Nie jestem jedynym, który śledzi dobowe anomalie temperatury na świecie i zaciekawienie moje wzbudził fakt, że 9 czerwca 2021 świat był tak samo ciepły jak średnio każdego 9 czerwca w latach 1979-2000:
Taką wiedzę mieliśmy 10 czerwca 2021.
Niestety, gdy chcemy zajrzeć do tego samego źródła dziś, 21 sierpnia 2021 roku, okazuje się, że świat w dniu 9 czerwca 2021 roku był o 0,1oC cieplejszy niż średnio każdego 9 czerwca między 1979 a 2000 rokiem:

Tymczasem nazajutrz, 10 czerwca 2021 roku było wg ówczesnych bieżących danych nawet o 0,1oC chłodniej niż średnio każdego 10 czerwca w latach 1979-2000:

A cóż dziś, 21 sierpnia 2021 wiemy o temperaturze na świecie w dniu 10 czerwca 2021?

Znów świat sprzed ponad 2 miesięcy widziany z dzisiejszej perspektywy jest o 0,1oC cieplejszy niż był wtedy. No, dobra, do 3 razy sztuka, 11 czerwca 2021:

Znowu mamy minus 0,1oC w stosunku do średniej z lat 1979-2000. Mamy? Nie, mieliśmy na bieżąco, bo po ponad 2 miesiącach… tak, zgadliście świat z 11 czerwca 2021 roku znowu się ocieplił o 0,1oC:

Pewnie, że jedna dziesiąta stopnia Celsjusza to niedużo, a dane wprowadzone na bieżąco mogą być skorygowane. Tylko, że dzięki temu uzyskaliśmy efekt psychologiczny najcieplejszego lipca w historii pomiarów, cieplejszego o 0,01oC, a fakt ten ogłoszono ze znacznym opóźnieniem. I czemu zawsze temperatury bieżące są niższe od danych późniejszych?
Bo – parafrazując klasyka – musimy stwierdzić, że w sporze o to, czy antropogeniczne globalne ocieplenie ma miejsce i czy postępuje, głos decydujący będą mieli ci, którzy mierzą temperaturę.
W lipcu screenshotów nie robiłem, nie pamiętam, by któregoś dnia (na bieżąco) światowa anomalia temperatury była większa niż plus 0,40C (wobec średniej dla tego samego okresu z lat 1979-2000). Dziś już wiemy, że była wyższa nawet o plus 0,6oC.
Myślę, że z czasem się ją obniży dla udowodnienia, że… no wiecie przecież po co.
Inne tematy w dziale Rozmaitości