O Jowiszu pisałem już wcześniej:
http://sisi.salon24.pl/97734,fikcja-literacka
http://sisi.salon24.pl/116539,incydent-na-jowiszu
Za każdym razem w kontekście spotkania z jakimiś kosmicznymi drobinami, które to spotkania dla naszej planety byłyby katastrofalne (nie potrafiłem wymysleć przymiotnika od "kataklizm").
Incydenty, do których odnosiły się wpisy, dzieliło równo 15 lat. Na kolejny nie musieliśmy czekać aż tak długo. W niecały rok po ostatnim zdarzeniu (które notabene pierwszy zauważył Australijczyk), kolejny Australijczyk
dzięki swojemu zarąbistemu teleskopowi sfilmował spotkanie ze znacznie mniejszym obiektem:
Kliknięcie na zdjęcie (klatkę) powinno rozpocząć ściąganie filmu.
Nie jest to może taki impakt jak w lipcu zeszłego roku, który wywalił dziurę w której zmieściłaby się cała Ziemia, ale biorąc pod uwagę wielkość Jowisza, musimy mieć świadomość, że spotkanie Polski z takim obiektem mogłoby rozwiązać nasze wszelkie zaszłości i problemy. Bezpośrednim efektem na Jowiszu (prawdopodobnie), jest zniknięcie jednego z dwóch ciemnych pasów w atmosferze.
Odstępy między zdarzeniami są coraz krótsze, ale też wielkość obiektów odpowiednio maleje. Ale myślę, że nie ma się z czego cieszyć. Małe obiekty w dużej ilości sa również niebezpieczne. Około 11 tys. lat temu przekonali się o tym mieszkańcy obecnych Karolin w USA:
Takie owale o podobnej wielkości i ułożeniu można znaleźć na obszarze obydwu Karolin - południowej i północnej na powierzchni podobnej do terytorium Polski.
Zamieściłem to zdjęcie, ponieważ istnieją przekonywujące poszlaki sugerujące, że takie ślady mogą powstać w najbliższym czasie, w bliżej nieokreślonym miejscu. Ziemia prawdopodobnie cyklicznie wystawiona jest na bombardowanie kawałkami lodu, których "obłok" wędruje po orbicie wokół Słońca, co 3,6 tys. lat przechodząc przez sektor planet wewnętrznych Układu Słonecznego. Na faktyczność takiego zjawiska wskazuje wiele śladów na Ziemi, powyższe zdjęcie to ewidentny ślad, ale takowych można znaleźć na naszej planecie znacznie więcej. Owale widoczne na zdjęciu powstały prawdopodobnie w wyniku spotkania z gromadą odłamków 3 cykle temu (3600*3=10800).
Jednak nasi znajomi z Kasjopei [od tego momentu istotna część informacji pochodzi z tego źródła], ostrzegają, że tym razem będzie gorzej, bo odczujemy jednocześnie zsynchronizowane skutki trzech cykli. Oprócz cyklu 3600 letniego, nastąpić ma również "kulminacja" cyklu obiegu wokół słońca jego ciemnego, karłowatego towarzysza, który wg Kasjopean potrzebuje na obieg ok 28 mln lat, w linkowanym artykule mowa o 26 mln. Obydwa źródłą są zgodne, że właśnie jedna z takich "kulminacji" była odpowiedzialna za wyginięcie dinozaurów. O bliskiej obecności karła świadczyć ma zwiększona ilość trzęsień ziemi, oraz osłabienie/zmiana aktywności Słońca z uwagi na... zwiększoną grawitację wynikającą z bliskości tych gwiazd. Mechanizm zniszczenia wiąże się właśnie z kometami, tzn. brązowy karzeł, zbliżając się na minimalną odległość od słońca (peryhelium) dociera do pasa Oorta, składającego się w głównej mierze z odłamków lodowych i z uwagi na dużą masę skoncentrowaną w stosunkowo małym obszarze, działa na pobliskie obiekty jak katapulta grawitacyjna miotająca odłamki we wszelkich możliwych kierunkach. Gromada komet krążąca wokół Słońca w cyklu ok. 3,6 tys. lat najprawdopodobniej powstała w wyniku takiego miotania, na co zresztą pośrednio wskazuje wspomniana synchronizacja. Gromada ta tym razem będzie więc znacznie "bogatsza". Do tego dochodzi jeszcze Fala, rzekomo wyznaczająca granicę pomiędzy rzeczywistościami, a która ma własności "transportowe", tzn. zwiększa prędkość (energię) odłamków. Majowie prawdopodobnie mieli na myśli właśnie Falę wyznaczając koniec czasu na dzień 21.12.2012 roku, gdyż to właśnie ten fenomen podobno ma nas uwolnić od iluzji czasu liniowego. Ponadto, długość cyklu fali (309 tys. lat) będąca w przybliżeniu dwunastokrotnością okresu precesji osi ziemskiej (25 920 lat), sugeruje, że może ona mieć coś wspólnego ze zmianą biegunów Ziemi, o czym ostatnio dosyć wiele się mówi.
Jeśli więc informacje przekazane przez "szemrane" źródła są prawdziwe - a wiele wskazuje że tak, tzn. obserwujemy wzmożoną częstotliwość oraz amplitudę trzęsień Ziemi, zmianę zachowania Słońca (prawie brak plam) - wówczas czekają nas podobne fajerwerki do tych, które zakończyły panowanie dinozaurów na naszej planecie.
Inne tematy w dziale Technologie