Agnieszka ma tak z 50 latek. Plus/minus. Jest fryzjerką. Prowadzi salon. Salon składa się z dwóch foteli, z czego jeden służy raczej oczekującym niż klientom. Niewidzialna ręka rynku powoduje, że mniejszy kawałek salonu Agnieszka wynajmuje kosmetyczce.
Lubię Agnieszką bo jest sympatyczna i strzygąc z resztek po chemioterapii moją śp. Żone nigdy nie wzięła za to pieniędzy.
W salonie Agnieszki stoi sobie na blacie mała, szklana skarbonka. Przezroczysta. Czyli transparentna. Agnieszka nigdy nie mówiła po co ona tam stoi. Przez ponad rok byłem przekonany, że to taka „psychologiczna” skarbonka na napiwki. Albo tipy, żeby było bardziej elegancko...
Aż wreszcie zapytałem. Okazało się, że Agnieszka ma „podopiecznego”. Dzieciaka z porażeniem mózgowym. Nie, nie swojego. Obcego.
Od tego czasu płacę za strzyżenie mojego trawnika podwójnie.
I to by było na tyle.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo