Bloger Stary Wiarus napisał:
Naturalizacja w UK wymaga pięciu lat legalnego pobytu i przejścia przez procedurę prostą jak budowa cepa, wręcz pieszczotliwą w porównaniu ze standardami polskich urzędów. Kto pojechał do UK z myślą o wyjściu z krajowego tańca chochoła, ten już mówi biegle po angielsku, już uzupełnił wykształcenie, i albo już się naturalizował, albo jest w trakcie. Kto pojechał do UK z myślą, że mu się od Brytyjczyków należy odszkodowanie za polskie cierpienia, pojechał, aby bo przecież generał Sikorski, zdrada aliantów, Jałta etc., albo po prostu wyrywać z UK kasę i wysyłać do Polanezji, ten niech się nie dziwi, kiedy w końcu dostanie uprzejmy list zawiadamiający, że ma opuścić Zjednoczone Królestwo w ciągu 14 dni i znaleźć sobie innego jelenia gotowego go utrzymywać.
Kto jeszcze nie zrozumiał, dlaczego Wielka Brytania potrafiła zbudować imperium, a co ważniejsze potem je bezkrwawo rozmontować, kiedy straciło sens, podczas gdy Polacy woleli się podniecać suchotniczymi wizjami poetów romantycznych o Chrystusie Narodów, ten już nic nie zrozumie. Brytyjski pragmatyzm i polskie roszczenia pasują do siebie jak siodło na krowę.
Nie wiem, Stary Wiarusie, gdzie spotkałeś Polaków, którzy uważają, „że im się należy” za postawę Brytyjczyków wobec nas w 1939 roku. Byłoby to piękne, gdyby Polacy umieli im wystawić rachunek za podpuszczenie nas do udziału we wojnie, a potem wystawienie na pastwę morderców. Niestety, tacy Polacy nie istnieją. A szkoda!
Nie idzie też zrozumieć, na czym miałoby polegać „wyrwanie kasy", a potem wysłanie jej do Polanezji. Jeśli ktoś korzysta z zasiłku, to nie bardzo ma co wysyłać, jeśli pracuje, to jego sprawa co zrobi z zarobionymi przez siebie pieniędzmi, ma chyba prawo wysłać je rodzinie?
Ponadto, kto był na tyle przezorny, by już się naturalizować, uzyskał już prawa do brytyjskiego socjalu, nawet jeśli jest leniem, niebieskim ptakiem. Zatem listu z „uprzejmą prośbą o opuszczenie UK w ciągu 14 dni” mogą się spodziewać frajerzy, a nie lenie.
Nie rozumiem też, skąd bierzesz mądrość o niepraktyczności Polaków? Ja tam bardziej wierzę Stefanowi Kisielewskiemu, który napisał, że Polacy to bardzo sprytny naród, a mówienie o podniecaniu się romantycznymi hasłami o Chrystusie Narodów w kraju, gdzie panuje powszechny kult cwaniactwa to grube nieporozumienie.
Wszyscy, którzy dorastaliśmy w PRL-u, jesteśmy dziećmi Stalina. Ja, Ty, karol123, starzejąca się ekspedientka w supermarkecie „Biedronka” w Radomsku, okresowo bezrobotny emigrant w UK. Bez wyjątku.
Bo człowiek ukształtowany przez realny socjalizm wie, że poza okresami zamordyzmu i szarzyzny zdarzały się też krótkie okresy złagodzenia cenzury, lepszych zarobków i lepszego zaopatrzenia w sklepach zwane odwilżami. Z dobrodziejstw odwilży należało natychmiast korzystać, bo za chwilę może być za późno.
Wyżej wymieniony Kisiel dostał mieszkanie w Warszawie, bo była odwilż, poszedł do Cyrankiewicza, a ten mu mieszkanie dał. Odwilż już się kończyła, gdyby tam poszedł pół roku później, do końca życia mieszkałby w klitce przy ZLP w Krakowie.
Bywały dni, że na miasto rzucano całkiem przyzwoite ilości mięsa, kiełbasy, czy papieru toaletowego. Należało natychmiast ustawić się w kolejce i te dobra kupić, bo następny taki szczęśliwy dzień za 3-4 miesiące.
A co rzucono Polakom w epoce postkomunistycznej?
Brytyjskie obywatelstwo! I ty, jako człowiek ukształtowany przez PRL dobrze wiesz, że należy po ten towar ustawić się w kolejce, bo jutro może być za późno. Z wyższością – jako posiadacz australijskiego paszportu – spoglądasz na tubylców, którzy taką okazję przegapili.
Rzecz w tym, że w ten sposób nie zachowa się żaden Brytyjczyk. Jeśli losy rzucą go za granicę ze względu na pracę lub małżeństwo to wcale nie będzie się śpieszył z „naturalizacją”. Nie będzie się śpieszył z nauczeniem egzotycznego języka, uznaniem kwalifikacji wyniesionych z rodzinnego kraju itp. Może się zdarzyć, że to egzotyczne obywatelstwo przyjmie, ale tylko wtedy, gdy warunki będą mu odpowiadać.
Nie wtedy będziemy szczęśliwym narodem, gdy będziemy się upodabniać do innych i czekać aż nas za to pochwalą, ale wtedy, gdy będzie nam kompletnie zwisać, co o nas sądzą.
Przyjeżdżający z wycieczkami do Krakowa obywatele UK zachowują się jak bydło i żaden Brytyjczyk się tego nie wstydzi i nie zamierza tłumaczyć z ich zachowania. Nie wstydzi się tego hołota (bo to hołota), nie wstydzi się tego i brytyjska elita (czego się spodziewacie po hołocie?).
Jak widzisz, wyjechałeś z Polski, ale Polska (i to PRL!) nie wyszła z Ciebie.
Nie przejmuj się. Wszyscy jesteśmy dziećmi Stalina i nie ma się co wywyższać. Tedy się nie wywyższaj.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo