Było piękne przedpołudnie, 12 maja 2024 roku. 98 rocznica Przewrotu majowego. Życie w kraju po wygranych przez Koalicję " 276 " wyborach 2023 roku powoli wracało do normy. Większość z prominentnych działaczy PiS odbywała sprawiedliwie i zgodnie z prawem zasądzone wyroki więzienia we Wronkach, Sztumie, Barczewie i Rawiczu. Zlikwidowany trybunał magister Przyłębskiej zastąpiono powtórnie Trybunałem Konstytucyjnym, pod przewodnictwem profesora Zolla. Przywrócono właściwe funkcjonowanie niewadliwej już Izby Dyscyplinarnej, a prezesem Sądu Najwyższego mianowano, znanego z bezkompromisowości sędziego Tuleję. Szymonici z partii 2050 przejęli kontrolę na Woronicza. W każdej niemal dziedzinie życia następowała normalizacja po okresie ośmioletniej pisowskiej smuty. Całą szerokością Krakowskiego Przedmieścia, w stronę Pałacu Prezydenckiego posuwała się dziwna procesja. Poprzedzana, jadącym na biegu defiladowym, amerykańskim " dżipem " z demobilu po prezydencie Trumpie.
Parszywa " Dwieście siedemdziesiątka szóstka " jak z pewną dumą nazywali zwolennicy koalicji swoją obecną większość parlamentarną. W nawiązaniu do tytułu jakiegoś amerykańskiego filmu. Ludzie niezłomni. Zdeterminowani w naprawie Rzeczpospolitej. Odważni do granicy szaleństwa. Bezkompromisowi, od roku zaprawiający się w nieustannych bojach z odrzucaniem prezydenckiego veta. Na czele pochodu, w " dżipie " dwóch, jak papużki - nierozłączki, liderów: Borys i Rafał. Ulubieńcy stolicy.
- Czy wymagana ilość posłów do odrzucenia prezydenckiego veta jest obecna ? wykrzyknął Borys w stronę zamykającego procesję posła Szczerby
- Taaa jest szefie. Szymon z Woronicza i Ordynaci z SLD dołączą na miejscu, chłopi z Marszałkowskiej również ! - odkrzyknął dyszkantem poseł Szczerba.
Czoło pochodu zbliżało się powoli ku bramie Pałacu Prezydenckiego.
- Co to q...va jest ? - Borys warknął w stronę Rafała.
Przed bramą pałacu, w spiworach spały trzy kobiety.
- Nie chcę tu żadnych ofiar !
- Szefie nie radzę sobie z nimi - odpowiedział Rafał - to Lempart, Suchanow i " babcia " Kasia protestują już czwarty rok przeciw zakazowi pożądanej ciąży.
- Nitras, Szczerba ! - zanieście je na Ordynacką, oni w ramach koalicji zajmują się pożądanymi ciążami - zakomenderował
- Wy.....dalaj Borys, to nasz protest - przytłumionym głosem krzyknęła Lempart, nie wysadzając głowy ze śpiwora
- Zamknij się ! - huknął Nitras donośnym głosem, chwytając śpiwory z Lempart i Suchanow pod pachę - Szczerba, bierz babkę ! ... i pomaszerowali w stronę Ordynackiej.
Pole do odrzucenia prezydenckiego veta było gotowe.
- SLD obstawia Karową, PSL od strony pomnika wieszcza, Biedroniacy od tyłu - rozstawiał swoich " żołnierzy " szef największej od niepamiętnych czasów większości parlamentarnej.
- Dziś żadne veto nie może wyjść z tego budynku, wiemy jak to zrobić - zakończył i skinął głową w stronę Rafała i Romana - czyńcie co do was należy.
Roman i Rafał, z 10 litrową konwią po mleku pobiegli w stronę pałacowego podjazdu, nie wzbudzając niczyich podejrzeń.
- Pamiętasz ? 2 kg karbidu i 0,5 litra wody, zamykasz i na znak Borysa do tego otworka przytykasz zapałkę - akcja przebiegała bez przeszkód, a instrukcje wydawane Romanowi przez Rafała były zbędne. Roman znał swój fach.
Po chwili, z kocią zwinnością Rafał wrócił w stronę czoła procesji.
- Wszystko gotowe, konwia z karbidem przytwierdzona trytytkami do słupka na podjeździe, Roman w żywopłocie - podekscytowany Rafał zreferował szefowi ostatnie przygotowania.
- Qu...va mać - zaklął Borys - jeszcze tego brakowało.
Na podjazd pałacu wtoczyła się prezydencka Skoda Fabia, a z auta dziarsko wyskoczył Jarosław Kaczyński. Po przegranych wyborach, załatwił sobie posadę przezydenckiego ministra i korzystając z immunitetu kpił sobie z dziejowej sprawiedliwości, naśladując we wszystkim dawnego ministra Wachowskiego.
W drzwiach pałacu ukazał się prezydent Duda z białym skoroszytem, z widocznym z daleka, czerwonym napisem " veto prezydenckie "
- Uwaga ! czytam z ruchu warg - szepnęła posłanka Błońska - Kidawina - przykładając do oczu, z gracją damy, lorgnon.
- Napisałeś wszystko dokładnie ? tak jak ci mówiłem, słowo po słowie ? Na końcu dałeś uzasadnienie, interpunkcja itp ? - czytanie z ruchu warg, było najmocniejszą stroną Małgosi, jak pieszczotliwie nazywał ją Borys.
- Tak jest szefie, zrobiłem wszystko jak pan kazał - powiedział prezydent Duda.
- Sukinsyn, nie sprawuje żadnej funkcji, a dalej dzieli i rządzi - zaklął siarczyście Borys i spojrzał na ekran smartwatcha.
Internetowe radio z Krakowa podawało dokładną godzinę. Konkretnie dwunastą. Na piąty ostatni, krótki sygnał ręka Borysa zdecydowanym ruchem opadła w dół.
Obserwując żywopłot przez lorgnon, posłanka Kidawina dostrzegła błysk zapalanej zapałki i długie ramię Romana. Powietrze na pałacowym dziedzińcu przeszył na wskroś potężny wybuch.
Fala uderzeniowa rzuciła Kaczyńskiego na maskę prezydenckiej Skody Fabii, siła podmuchu wrzuciła prezydenta Dudę z powrotem do pałacu.
A prezydenckie veto, siłą eksplodującego acetylenu, zostało odrzucone...na dach pałacu.
Ustawa o zapobieganiu przerywania pożądanej ciąży, czy jakoś tak ? autorstwa Borysa Budki przeszła w niezmienionym kształcie.
Kolejne prezydenckie veto - zgodnie z obietnicą daną wyborcom - zostało odrzucone.
Inne tematy w dziale Rozmaitości