W maju pisałem o czubajkach kaniach które wyrosły mi pod domem. Pan Jacek piszący pod pseudonimem anari zasadniczo powątpiewał czy to faktycznie kanie czubajki, sugerował nawet, że są to grzyby trujące. Byłem jednek pewien, że są jadalne, bo jem je regularnie, zresztą podobnie jak lokalni znajomi. W zeszłym tygodniu urosły ponownie - tym razem w regulaminowym okresie. Oto zdjęcie jednego z egzemplarzy:
i jeszcze widok kapelusza w towarzystwie rydzy:
Pan Jacek miał zupełną rację - nie są to czubajki kanie, tylko inny gatunek czubajki - czubajka czerwieniejąca:
Po przecięciu faktycznie zmienia kolor, jednakże niezbyt gwałtownie. Tyle mam na swoje usprawiedliwienie, gdyż w maju tego nie zauważyłem.
Z punktu widzenia kulinarnego wydaje mi się, że ten gatunek jest smaczniejszy - mniej kwaśnawy.
Pan Jacek powątpiewał czy tego typu grzyby mogą rosnąć w ogrodzie, też mnie to dziwi i cieszy jednocześnie. Ale oprócz czubajek w tym roku urosły również te:
koźlarz
borowik szlachetny (a kto znajdzie na tym zdjęciu kurkę? ;)
W miejscowych lasach takie grzyby są trudne do zdobycia. Zbyt wielu amatorów. Na szczęście ignorancja innych zapewnia smakołyki również tym którzy lubią pospać. Idąc za grupą grzybiarzy znalazłem takie:
sfotografowane krótko przed spożyciem:)
Widoczne dwie kurki, jeden rydz i dwa wyśmienite gołąbki.
***
17-go września ok. godz. 5:15 obudziłem się w środku nocy z nietypowo trzeźwą świadomością - tzn. położyłem się spać 4 godziny wcześniej, a nie zdarza mi się budzić bez powodu nim prześpię 7 godzin. Przez ok. 10 sekund rozglądałem się po ciemnym pokoju zastanawiając się dlaczego nie śpię. Wówczas wszystko zaczęło się trząść. Myślę, że w skali Richtera to mogło być jakieś 4,5 stopnia. Ponieważ zdarzyło się to na terenach górniczych, nigdzie nie znalazłem wzmianki o tym zdarzeniu, chociaż w sąsiednim mieście - ok. 10 km dalej wstrząs był równie silny. To nie jest typowe dla wstrząsów górniczych, których promień oddziaływania rzadko przekracza kilka kilometrów.
Tydzień później, tzn. w piątek 24-go września ok. 16:15 na tym samym terenie miało miejsce jeszcze silniejsze "tąpnięcie" - odczuwalne również na terenie obydwu miast. Aktywność górnicza na tych terenach jest znacznie mniejsza niż kilkanaście lat temu, a i technologia wydobywania bardziej "ostrożna". Dlatego wydaje mi się, że ostatnio często na Śląsku mają miejsca trzęsienia ziemi.
Trzęsienia ziemi w Polsce nie są jednak czymś nadzwyczajnym. W 1200 roku miejsce miało wydarzenie opisane następująco: "Trzęsienie ziemi, jakie nastąpiło 5 maja w południe w Polsce i sąsiednich królestwach i ziemiach, a które powtórzyło się w ciągu następnych dni, zniszczyło wiele wież, domów i warowni"
Drobne wstrząsy nawiedzają każdy teren na Ziemi, wiele razy dziennie, możliwe więc, że Śląsk jest swoistym kanarkiem - dzięki strukturze naruszonej wydobyciem węgla, niektóre z tych mikro-wstrząsów mogą powodować uwalnianie naprężeń w skałach skutkując mocnymi wstrząsami.
Znajoma z pracy zapytała czy wiem skąd się bierze to nasilenie trzęsień, więc zacząłem wyjaśniać teoriami nie z tej ziemi. Zanim doszedłem do sedna przestała ze mną gadać. Możliwe, że na stałe :)
Skąd się bierze w ludziach strach przed tego typu informacjami? Dobry temat na serię notek.
***
Gdy 3 lata temu po raz pierwszy czytałem rozmowy Laury Knight-Jadczyk z Kasjopeanami byłem nastawiony dosyć prześmiewczo, jako że "pływałem" wówczas w tego typu materiałach i nie traktowałem ich zbyt poważnie, chociaż czytałem z ciekawością bo jak to wiadomo, gdy się idzie, to jest szansa gdzieś dojść.
Najgorsza jest stagnacja.
Szczęściem trafiłem na fragment dotyczący hipotetycznego brązowego karła stanowiącym z naszym Słońcem układ podwójny - informacje na temat Układu Słonecznego mają u mnie najwyższy priorytet.
Wczoraj czytałem artykuł w którym hiszpańska grupa obserwatorów nieba ogłosiła odkrycie tego właśnie karła. NASA już wcześniej informowała o różnych anomaliach grawitacyjnych na krańcach US. Podobno (jak podali Kasjopeanie) pod wpływem siły grawitacyjnej karła, spłaszczenie Ziemii będzie malało. Skutkując zwiększoną aktywnością sejsmologiczną. Amerykanie nawet to zauważyli, ale wyciągnęli zabawnie niewłasciwe wnioski - w artykule "Trzymajcie się! Powierzchnia Ziemi porusza się na północ" już sam tytuł jest kuriozalny (jeśli cała powierzchnia poruszałaby się na północ, oznaczałoby, że na północy Ziemia ma otwór gębowy, a na południu ten drugi koniec... Swoją drogą - intrygująca hipoteza...).
***
Jako dziecko miałem problem.
Nie potrafiłem uwierzyć w Jezusa.
Znaczy, bardzo chciałem, ale miałem wrażenie, że to nie jest szczere.
Tylko po to by być zbawionym.
Więc żarliwie modliłem się o wiarę.
Wiele razy.
Wyrosłem z dzieciństwa i przestało mi zależeć na zbawieniu.
Ale otrzymałem wiarę.
Bo w końcu wszystkie moje modlitwy zostały wysłuchane i spełnione.
Nawet ta o wiarę - jak samospełniająca się przepowiednia.
Teraz gdy wiem na czym polega wiara, chcę wiedzieć jeszcze więcej.
Inne tematy w dziale Rozmaitości