Jan Hartman zbulwersował swego czasu zwolenników tradycyjnej moralności postulując zalegalizowanie związków kazirodczych, bo że jest on zwolennikiem dopuszczalności związków jednopłciowych nie dziwi już nikogo. Nie minęło wiele czasu, a okazało się, że Hartman to tradycjonalista i właściwie moher.
Oto w cieszącym się złą sławą (z innego powodu) kolumbijskim mieście Medellin pobrali się trzej mężczyźni. To nawet zacofanemu Hartmanowi nie przyszło do głowy, w swym zacofanym, moherowym umyśle uważał, że małżeństwo to związek dwóch osób, ale przecież to nie musi być prawda. Mamy zatem postęp z poligamią w jednym opakowaniu.
Początkowo panów miało być czterech, ale jeden z nich zmarł zanim pokonano przeszkody biurokratyczne. "Para" (para?) owdowiała.
Taki związek nosi nazwę związku poliamorycznego i zapamiętajcie sobie tę nazwę, mohery!
Więcej szczegółów tutaj:
http://www.rp.pl/Spoleczenstwo/306149910-Kolumbia-Pierwsze-poliamoryczne-malzenstwo-gejow.html
Inne tematy w dziale Społeczeństwo