Zapewne, Szanowny Czytelniku, czytając poniższą notkę uznasz, że to marnowanie czasu... i będziesz miał rację. Zmiana czasu, z zimowego na letni, nastapi dziś w nocy, więc notkę powinienem napisać jutro rano. Jednak jutro rano będzie w telewizji Borewicz, zatem mogę nie zdążyć. Za mało czasu. Obudzę się w niezgodzie z biologią i astronomią. Co to się będzie działo ? Będę niewyspany, rozbity i ziewający. Dziś jeszcze jako tako trzymam formę, mogę więc " wrzucić " notkę o Daylight Saving Time. To jutrzejsze niewyspanie, ogólne rozbicie i zmęczenie zawdzięczamy dżentelmenowi z hrabstwa Kent, Williamowi Willettowi oraz jego koniowi. William Willett był rannym ptaszkiem, co w jego czasach nie było czymś szczególnym, a jeśli ktoś odziedziczył zegar z kukułką to naprawdę nie miał innej możliwości jak zostanie early bird, czyli wspomnianym rannym ptaszkiem. Willett nie dość, że był rannym ptaszkiem to na dokładkę uwielbiał poranną, szybką, konną jazdę. Koń nie miał specjalnie wyboru, musiał zostać rannym ptaszkiem z urzędu.
William Willet na koniu... z laską
Willett harcując konno po swojej posiadłosci, zauważył że latem kiedy słońce jest już dość wysoko jego sąsiedzi śpią w najlepsze, zamiast wstać i zająć się jakąś produktywną działalnością. Do podobnych wniosków, niezależnie od Willetta, doszedł ponad 100 lat wcześniej, amerykański poseł w Paryżu, niejaki Benjamin Franklin, ten sam Banjamin. Franklina, człowieka do bólu racjonalnego, irytował fakt, że Paryżanie nie korzystają z porannego, letniego słońca, tylko śpią. Wieczorem zaś, zamiast iść spać siedzą do późna, marnując bezproduktywnie cenne świece. Irytacja dotycząca marnowania świec, wynikała po części z szacunku jakim darzył Franklin - junior, wysiłek Franklina - seniora, producenta świec. Ta stara świecka tradycja, czyli późne wstawanie i późne wskakiwanie do łóżka, przechowała się między Paryżanami po dziś dzień. Wróćmy jednak do bliższego nam w czasie, Willetta. Ten po dokonaniu stosownych wyliczeń publikuje broszurę zatytułowaną " Waste of Daylight " czyli rzecz o marnowaniu cennego, słonecznego swiatła. Wyłuszcza korzyści, jakie dać może brytyjskiej gospodarce wcześniejsze wstawanie. Willett proponował przesunięcie zegarów aż o 80 minut, dodawanie miało rozpocząć się w pierwszą niedzielę kwietnia i w każdą następną niedzielę zegary popędzanoby o 20 minut. Przekonuje do idei parlamentarzystów i montuje w Izbie Gmine lobby walczące o wprowadzenie British Summer Time. Jednak jak to często w demokracjach bywa, parlamentarna większość puka się w głowę i idea upada. Trzeba było aż wybuchu I wojny światowej, by pomysł Willetta został wykorzystany w praktyce. W 1916 roku, kiedy Niemcy wchodzą w tzw. okres kononowiczowski i nie ma już niczego, dla złapania oddechu i przyoszczędzenia węgla, podstawowego ówcześnie żródła energii, wprowadzają u siebie czas letni. Korzyści są ewidentne, dlatego parlament brytyjski błyskawicznie przegłosowuje British Summer Time Act i od 21 maja 1916 roku na terenie Zjednoczonego Królestwa zaczyna obowiązywać czas letni. Rok po śmierci Williama Willeta. Korzyści wówczas nie podlegały dyskusji, dziś jest nieco inaczej. Po wybuchu II wojny światowej nie ma wątpliwości, że idea Willetta musi być kontynuowana. Jednak w tym momencie Brytyjczycy idą na całość i wprowadzają tzw. Double British Summer Time, czyli czas letni trwajacy okrągły rok, z jedną godziną dodaną w okresie zimowym i aż dwoma godzinami latem. Dzięki temu, dziś pytając starego Anglika, mającego kłopot z pamięcią, kiedy była II wojna światowa ? może odpowiedzieć z powagą : - Nie pamiętam, pamiętam jedynie, że wtedy po ciemku chodziło się do szkoły. Ostatni eksperyment z czasem letnim przeprowadzają Brytyjczycy pod koniec lat 60 - tych, wprowadzając tzw. British Standard Time zwany też Permanent Summer Time, czas letni trwający okrągły rok. Po zbadaniu przez agendy rządowe korzyści zysków i strat, parlament w głosowaniu zaniechał eksperymentu, nikt nie potrafił dowieść niezbicie czy daje czas letni jakieś korzyści czy nie daje. To już był inny świat niż swiat Williama Willetta. Świat z lodówkami, elektrycznymi kuchniami, radiem, telewizją, klimatyzatorami, elektrycznymi pociągami, fabrycznymi maszynami napędzanymi silnikiem elektrycznym, a nie maszyną parową. Trudno ustalić gdzie się zyskuje, a gdzie traci. Wiadomo jedno : dowiedli tego uczeni uniwersytetu z Arizony. W pierwszym tygodniu po wprowadzeniu Summer Time, niewytłumaczalnie wzrasta liczba zawałów serca. Nie pijmy tyle w noc, kiedy zyskujemy lub tracimy godzinę, to moze być nasza ostatnia godzina. Ja do tej pory najboleśniej przeżyłem czas letni w Kaliningradzie, w czasie kiedy obowiązywał tam czas moskiewski, a czas astronomiczny taki sam jak w Gdańsku. Niedobrze, godzina późna Słońce nisko, mgła znad Pregoły, a tu po pijaku trzeba, pośród wojennych jeszcze zgliszcz w dawnym Królewcu odszukać drogę do hotelu.
Inne tematy w dziale Rozmaitości