Dochodziła północ, w starej opuszczonej stodole za wsią zebrała się stara paczka wiejskich łobuzów.
- Chłopaki ! - zaczął najstarszy, wyglądający na prowodyra - święta się skończyły, forsa się kończy, musimy się zorganizować. Trzeba założyć jakiś komitet i zacząć chodzić po kolędzie z kuroniem. Trzeba zacząć zarabiać.
- Cha ! cha ! - Grzechu ty jak walniesz - zaśmiał się młody Siemieniuk - z turoniem się chodzi, z turoniem.
- Z kuroniem, z turoniem, kto to dziś pamięta - powiedział Grzechu
- Jeszcze musi być koza, koń, diabeł i anioł - powiedział młody Szopka mierzwiąc włosy z tyłu głowy.
- Kto będzie kozą ? - spytał Grzechu.
- Może Hania Koronkiewicz ? - odpowiedzieli wszyscy zgodnie - ona tak fajnie meczy jak się zdenerwuje.
- A koń ? - spytał Grzechu.
- Szajka parsknęła śmiechem patrząc w stronę sąsieka, gdzie stał Romek podskakując z zimna.
- Romek - nie masz wyjścia - powiedział Grzechu przyłączając się do śmiechu.
- Zabawa zaczynała sie rozkręcać i widoki na wspólne kolędowanie stawały się coraz realniejsze.
- Dobra, ale nia mamy anioła - ciągnął Grzechu - ja będę aniołem - zawyrokował.
- Ty i anioł ? - właczył się do rozmowy młody Sikoroszczak, syn sołtysa - prędzej śmierć z kosą - zakończył śmiejąc się.
- Zamknij się bo każe ci się przebrać za Żyda - Grzechu uciął dalszą wymianę zdań z młodym sołtysiakiem.
- Chłopaki nie kłóćcie się, jeszcze nie zaczęliśmy, a już niesnaski - włączył się do kłótni Haliczak.
W tym momencie skrzypnęły drzwi od stodoły i zebranym ukazał się rozkudłany łeb Kosyniaka - koleżki z sąsiedniej wsi - który mecząc powiedział
- Jak mnie weźmiecie do kolędowania to ja mogę być kozą
- Kozę już mamy, jak zdobędziesz kask od Waldka z remizy to zostaniesz strażakiem - zaproponował Grzechu.
- Borys ! strażak chodził po kolędzie ? - spytał Grzechu Borysa Szopkę, który wiedział wszystko, choć większość uważała go za wiejskiego nieudacznika i niezgułę.
- Nie chodził tylko stał, i nie w Boże Narodzenie tylko na Wielkanoc - powiedział Szopka, nie przerywając mierzwienia włosów z tyłu głowy - ale to wszystko do dupy, bo i tak nie damy rady Hołowniakowi. On w tym roku chodzi po kolędzie i przycina kasę. Dostali nawet pieniądze na stroje z gminnego domu kultury. Z europejskiego funduszu popierania małych ojczyzn - dokończył, siląc się na profesorską minę.
- To prawda, ma nawet poparcie redaktora Machera z Gazety Gminnej - do rozmowy włączył się Haliczak - nie damy rady.
- A co wy pieprzycie, byłem w gminie u Kaźmierczakowej, dadzą kasę i na stroje i na muzykantów - muszą tylko wiedzieć, że się podejmiemy tego chodzenia z kuroniem - Grzechu wydawał się być zdetreminowany, wiedział czego chce.
- Z turoniem Grzechu z turoniem - nie przestawał łapać za słówka młody Siemieniuk, który wrócił z wojska i jako tako orientował się w polskiej tradycji.
- Co ci jeszcze Kaźmierczakowa gadała ? - zapytał Sikoroszczak.
- Powiedziała, że tak dalej być nie może, taki upadek kultury ludowej. Musi być rozmaitość w kulturze, a nie tylko od rana do wieczora w Polskim Radio disco polo i " Kaczki z nowej paczki " - zakończył Grzechu z miną kulturoznawcy.
- Dobra przekonaliście mnie, dołączam się, przebiorę się za dziada - powiedział Szopka - ale ! ale ! - w dalszym ciągu nie mamy anioła.
- Ja mogę być aniołem, mam dobry wygląd - powiedział milczący dotąd Sławek Zegarkiewicz, przebywający akurat na warunkowym zwolnieniu.
- Wszyscy znowu parsknęli śmiechem.
- Odpada, nie możesz być aniołem, a zegarmistrze nie chodzili po kolędzie - wydał ostateczną opinię Borys ... i wszyscy o dziwo się zgodzili - nie lubili Zegarkiewicza, którego uważali za szpicla prezesa GS, gdzie większość z zebranych w stodole pracowała.
- Aniołem będzie Kidawianka z Błonia - fajna dziewczyna - próbował przeforsować swoją kandydatkę Haliczak, znany w okolicy lovelas.
- Dobra niech będzie i Kidawianka - lista kandydatów zamknięta jutro jadę do gminy, niech Kaźmierczakowa daje kasę - zebrani powoli zaczynali dochodzić do konsensusu, słysząc mocne, zdecydowane słowa Grzecha.
- W tym momencie młody Siemieniuk, który zawsze był czujny, zwarty i gotowy podbiegł do wierzei i wyjrzał przez szparę.
- Quuurva mać ! - chłopki, wszystko szlag trafił, wszystko na nic. Hołowniak cały czas się tu kręcił i podsłuchiwał, właśnie pobiegł do gminy. Uprzedzi nas ! Nasmarcze ta beksa Kaźmierczakowej w rękaw i fundusze załatwi. Jesteśmy ugotowani. Macher nie pozwoli ruszyć Hołowniaka, a i Kaźmierczakowa postawi na niego. O występie Zespołu Pieśni i Tańca " Hołowniacy jadą " podczas ostatnich dożynek to pisali nawet w warszawskich gazetach. Oni w tym roku kolędują. Nie ma szans, żeby pani wójt postawiła na nas i nam dała kasę.
Inne tematy w dziale Rozmaitości