Początki tego niesamowitego miejsca, czyli Katakumb Kapucynów w Palermo to wiek XVI, kiedy erygowano klasztor i kościół Santa Maria della Pace. Początkowo krypty pod kościołem służyły pochówkom zmarłych zakonników. Z czasem jednak, kiedy zmarłych przybywało postanowiono rozbudować katakumby. Stwierdzono wówczas, że ciała większości pochowanych zakonników uległy naturalnej mumifikacji, spowodowanej właściwościami krypt: dobrą cyrkulacją powietrza, jego suchością i względnie stałą średnią, roczną temperaturą. Przeor klasztoru postanowił wykorzystać fakt odkrycia mumii, jako swoiste memento dla innych braci zakonnych. Memento mori - pamiętaj od czego zacząłeś, kim jesteś, jak żyjesz tak i skończysz... a wyglądać będziesz właśnie tak. Pamiętaj ! Nie pij Stachu.
Niezwykłość miejsca dla ówczesnych mieszkańców Palermo okazała się tak atrakcyjna, że wielu z nich postanowiło kupić sobie taką dość specyficzną " nieśmiertelność " Oczywiście nie dla wszystkich mieszkańców znalazło się miejsce w katakumbach, bowiem za utrzymanie tak nietypowego grobu trzeba było słono zapłacić. Również sam proces mumifikacji został przez zakonników udoskonalony, nie można było zdawać się na przypadek. Średnio proces mumifikacji trwał około roku. W tym czasie zwłoki, po usunięciu narządów wewnętrznych przenoszono do katakumb, w miejsce gdzie panowały najlepsze warunki do samomumifikacji. Po 10 - 12 miesiącach zwłoki myto octem, a jamę brzuszną wypełniano słomą.
Obowiązkiem rodziny zmarłego było przygotowanie dla niego odświętnego ubrania. Rodzina miała również przywilej odwiedzania zmarłego, jak również regularnej zmiany odzieży, która w przeciwnieństwie do zmarłego nie ulegała mumifikacji. Z tego powodu w kryptach nie napotkamy zwykłych ludzi. Napotkamy za to luminarzy sycylijskiego i włoskiego środowiska naukowego, kościelnych hierarchów, przeorów, księży, arystokratów, dyplomatów, wybitnych wojskowych, ludzi majętnych, kupców i bankierów, a także te dziewice, których rodziny były w stanie dowieść tego faktu. Jest bowiem pod klasztorem Kapucynów jedna nisza dedykowana kobietom, które wolały trwać zapamiętale do końca, a w końcu się rozeschnąć niż posmakować żywota. Widać nie znały mądrości ludowej w brzmieniu : lepiej żałować za grzechy, niż żałować, że się nie grzeszyło. Pozostali zmarli pogrupowani są według wspomnianego wyżej klucza : wojskowi, profesorowie, księża, biskupi i opaci, dzieci oraz kobiety, w tym te, którym nie zależało na udowadnianiu, że zachowały cnotę.
Zaprzestano pochówków w katakumbach dopiero w połowie XIX wieku, kiedy zaostrzone przepisy sanitarne zakazały chowania zwłok w kościelnych kryptach. Jedyny wyjątek uczyniono w Palermo w 1920 roku, kiedy w kryptach pod klasztorem spoczęła 2-letnia Rosalia Lombardo, której zrozpaczony ojciec, jeden z ważnych oficjeli Palermo wyjednał zgodę władz na pochówek, zapewniając dziecku pewnego rodzaju " nieśmiertelność "
Komuś może się to wydawać makabrą, barbarzyństwem, tak jednak tego traktować nie należy. Choć u nas w Polsce żyją i umierają tacy sami katolicy jak na Sycylii, to mamy do czynienia jednak z innymi obyczajami związanymi z życiem codziennym choćby, z innym traktowaniem starości i z innym stosunkiem do umierania i śmierci. Ja tylko raz w życiu byłem zdziwiony tymi południowymi zwyczajami pogrzebowymi. Na cmentarzu Prazeres w Lizbonie - to takie portugalskie Powązki - napotkałem wiele grobowców z przeszklonymi drzwiami, a wewnątrz na półkach trumny... to jednak nie wszystko. W grobowcach stały również stoliki kawowe, krzesła. Półka z książkami lub - jak się domyśliłem - z innymi, ulubionymi przedmiotami zmarłego. Wszystko wyglądało jak salonik przygotowany na wizytę kogoś z rodziny zmarłego. Ludzie tacy sami, od tego samego Stwórcy, a obyczaje inne. Inne oswajanie się ze śmiercią i sprawami ostatecznymi.
Dlatego ja takich spraw nie kategoryzuję.
Inne tematy w dziale Rozmaitości