Me too! Meee to!
Biedny Andrzej Saramonowicz był molestowany przez proboszcza z Bielan. Nieżyjącego w momencie powtórnego, saramonowiczowego wake-up`u. Albo stand-up`u. Albo i show-up`u.
Współczuję, panie Saramonowicz. Szczerze, naprawdę, bez jaj. Współczuję, bo nie byłem. Dlatego trudno mi sobie wyobrazić traumę dziecka. Choć Pański przypadek dowodzi, że ta trauma jest głęboka. Deep troath, można by powiedzieć.
W wieku 5 lub 6 lat molestowałem (i byłem molestowany) przez moją nieco młodszą sąsiadkę, Mariolę. Pokazaliśmy sobie zewnętrzne cech płciowe. Zapewne większość Autorów i Komentatorów S24 ma za sobą takie doświadczenia. Mariola, mimo upływu prawie 60 lat, nie poskarżyła się na mnie publicznie. Ja też nie. Dzieciństwo, po prostu.
Żaden z 3 proboszczów mojej dziecięco-młodzieńczej parafii mnie nie molestował.Choć, krótko, byłem ministranem. Harcerzem też byłem. Też krótko. O ile mi wiadomo, nikogo ci czarni nie molestowali. Parafia była nieduża, a wiedzą sąsiedzi kto na kim siedzi. Owe klechy kochanek też nie miały, ale pewnie dlatego, że nie miały też gospodyń.
A jednak z molestowaniem w dzieciństwie się spotkałem. W szkole podstawowej. Nie, nie byłem ofiarą, tylko obserwatorem. Pan S. od biologii lubił dotykać dorastające dziewczynki. Też bym lubił, ale pan S. lubił ponadto mocno lać linijką lub kablem zarówno dorastających chłopców, jak i dorastające dziewczynki. Wtedy jeszcze nie znałem tematyki sado-maso.
Nasi rodzice chyba jednak coś skumali (by @Echo24) i kariera p.S w szkolnictwie zakończyła się po kilku latach. Mimo, że pan S. był młodym i obiecującym członkiem. PZPR.
Pan Saramonowicz (domyślnie) generalizuje swoje przykre, dziecięce doświadczenie. Dlatego i ja generalizuję swoje.
Miałem szczęśliwe dzieciństwo. Rówieśniczki molestowały mnie, a ja je. Księża nas nie molestowali. Nauczyciel, który mógłby z czasem okazać się groźny, został „zlikwidowany”. Inni nauczyciele robili swoje. Uczyli. Niektórzy z nich byli nawet członkami. PZPR. Ale uczyli.
Wieś mojego szczęśliwego dzieciństwa znajdowała się o 8 kilometrów (w linii prostej) od PKiN.
Gdyby w tej wsi ktoś molestował swoje lub cudze dziecko, to zapewne by nie przeżył. A przynajmniej – bez bardzo poważnego uszczerbku na zdrowiu.
Piękne lata `60 ubiegłego wieku. Wtedy – o dziwo – społeczności się broniły. I to nie kredkami na chodniku.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo