Tirana zaskoczyła mnie w sposób inny niż oczekiwany. Zatem jadąc klasyką, ma u mnie dodatniego plusa. Spodziewałem się spotkać typowe miasto po komunistycznych eksperymentach, takie jakie jeszcze dziś napotkamy na terenie Rosji, czy w posowieckich republikach. Miasto upadłe, z krzywmi chodnikami, wyszczerbionymi krawężnikami, z dziurami w jezdni, z brudem i beznadzieją.
A spotkałem miasto wyglądające jak normalna europejska stolica. Z samochodami, z restauracjami o europejskim standardzie. Z boomem inwestycyjnym i normalnym stołecznym gwarem.
Elegancka i reprezentacyjna dzielnica Blokku, dawna zamknięta dzielnica partyjnej nomenklatury, z gwarem sobotniej nocy, z dyskotekami i klubami wygląda jak dzielnica w każdej europejskiej stolicy. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno wjazdu do dzielnicy strzegły szlabany i posterunki albańskiej bezpieki " Sigurimi " Tak realizowano fundamentalną zasadę marksizmu - równość. W dzielnicy Blokku mieszkali równiejsi z najrówniejszym z równych, Enverem Hodżą.
Willa Envera Hodży
W zaprojektowanej przez córkę Pranverę, piramidzie Hodży miało mieścić się jego muzeum. Po obaleniu komunistów przekształcona w centrum kongresowe. Podczas wojny w Kosowie, siedziba sztabu NATO. Obecnie w remoncie, ma być centrum kulturalnym stolicy.
Dziś Blokku każdego weekendu tętni życiem jakiego nigdy nie doznała komunistyczna Albania. Zastanawiają kobiety w Tiranie. W kraju zamieszkałym w 60% przez muzułmanów nie widać śladów hidżabów, burek, zasłoniętych twarzy. Przeciwnie: piękne kobiety, ubrane na zachodnią modłę, ze starannym makijażem, rozgorączkowane jak ich europejskie koleżanki, pędzą od klubu do klubu. Zupełnie jak w UK. Jeśli ktoś nie jest ideowo związany z ruchem LGBT ( sekcja " G " ) to na tirańskiej ulicy naprawdę będzie miał na czym oko zawiesić. Jak dalej nie wiem, bo łabędzich budek na rzece Lanie nie napotkałem.
Na tirańskim uniwersytecie też nie spotkamy jakichś odstępstw od europejskiej normy. Rejon placu Skanderbega, narodowego bohatera Albanii, też robi dobre wrażenie po zamknięciu dla ruchu i po generalnym remoncie. To centralne miejsce spotkań młodzieży.
Biblioteka uniwersytecka
Stadion i Muzeum Archeologiczne
Ministerstwo Finansów
Pałac Prezydencki
Hotel Belvedere
W mieście i w całej Albanii widać bardzo wyraźnie odrodzenie religijne. Minarety i nawoływania muezzina do modlitwy napotkamy w każdej wiosce. W Tiranie powstaje - finansowany przez Turcję - największy meczet na Bałkanach.
Plac Skanderbega
Pomnik Skanderbega
Obok placu Skanderbega, służy już wiernym - nowo wybudowana - katedra prawosławna.
Katedra Autokefalicznego Prawosławnego Kościoła Albanii
Również przy placu Skanderbega zwrócono muzułmanom meczet Ethem Beja, najstarszy meczet Tirany.
Meczet Ethem Beja
Ciekawym jest, że odbudowa życia religijnego odbywa się w zasadzie z pomocą misji, bowiem po okresie przymusowej ateizacji, po represjach w stosunku do duchownych muzułmańskich, prawosławnych i katolickich, w Albanii nie przetrwały żadne struktury religijne, a szczęśliwie przetrwały tylko te kościoły, cerkwie i meczety którym przypadkowo znaleziono jakąś funkcję użytkową ( magazyny, muzea ateizmu, kołchozowe obiekty gospodarcze )
W katedrze prawosławnej
I w takich sytuacjach chce mi się śmiać z czerskich hunwejbinów, którzy jak jutrzenki oczekują wymarcia ostatnich polskich katoli. Nie wiedzą uczeni durnie, że bez duchowości, bez religinej obrzędowości żadne społeczeństwo nie przetrwa. W miejsce religii wejdą demony lub jak w przypadku Albanii " religia " ateistyczna, próbująca - z żałosnym skutkiem - pełnić tą samą rolę. I co wówczas ? Ateistyczne " nabożeństwa " w każdą niedzielę organizowane przez komitety blokowe i aktyw partyjny. Niedzielne procesje z motykami na kołchozowe pola, by uczcić czynem urodziny Envera Hodży. Przymusowe lekcje ateizmu dla szkolnej młodzieży, zamiast lekcji religii. Chcecie ? No to będziecie mieli. To wszystko przed wami. Koniec dygresji.
Przed Placem Matki Teresy
Uderza również w Tiranie ruch samochodowy jakiego nie powstydziłoby się żadne europejskie miasto. Korki jak w całej Europie, niezależnie od dnia i pory dnia. Ja oczywiście nie jestem jakimś radzieckim reporterem, który zachwyca się Albanią jak Kubą po rewolucji Castro. Zdaje sobie sprawę, że stołeczność ma swoje reguły.
W miejskim parku, nad Jeziorem Tirańskim
Pomnik Ismaila Qemala Vlory, ojca założyciela Albanii.
Tirana. Port Lotniczy im. Matki Teresy
Widok z balkonu na Tirana Airport
Prowincja jest niestety jeszcze uboga, widać to wyraźnie, widać ubóstwo ludzi handlującym wszystkim, co w rozpasanej konsumpcją Europie, trafia już na śmietnik. Zapewne zdziwi nas kupiec specjalizujący się w sprzedaży kabli USB, których na folii9⁹ rozłożonych ma 522 + 410 starych ładowarek do Nokii i innych archaicznych telefonów. Możemy też zdziwić się widząc dostępne w handlu ulicznym, prostowane gwoździe. Albo babuleńka robiąca, bezpośrednio na murku, rękawiczki i szaliki na drutach. Towar schodzi - pan kupi! pan nie pożałuje, niech ja stracę. Wschodnie zwyczaje plus pokomunistyczna spuścizna. Tirana jest miastem wyjątkowo czystym i mówię to z pełną odpowiedzialnością, wcale nie dlatego, że nie tak dawno byłem w Palermo. W centrum Tirany jest czyściej niż w UK po weekendowym szaleństwie. No i tu znowu pojawia się problem biedy. O czystość dba prywatna inicjatywa, która na rikszach z zamontowoną skrzynią ładunkową, circa 2 m3, wywiezie z Tirany każdą butelkę PET, każdą puszkę aluminiową, każdy kawałek folii i kartonu. Nie ma zasiłków, musi być uprawiana sztuka przetrwania. Bo każdy na swoje utrzymanie zarobić musi. Sklepy w Tiranie zapewne śnią się w piekle Enverowi Hodży.
Standard europejski, poziom zaopatrzenia i asortymentu również. Choć przyznać trzeba, że chyba albańskie przetwórstwo spożywcze jeszcze w powijakach, bowiem poza bardzo popularnym w Albanii serem " Kaszkawał " większość produktów spożywczych to import z sąsiedniej Italii. Na koniec to co misie lubią najbardziej. Osoby, których hobby - jak głoszą napisy na pudełku - może być przyczyną wielu groźnych chorób, napotkają w Albanii swoje eldorado.
Paczka LM ( blue ) to koszt zaledwie 220 lek, czyli ok. 8,50 pln. Uwielbiający ten uroczy szmerek w głowie będą zawiedzeni bo najtańsze macedońskie wino to koszt ok 480 lek ( ok. 18, 50 ) czyli nie rewelacja, kiedy w polskim Rossmanie można nabyć przednie gruzińskie Pirosmani już za 23 pln. O innych alkoholach i cenach w następnej notce. Muszę się iść napić albańskiej " Raki " bo mi od pisania w gardle zaschło.
Inne tematy w dziale Rozmaitości