Siedzimy Siedzimy
156
BLOG

5. Przydział cel

Siedzimy Siedzimy Polityka Obserwuj notkę 0
Zostaliśmy zaprowadzeni do biura komendanta. Kiedy szliśmy przez odkryty teren, potem przez wnętrze budynku coś mi zaczęło świtać w głowie. A gdy stanęliśmy przed komendantem byłem już całkiem pewien.

Zostaliśmy zaprowadzeni do biura komendanta. Kiedy szliśmy przez odkryty teren, potem przez wnętrze budynku coś mi zaczęło świtać w głowie. A gdy stanęliśmy przed komendantem byłem już całkiem pewien.
- Hm... Hm... - mruczał komendant przewracając papiery. - Sami niebezpieczni.
- Ja tylko pisałem w internecie - zastrzegł się Krzysztof.
- Dla piszących w internecie mamy trzy największe bloki.
- To dajcie nam wreszcie miejsca gdzie będziemy mogli położyć się spać, jechaliśmy cała noc a wy nas jeszcze trzymacie na stojąco - ziewnęła Barbara.
- To ich takie metody - wtrącił Marcin Lotnik. - Podobno budzą osadzonych co godzinę i...
- Niech no tylko mnie ktoś spróbuje obudzić - rzekł dziadek Róża. - Nie uda mu się. A jak się uda to mu rozwalę łeb taboretem.
- Jakim taboretem? - zainteresował się Cezary.
- W więzieniu są zawsze taborety.
- To nie jest więzienie - odezwał się komendant.
- Prawda - potwierdziłem.
Komendant spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Wiemy, wiemy - machnęła ręką Barbara. - Ośrodek odosobnienia czy innego internowania. Ale nazwanie więzienia czymś innym nie czyni z więzienia czegoś innego.
- To jest Miejsce odosobnienia - poinformował uroczyście komendant.
- Nieprawda - odezwałem się i to wreszcie wyrwało komendanta ze stanu zadowolenia.
- A co to niby ma być? - zapytał. Odpowiedziałem:
- Niedokończone osiedle mieszkaniowe.
- No, faktycznie - Cezary wyjrzał przez okno. - Te bloki stoją prawie tak samo jak na nowych osiedlach w stolicy. Dołożyli tylko to wygrodzenie z siatki...
- Akurat tych płotów między blokami nie musieli pewnie dokładać - przerwałem. - Co, trafiłem? - popatrzyłem jak komendant zaciął usta. - I to miało być nie byle jakie osiedle, tylko takie lepsze, luksusowe. No ale teraz takie czasy, że nawet deweloperzy pod Trójmiastem bankrutują.
- Po co komu budowa w Polsce skoro są budowy w Niemczech - pokiwał głową Marcin Lotnik.
- Zna się pan na budownictwie mieszkaniowym? - spytał komendant.
- Robiło się - odpowiedziałem skromnie i kontynuowałem:
- Więc  wojewoda wpadł na genialny pomysł jak szybko i tanio zrobić wielki ośrodek odosobnienia, bo obecne są już mocno przepełnione.
- A w więzieniu bywał pan? - komendant notował dalej.
- Robiło się.
- Pogadamy sobie jeszcze o tym co pan robił, i z innymi osobami też przeprowadzę takie rozmowy. A teraz blokowy zaprowadzi was do cel.
Najpierw jednak musieliśmy pójść w takie miejsce gdzie nas przeszukano i zabrano nam w depozyt wszystkie rzeczy jak telefony, zegarki, pieniądze i tak dalej. Następnie wzięliśmy torby i poszliśmy dalej. Okazało się, że blok był budowany z myślą o wynajmie. Piętra dzieliły się na komórki mieszkalne składające się z trzech połączonych trzypokojowych mieszkań. W każdym mieszkaniu kuchnię połączono w łazienką i urządzono z tych trzech pomieszczeń kuchnię, pralnię i łazienkę. Mieliśmy więc do dyspozycji akurat sześć pokoi. Drzwi do pokoi były pełne i można je było zamknąć na motylek od środka. Natomiast wyjście z komórki na korytarz składało się z solidnej kraty zamykanej przez strażników.
- Wreszcie - mruczał Cezary. - Zasypiam na stojąco. - Podzielmy się jakoś i w kimono.
- Chyba wszystko jedno kto gdzie - ziewał Krzysztof.
Wszyscy deklarowali, że wszystko jedno ale jakoś nikt nie mógł się zdecydować.
- Ojej, no to zróbmy tak - zaproponowałem. - Lewe mieszkanie biorą Ziemie Odzyskane.
- To znaczy? - spytał Cezary.
- Dziadek jest spod Wrocławia, a Krzychu z Fromborka... Środkowe biorą stolice Polski. Czyli Marcin Lotnik z Krakowa i ja z Poznania.
- Kiedy Poznań był stolicą? - zapytał ironicznie Marcin Lotnik.
- Tysiąc dwieście dziewięćdziesiąt pięć - odparłem z przekonaniem.
- No to zostaliśmy ściana wschodnia, ja Białystok i Basia z Rzeszowa... - westchnął Cezary i skierował się w stronę prawego mieszkania. I wtedy zorientował się, że nie ma Barbary. Stała przy kracie na korytarz, którą zamykał blokowy i kłóciła się z nim.
- Dlaczego ja nie jestem na oddziale kobiecym? - Macie tu chyba taki?
- Owszem, mamy - przyznał strażnik. - Ale nie radzę się tam przenosić. Tu jest pani bezpieczniejsza.
- To kto tam siedzi? - zainteresował się dziadek Róża
Strażnik namyślał się przez chwilę, a następnie wyszeptał:
- Fąfara.

Siedzimy
O mnie Siedzimy

Marcin Brixen. Drugi blog.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka