Rok temu pan Tomasz Rożek straszył nas:
Mogliśmy się dowiedzieć, że dawniej w Australii też były pożary, ale zdarzały się one tylko na terenach suchych lub okresowo suchych, teraz, to co innego, bo palą się „lasy deszczowe” na wschodzie Australii. Problem w tym, że 85% tych lasów to tzw.
sclerophyll dry forsets, gdzie aż się roi od pirofitów, czyli roślin, które bez pożaru nie mogą wykiełkować. Rzecz ciekawa, pan Tomasz nawet o tym wspomniał, ale nie wiedzieć czemu z suchych lasów podzwrotnikowych wschodniego wybrzeża Australii zrobił „lasy deszczowe”, które rzekomo dopiero w zeszłym roku zaczęły się masowo palić wskutek ocieplenia klimatu.
Gwoli ścisłości: w NSW „temperature rain forests” zajmują ok. 1% ogólnej powierzchni lasów. W cieplejszym klimacie stanu Queensland – więcej, a w okolicach Cairns i na półwyspie Jork (tylko w wilgotniejszej części wschodniej) wykształca się nawet dżungla typu malajskiego, ale to też nie są wielkie powierzchnie.
Minął rok, tegoroczny styczeń był „Australia-wide” cieplejszy od średniej wieloletniej o 0,23oC, co nie jest dobrą wiadomością dla wspólnoty religijnej AGO.
Zaopatrujący w wodę aglomerację Sydney zbiornik Warragamba Dam wypełnił się w 97% i trzeba było poziom wody nieco bniżyć, by zrobić rezerwę na wypadek powodzi.
Nie dziwota więc, że pan Tomasz Rożek zaczął straszyć suszą:
I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie zdanie wypowiedziane w 4 minucie filmu, że roślinność lasów tropikalnych musi sobie poradzić z długimi okresami bezchmurnej i bezdeszczowej pogody w gorącym klimacie. Otóż – zdaniem pana Tomasza – radzą sobie, bo są tam torfowiska, które kumulują wodę i pozwalają przetrwać okres suszy.
Ale to nic dziwnego! Jeszcze rok temu pan Tomasz szukał lasów deszczowych na znacznie suchszym, w większości wschodnim wybrzeżu Australii. Problem polega na tym, że tropikalne lasy deszczowe nie radzą sobie z długimi miesiącami bezchmurnej, bezdeszczowej pogody. W takich miejscach tworzą się sawanny: pora deszczowa – pada, pora sucha – nie pada. W Amazonii, zachodniej Afryce równikowej, w Indonezji, południowej Malezji, czy np. w okolicach Cairns podczas pory deszczowej pada codziennie (deszcze zenitalne, obfite, często z burzami), a w porze suchej pada 2 razy w tygodniu, czasem raz. Dopiero wtedy mogą się tworzyć torfowiska, inaczej nie powstaną – za sucho.
Stanowczo, znajomość roślinności ciepłych krajów nie jest mocną stroną pana Tomasza.
Pan Tomasz wziął sobie jednak na celownik Polskę. Faktycznie, lata 2018 i 2019 były rekordowo ciepłe i bardzo suche. I to był powód suszy. Przyszedł jednak rok 2020 i sytuacja uległa poprawie: rok był nadal bardzo ciepły, ale już wilgotniejszy, wreszcie w styczniu 2021 przyszła zima ze śniegiem i poziom wód w rzekach się podniósł.
Mało tego, od kwartału spada średnia temperatura na Ziemi:

Być może Tomasz Rożek, a nawet threeme jakoś by przeżyli tę klimatyczną katastrofę, ale nie Bill Gates, wynalazca i właściciel wielowirusowej i bardzo dochodowej pandemii z późniejszymi mutacjami, pandemii o nazwie Windows 95TM.
Czyżby ONI już wiedzieli, że wciąż nie da się w skali globalnej odejść od spalania węgla i trzeba będzie dosypywać węglan wapnia do węgla spalanego w elektrowniach?
Albo że to Słońce świeci mocniej i dlatego (a nie z przyczyn antropogenicznych) klimat się ociepla?
Tego nie wiemy, nie wiemy nawet, czy ocieplenie klimatu, którego doświadczyliśmy w ostatnich dekadach ma charakter antropogeniczny, w związku z czym nie wiemy, co będzie dalej.
A może ONI już wiedzą, że klimat zaczął się ochładzać i chodzi im o utrzymanie nas w przeświadczeniu, że to dzięki NIM?
Zróbmy jakąś magiczną sztuczkę (dosypmy CaCO3 do węgla i powiedzmy, że właśnie dlatego klimat zaczął się ochładzać?
A może już rozpylili?
Inne tematy w dziale Rozmaitości