Zakupilem książkę "Ostatni kontynent" Terry Pratchetta - książkę z cyklu "Świat Dysku". Oto co znalazłem na pierwszych stronach:
Kiedy Bogowie się spotykają, opowiadają sobie historię o pewnej szczególnej planecie, której mieszkańcy obserwowali z niejakim zaciekawieniem, jak gigantyczne, rozbijające kontynenty bryły uderzają w inny świat, będący - w astronomicznym sensie - tuż obok. I potem nic nie zrobili w tej sprawie, gdyż coś takiego zdarza się tylko w kosmosie. Inteligentny gatunek poszukałby przynajmniej kogoś, komu mógłby złożyć skargę.
(...)
Ogólnym testem boskiej wszechmocy jest to, czy dany bóg potrafi zauważyć upadek małego ptaszka. Jednakże tylko jeden bóg robi notatki i wprowadza kilka poprawek, by następnym razem ptaszek mógł spaść szybciej i dalej.
Może dowiemy się dlaczego.
Może dowiemy się, dlaczego ludzkość jest właśnie tutaj, choć to bardzo skomplikowane i nasuwa się pytanie "A gdzie jeszcze powinniśmy być?". Straszna byłaby myśl, że jakieś niecierpliwe bóstwo mogłoby rozsunąć chmury i powiedzieć: "Do licha, wciąż tu jesteście? (...) Mam trylion ton lodu, który dotrze tu w poniedziałek"
Inne tematy w dziale Rozmaitości