Tydzień temu też była niedziela, jakby nie patrzeć. Tego świątecznego dnia, metropolita szczecińsko-kamieński ( woj. zachodniopodmorskie ), posłał do wiernych list arcypasterski, w którym poruszono dwie kwestie : stosunek do aborcji i do in vitro.
Mam zwyczaj odpytywania znajomych uczęszczających do kościoła o tematy kazań. Z pewnym ociąganiem się,
zeznali, że było o aborcji; niektórzy co do in vitro demonstrowali grzeszną , krótką pamięć. Chwała Opatrzności - nie wszyscy !
Jeśli chodzi o aborcję , tu nie ma dyskusji i każdy zostaje przy swoim. Zabijane jest dziecko w trakcie rozwoju, nie dopuszcza się do samodzielnego życia, ludzie czynią to na odpowiedzialność własnych sumień , licząc się z komplikacjami w przyszłości, uniemożliwiającymi często ponowne, szczęśliwe poczęcie.
Co do badań prenatalnych ; wydają się być sensowne i słuszne, przecież rzutują na kształt narodowej populacji oraz , co tu kryć - jej kondycję - w czasach mocno niepewnych i odległych od standardów, jakie chcielibyśmy widzieć w kraju. Jaka jest służba zdrowia, opieka społeczna, poziom usług okołorodzinnych, widzą nawet ślepcy. Że o bezpieczeństwie socjalnym nie wspomnę.
In vitro polega na poczęciu pozaustrojowym i jest metodą uszczęśliwiania ludzi, pragnących potomstwa za każdą cenę. Jest to więc metoda, dzięki której podstawowa komórka społeczna staje się rodziną, mającą w przyszłości niebagatelny wpływ - we wpływ kasy na tacę. Tego się nie rozumie w ramach Cywilizacji Życia, zakładającej, iż tylko poczęcie na kołdrze - pod kołdrą , w trójkącie erotycznym : on , ona + Duch Święty, jest uprawnione do konsekwentnego, dalszego przeżycia .
Zgodnie z tą logiką , umocowaną szeptaniną w kruchcie, dzieci z in vitro dusz nie posiadają; ergo w ocenie zapewne też logiki katolickiej - są inkubami , istotami diabolicznymi. Wie o tym tłum około 35 tys. poczętych tak dzieci, więc w większości kościół omija z daleka ; nie każde jest odporne na różne przejawy miłości bliżniego. Ponieważ te dzieci w wielu przypadkach mają już dzieci własne, poczęte drogą naturalną, a niebawem doczekają się wnuków, zasadne jest pytanie o przyszłość logiki Kościoła katolickiego, najwyrażniej stojącej na coraz większym rozdrożu.Że o rozkroku też nie wspomnę.
Powstaje tu zatem zasadna, uprawniona kwestia : czy dzieci poczęte metodą in vitro, można bezgrzesznie abortować, jeśli są przeciwne woli Bożej ? Czy taki akt spotka się u spowiedzi z akceptacją, bez potrzeby rozgrzeszenia, pokuty, ekspiacji ?
Jest jednak pogląd czysto teoretyczny, zwłaszcza u wysoko kwalifikowanych teologów, że in vitro może być dopuszczalne przez Opatrzność ; w innym wypadku dzieci Boże nie doszłyby do efektywności. Wszyscy wiemy, że jak dotąd marne są szanse na to, by dwa samce, same z siebie, poczęły własne potomstwo. Chociaż i tu nie do końca : istnieje zaawansowana technika kloningu, podobno są też ludzkie produkty tej technologii, zapewne w Chinach i Stanach, dające niestety replikę jednego ze wspomnianych samców. Co jednak nie szkodzi, by raz powstała replika-klon rodzica A, albo do wyboru - rodzica B.
Ja jednak powracam do zasadniczej kwestii : czy miłość bliżniego obowiązje też wobec dzieci z probówki ? TAK CZY NIE ?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo