Dawno temu pożyczyłem komuś zbiór opowiadań Vercorsa „Oczy i światło”. Ktoś nie oddał. Mała strata, Vercors był nieznośnie moralizującym pisarzem, piewcą francuskiego La Resistance, mocno na dodatek lewicowym. A ja nie lubię moralizatorów i lewicowych twórców legend. Ale jedno opowiadanie z tego tomu wryło mi się w pamięć. Miało tytuł „Dementi”.
Nawet nie pamiętam szczegółów jego treści. Generalnie chodziło o to, że pewien człowiek, racjonalista i agnostyk, przyjął pod swój dach rannego partyzanta. Gdy przyszli po niego Niemcy, nie wydał ukrywanego, co przypłacił dosłownym ukrzyżowaniem na drzwiach stodoły.
Wbrew pozorom nie chodzi mi ani o ukrzyżowanie, ani o stodołę. Chodzi mi o to, że ukrzyżowany umierał szczęśliwy z powodu zaprzeczenia czynem swojemu racjonalizmowi i agnostycyzmowi, mówiąc:
Jakie piękne dementi!
Inny bohater literacki, Rewolwerowiec z cyklu Stevena Kinga, który zle się czuł w świecie, w którym przyszło mu żyć, ale jakoś sobie z tym radził, mawiał, że „świat poszedł do przodu”. Pewnego razu powiedział nawet więcej:
Mówią, że świat poszedł naprzód. No tak! Poszedł naprzód, poszedł naprzód, i to bardzo... zawędrował po drodze do piekła.
Gdy ukrzyżują nas na wrotach naszej własnej stodoły, ponieważ świat poszedł naprzód, powiedzmy sobie:
Jakie piękne dementi.
Inne tematy w dziale Kultura