Pobicie izraelskich studentów przed nieokreślonym warszawskim klubem nocnym robi się coraz bardziej zagadkowe.
Zdecydowanie nie byłem, nie jestem i nie będę bywalcem nocnych klubów stolicy, ale w ramach abonamentu UPC mam dostęp do internetu i potrafię w zakresie podstawowym posługiwać się wyszukiwarkami.
Po szybkiej konsultacji z Wujkiem Google`m stwierdziłem, że w grę mogą wchodzić dwa kluby.
Jeden z nich jest bardzo ekskluzywny. Drugi jest gejowski.
Budynek, w którym mieści się klub ekskluzywny jest skrupulatnie monitorowany. Jak jest z budynkiem, w którym mieści się klub gejowski – nie wiem.
Rozumiem interesy wizerunkowe obydwu klubów. Rozumiem poszanowanie dla praw osób poszkodowanych. Ale rozumiem też zainteresowanie polskiej opinii publicznej, która dowiaduje się o incydencie z dobowym opóźnieniem, a na jego temat wypowiadają się polski minister spraw zagranicznych i ambasador RP w Izraelu. Dlatego też chciałbym – wraz z opinią publiczną – uzyskać informację, gdzie on się rozegrał.
Studenci z Izraela – i nie tylko – mają pełne prawo rozpoczynać weekend w Warszawie od zabaw w nocnych klubach. Zarówno ekskluzywnych, jak i gejowskich. De gustibus…
Natomiast sami poszkodowani oraz komentatorzy medialni incydentu nie mają żadnego prawa do pisania o tym, że Polacy byli znowu odwróceni, że znowu nie udzielili pomocy, etc.
To haniebne.
Czasy fascynacji w "ten kraj" miłoszową karuzelą przy murze getta minęły.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo