła kaszanka ? Ano chyba stąd, że ludzie w obcych stronach nie wstydzą się swoich korzeni, nie chcą być na siłę brukselskimi Europejczykami ze słoikami na parapetach. Chcą być sobą, chcą świętować i kultywować tradycje ojców i dziadów. Bo tylko tacy ludzie mogą pokochać i docenić poemat poświęcony zwykłej kaszance.
![image](//m.salon24.pl/6663e68a294197cf1c89b65a3628621a,860,0,0,0.jpg)
Wieczerza Burnsa ma stałą oprawę: szkockich dudziarzy i mistrza ceremonii wnoszącego dymiącą tacę z haggisem. Najbardziej szanowana osoba recytuje poemat Roberta Burnsa " Address to a Haggis "... a potem biesiada i wszystko co się z tym wiąże. Ja haggisa pokochałem od pierwszego wejrzenia całkowicie bez związku z poezją. No może w powiązaniu z babciną poezją robienia prawdziwej kaszanki po " barbarzyńskim " - dziś już zakazanym - świniobiciu. Nie mając w UK prostych polskich potraw w postaci kiełbas naszych, salcesonów, pasztetów i kaszanek, miłość mą straceńczą obróciłem ku black puddingowi, będącemu niestety imitacją kaszanki. Haggis to co innego, na zimno czy gorąco jest najbardziej zbliżony smakiem do babcinej kaszanki. I bardzo mnie ucieszyło, że mój syn przy okazji wieczoru z haggisem, stwierdził: to jest naprawdę dobre.
![image](//m.salon24.pl/0d4833f738a2dc3a7d3a7e4a79e163d1,860,0,0,0.jpg)
Dostał na razie niewiele, bo diamentami się nie szafuje. To, że zbliża się Burns Supper w UK rozpoznamy od razu. O ile w Szkocji łatwo dostać haggisa przez cały rok, to w Anglii tylko w okolicach stycznia marketowe regały zapełniają się haggisem w najrozmaitszych kształtach.
![image](//m.salon24.pl/6700e8235a6a5c2419d0552775b4a7c3,860,0,0,0.jpg)
Tradycyjne w baranim żołądku, a pozostała komercja w sztucznym flaku, jak nasza mortadela, czy pasztetowe gorszego sortu.
![image](//m.salon24.pl/09035a165cbcd5f603e4dcb6b675a91c,860,0,0,0.jpg)
Haggis już w wózku. Los jego przypieczętowany.
![image](//m.salon24.pl/062acd9acc3d00185b0e2ff4257b9320,860,0,0,0.jpg)
Może zdziwić brak " szkockiej " przy naszym Burns Supper, ale jak napisałem wyżej. Jutro normalny dzień roboczy, trzeba być fit, żeby i za rok starczyło na haggisa. A whisky zawsze zdążę się napić. Bo to mało jest w życiu okazji i chwil radosnych ? Był przecież i szkocki łosoś i polska młoda gęś owsiana z wolnego wybiegu. Było nieźle, tylko whisky brakowało.
![image](//m.salon24.pl/17bfd86bb8e703086213ccb343146f58,860,0,0,0.jpg)
![image](//m.salon24.pl/e40dac95b45e614d09a48854c55b1b67,860,0,0,0.jpg)
![image](//m.salon24.pl/147c54a6e95301b74b5000db72f40a91,860,0,0,0.jpg)
![image](//m.salon24.pl/2b011801c39978e29f57bf0c896a39cf,860,0,0,0.jpg)
To trochę odejście od szkockiej tradycji. Beza Pavlova, nie wiem czy to w Szkocji popularne ?
Inne tematy w dziale Rozmaitości