Notka dla tych którzy piszą że teraz pisoska policja gorsza od ZOMO.
Wypisują bzdury że policjanci ścigają i wypisują mandaty rowerzystom i cyklistom, biegają po parkach i lasach, mierzą odległość między przechodniami itp. głupoty.
A teraz do rzeczy.
Stoimy dzisiaj z synem na przystanku komunikacji miejskiej, a raczej za przystankiem , ponieważ na przystanku cała ławeczka zajęta i przed pare osób , oczywiście o zachowaniu odległości 2 m. nie ma mowy.
Mówie do syna idziemy za przystanek , tyle się na S-24 naczytałem jak to w ten kraju rezimowa policja działa.
Za chwile jedzie radiowóz, zwalnia , ja do syna - a nie mówiłem zaraz się posypią mandaty, przejeżdza , ale po kilkudziesięciu metrach cofa i zatrzymuje się na przystanku.
Ludzie rozbiegają się na dozwoloną odległość, tylko zakapturzony tak na oko 30-latek siedzi dalej ( może z KOD-u, lub UBywateli PRL więc się nie boi , wiadomo zaprawiony)
Policjant pyta się dlaczego nie ma maseczki, on że nigdzie nie może kupić, radiowóz odjeżdza.
Po chwili ten sam radiowóz wraca i policjan daje kapturowi maseczke, czekają dopóki nie założy i odjezdzają.
Nie wiem czy podjechali pod komende, ale raczej wątpie,za duża odległość, prawdopodobnie do najbliższej apteki.
Zapewne policjanci kupili maseczke za włane pieniądze.
Odpowiadam lemingom , gdyby mieli w radiowozie to daliby od razu.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo