Kenny McCormick Kenny McCormick
154
BLOG

Antycywilizacja

Kenny McCormick Kenny McCormick Rozmaitości Obserwuj notkę 13

Parę razy zdarzyło mi się w rozmowach na forum przedstawić w taki czy inny sposób tezę, jakoby nasza cywilizacja wcale nie musi być najbardziej rozwinięta z tych które na tej planecie w ogóle istniały czy też nawet istniały w niedawnym czasie. 

Za pierwszą możliwością przemawia argument stricte ilościowy - 4 miliardy lat to całkiem niezły szmat czasu - podczas gdy nie mamy nawet jednego kompletnego szkieletu dinozaura które żyły bagatela kilkadziesiąt milionów lat temu, skąd możemy wiedzieć co działo się w pozostałym okresie? Tzn. przed erą dinozaurów, która załóżmy dla wygodnych rachunków zaczęła się 200 milionów lat temu - czyli do chwili obecnej stanowi zaledwie 5% czasu określanego przez naukę jako wiek Ziemi. O pozostalych 95% czasu niewiele wiadomo. Nawet nie wiadomo dokładnie ile go było.

Co do drugiego przypadku, to znaczy czy jest możliwe by w ostatnich czasach (powiedzmy ostatnie 100 tys. lat) na Ziemi istniała cywilizacja bardziej zaawansowana niż nasza, powszechna opinia jest dosyć zdecydowana - nie jest to możliwe. Co więcej, podejrzewamy naszych przodków o skrajny brak zdolności przetrwania, która objawiała się na przykład budowaniem skomplikowanych budowli z kilkuset tonowych bloków skalnych w bliżej niewyjaśnionym celu. Tzn. najprawdopodobniej w charakterze kalendarza i ewentualnie prymitywnego zegara. Nie wspominam już nawet o powszechnym mniemaniu jakoby piramidy to grobowce. Czy ktoś jest na tyle naiwny by wierzyć, że możliwa jest taka tyrania której nie obaliłby tego typu bezsensowny wysiłek? A może nie naiwny tylko na tyle leniwy by nie mieć ochoty się nawet zastanowić... W każdym razie - porównując w jakim stanie "otrzymaliśmy" Ziemię, a w jakim ją oddajemy, doskonale możemy ocenić naszą zdolność przetrwania. Tylko czy taka ocena uprawnia nas do krytykowania tej zdolności u naszych przodków? Założę się, że większość ludzi nie widziałaby w tym nic nieprzyzwoitego.

Wracając jednak do piramidy. Nasza cywilizacja, tzn. nasz wszelki istniejący potencjał, nie jest w stanie wybudować piramidy skomponowanej w takiej formie jaką zastaliśmy. Podejrzewam, że wybudowanie takiego obiektu może i byłoby wykonalne, ale nalezałoby zacząć od stworzenia odpowiedniego sprzętu do tego zadania. Nie wspominając o całej logistyce. Z pewnością byłby to wysiłek globalny. Tylko po co? A po co były one naszym przodkom? Grobowiec dla tyrana? A jakie grobowce mają nasi nieżyjący tyrani? Czyżby byli oni tak nieudolni w porównaniu z władcami Nilu?

Hmmm.... Skoro nie wiemy ani jak budowano piramidy, ani nie wiemy tak naprawdę w jakim celu, to dlaczego twierdzimy, że nasza cywilizacja z pewnością jest bardziej zaawansowana?

Odpowiedź jest prosta. Nasza cywilizacja jest antycywilizacją. Tu wszystko dzieje się na opak. Czym jest większy postęp (zgodnie z definicją tej cywilizacji) tym gorsze są warunki życia, większe skażenie środowiska, większa ilość ludzi żyjących w nędzy, stan zdrowia ludzi nie żyjących w nędzy również się pogarsza - lawinowo wzrasta ilość zachorowań na raka, cukrzycę, gruźlicę, ludzie przyjmują często kilka różnych leków przez większość swego życia, długo można tak wyliczać. Ale w jakiś sposób ludzie powszechnie tego nie dostrzegają, kierowani przez życie mediami dla których z jakiegoś powodu prawda jest największym zagrożeniem. A może po prostu to taka ludzka wada psychiczna? Przecież kto z nas przyzna, że wszystko spier..., ze jest nieudacznikiem, ze wszystko co robi jest całkowicie bez sensu, bo zamiast żeglować po morzu próbujemy wmówić sobie że żeglujemy, siedząc po dziurki w nosie w szambie?

Jak się przyznać, że ta cała "cywilizacja" czy raczej zabawki które się nam wciska, to jedynie pic i fotomontaż? Bo przecież jak cywilizacja może prowadzić do wyniszczenia swoich członków...

 

P.S. Dzisiaj, tj. 20-go maja 2010 r. przekonałem się, że mam bardziej rację niż mi się wydawało. Od roku w moim zakładzie pracy zajmuję się środkami trwałymi (1554 szt), tzn. najpierw wszelkie dane o tychże środkach wprowadziłem do programu księgowego, następnie pozbawiłem je błędów, następnie wyszukałem na czym polegają niezgodności by można było je skorygować i... dowiedziałem się dzisiaj od przełożonego, że zrobiłem to źle.

Zrobiłem to  źle, ponieważ zrobiłem to dobrze (bez błędów). Żeby było dobrze, to muszę to zrobić źle, tzn. tak, by wszystko było tak samo jak dotychczas.

Bo w księgowości przeszłość jest święta - błędy kiedyś popełnione trzeba honorować do samego końca.
Filozofia iście konserwatywna.

Szukam pracy...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Rozmaitości