W internecie pojawił się dość drastyczny teledysk rapera O.S.T.R., będący clipem do utworu „600 dni”, którym pragnie on zwrócić uwagę Polaków na to, co dzieje się w Syrii; na tamtejszą wojnę domową, kilkadziesiąt tysięcy zabitych dzieci, dziesiątki tysięcy pomordowanych cywilów, setki tysięcy uchodźców. Nie ulega wątpliwości, że dzieją się na Bliskim Wschodzie rzeczy straszne i godne pożałowania. Kraj, w którym książę musi swoją władzę uwierzytelniać krwią poddanych mu dzieci nie jest państwem, tylko przedsionkiem piekła. Apele łódzkiego rapera – p. Adama Ostrowskiego – mogą okazać się jednak daremne. Większości Polaków nie interesuje bowiem to, co dzieje się na poziomie ich rodzimego powiatu, a co dopiero mówić o jakiejś dalekiej Syrii, którą przeciętnemu Kowalskiemu trudno jest odróżnić od Egiptu, Libii, czy Etiopii.
W inicjatywie O.S.T.R. jest również jeszcze parę zadr.
Pierwsza z nich, to wyciągnięte z dekalogu lewaka stwierdzenie, że świat interesuje się tylko tymi regionami świata, w których Amerykanie mogą zbić interes na ropie naftowej lub narkotykach „Irak miał ropę, Afganistan opium – pieniądze tam gdzie przebiega linia frontu” – rapuje O.S.T.R. Nie pozostaje nic innego, jak zadać sobie pytanie, co takiego miała np. Somalia, w której wojska amerykańskie na początku lat dziewięćdziesiątych wspierały misje humanitarne; co posiadała wyzwalana w 1944r. Francja, Belgia, Holandia, czy Austria? Czy prawie w dekadę po uderzeniu USA na Irak i Afganistan (które były wynikiem terroru 11 września, a nie skokiem na ropę; koszt interwencji zbrojnej w tych krajach dalece przekraczał potencjalne zyski z zapewnienia sobie stabilnych dostaw tego surowca, nie mówiąc w tym momencie w ogóle o kosztach ludzkich) można powiedzieć, że wojny te sprowadzały się do aspektu finansowego? Jak musi brzmieć manifest człowieka, który powiedzmy pomiędzy jednym blantem, a drugim, między browarem, a kolejną imprezą, apeluje do ludzkich sumień, bo dyktator o śmiesznym nazwisku zabija dzieci?
Tego rodzaju protest songi zawsze rażą mnie swoją pretensjonalnością. Sytuacja w Syrii nie jest czarno – biała, jak zdaje się to wynikać z teledysku O.S.T.R. Zbrodni dokonują nie tylko wojska Baszara al-Assada, ale również i walczące o „wolną Syrię” nieciekawe momentami jednostki rebeliantów. Poza tym, nie bardzo wiem, co z takiej inicjatywy łódzkiego rapera ma wynikać? Obsmarowywana przez niego Unia Europejska, w ramach rachunku sumienia miałaby wysłać do Syrii jakąś pulę swoich żołnierzy (walcząc w ten sposób z wysokim bezrobociem)? A czy Ci potencjalni europejscy żołnierze nie mają czasami takich samych bliskich, rodzin i dzieci? No chyba, że cierpienia rodziny jakiegoś anonimowego Belga lub Francuza nie są już godne smutnej hiphopowej nawijki? Poza tym, jakie jednostki odbierająca na dniach nagrodę Nobla UE miałaby wysłać na Bliski Wschód? Przykład Srebrenicy z roku 1995r. pokazuje, że jedyna armia w której mogą służyć (w tym wypadku) żołnierze holenderscy to chyba tylko Armia Zbawienia.
Jednak w sprawie „600 dni” osobiście boli mnie coś jeszcze. Wrażliwy dzisiaj O.S.T.R., dalece zatroskany o ofiary konfliktu w Syriii (i słusznie!), jeszcze kilka lat temu nie był już tak empatyczny i delikatny w recytowanych słowach. Co mam na myśli? Chodzi mi konkretnie o jego freestyle, którym uświetnił koncert w katowickim spodku w 2007r. Apelujący dziś o ratunek dla zabijanych w Syrii dzieci raper wtedy bez najmniejszych zahamować życzył Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu śmierci i w niewybrednych słowach wyrażał się o jego bracie. „Dobra Ziomek, o co chodzi wiesz? Chodzi o to, żeby każdy Lech zdechł!” plus aplauz publiczności.
Czym sobie zasłużył Lech Kaczyński, aby w czasie jego prezydentury życzyć mu rychłego „zdechnięcia”? Słowa te wyszły przecież z ust człowieka, któremu zapewne nieżyjący dziś Prezydent nie zaszedł osobiście za skórę? Czy chodziło o to, że był b. prezydent aż tak obciachowy bo – jak zauważył badacz smoleński J. Palikot – do Smoleńska poleciał pijany? Nie to co dobry prezydent Aleksander Kwaśniewski, w czasie wizyt na grobach polskich oficerów zawsze trzymający się w pionie i dający wzór trzeźwości. „Każdy didżej, na każdej potańcówce kręcił łacha z Lecha Kaczyńskiego” – w tak twórczy sposób zdefiniował swego czasu przemysł pogardy Ludwik Dorn. Chyba niewiele się pomylił.
Jeśli wrażliwy raper z Łodzi jest tak wyczulony na punkcie ofiar syryjskiego konfliktu, to może niech za jego wyrapowanymi słowami pójdą i słowa. Wysłanie na Bliski Wschód jako wolontariuszy, tych wszystkich uhahanych fanów, tak ekstatycznie reagujących na słowa o „zdechniętym Lechu”, mogłoby przykładowo nadać całej inicjatywie krztynę wiarygodności.
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka