Sed3ak Sed3ak
463
BLOG

Sąd otwiera homozwiązkom drzwi... łomem!

Sed3ak Sed3ak Polityka Obserwuj notkę 4

Wczorajsza uchwała Sądu Najwyższego, dopuszczająca dziedziczenie stosunku najmu przez partnerów jednopłciowych, pozostających w związku faktycznym (konkubinacie), to w mojej ocenie psucie prawa. Sędziowie weszli bowiem z butami tam, gdzie wchodzić nie powinni; po raz kolejny okazało się, że ideologia łomem wbija się do polskiego prawodawstwa, czemu ciężko się dziwić, skoro nie może wejść przez normalne demokratyczne procedury.

Ta notka będzie więc do bólu merytoryczna.

*

Najsamprzód należy stwierdzić, że zagadnienie obejmowania po sobie przez osoby fizyczne stosunku najmu, na podstawie art. 691 kodeksu cywilnego, było swego czasu uczynione przeze mnie przedmiotem symulacji sądowej na uczelni, na której studiowałem. Wówczas mój opiekun merytoryczny a zarazem promotor pracy magisterskiej, udzielił mi przy pracy nad nią jednej, ale ważnej rady – chcąc rozmawiać językiem prawniczym o sferze prawnej unikaj ideologii. Dodajmy – jakiejkolwiek ideologii. Mój profesor – człowiek ogromnej wiedzy i jeszcze większego autorytetu – jest typem przedwojennego inteligenta, który – wedle relacji paru pokoleń studentów – nie powiedział jeszcze największemu nawet uczelnianemu tłumokowi złego słowa. Co powiedziałby sędziom Sądu Najwyższego, których – w co nie wątpię – zapewne zna na stopie koleżeńskiej, bądź towarzyskiej?

W mojej ocenie sędziowie wczorajszym orzeczeniem przekroczyli swoje kompetencje. Cichaczem i trochę na około – odpowiadając na pytanie prawne sądu okręgowego – postanowili wywrócić do góry nogami linię orzeczniczą polskich sądów, ugruntowaną od co najmniej trzydziestu lat. Clou sprawy jest odpowiedzenie sobie na pytanie, czy pod kodeksowym zwrotem „pozostawanie w faktycznym wspólnym pożyciu z najemcą” mieści się również faktyczne pożycie partnerów homoseksualnych? Innymi słowy, czy dopuszczalnym na gruncie polskiego prawa jest stworzenie konkubinatu jednopłciowego?

*

Rozpocznijmy od definicji słownikowej (wykładnia językowa). Zgodnie ze słownikiem języka polskiego PWN konkubinat to „trwałe pożycie kobiety i mężczyzny, którzy nie zawarli ze sobą związku małżeńskiego”. Za tą definicją idzie cała seria orzeczeń Sądu Najwyższego, stanowiąca o tym, że jedynie kobieta i mężczyzna mogą zawrzeć ze sobą związek formalny (małżeństwo) lub nieformalny (konkubinat). Jakie to orzeczenia? Chociażby rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego z 6 grudnia 2007r. (sygn. IV CSK 301/07), które stwierdza wyraźnie, że: „Zasada ochrony małżeństwa określona w artykule 18 Konstytucji oznacza, że prawnie zalegalizowany związek kobiety z mężczyzną znajduje się pod ochroną i opieką Rzeczpospolitej Polskiej. Ochrona małżeństwa przejawia się, między innymi, w tym, że konsekwencje prawne wynikające z małżeństwa nie mają zastosowania do innych relacji oraz, że wszelka interpretacja lub stosowanie prawa, które prowadziłoby do zrównania innych form wspólnego zamieszkiwania do małżeństwa, jest niedopuszczalne. Uwzględniając konstytucyjną zasadę ochrony małżeństwa oraz fakt, że brak uregulowań prawnych dla związków pozamałżeńskich nie może być uznany za lukę prawną, nie jest dopuszczalne stosowanie przepisów prawa małżeńskiego (łącznie z majątkiem małżeńskim i jego podziałem) – nawet przez analogię – do związków nie będących związkami małżeńskimi, opartych na istnieniu osobistych i ekonomicznych więzi (...)”. Innymi słowy, Sąd Najwyższy wówczas – z wykorzystaniem m.in. argumentacji konstytucyjnej – uznał, że tworzenie na gruncie polskiego prawa i polskiej ustawy zasadniczej alternatywnych form związków jest niedopuszczalne.

Jeszcze wcześniej z kolei, bo w 1997r., ten sam Sąd Najwyższy orzekł, żekonkubinat może być uznany za specyficzną więź duchową, ekonomiczną i fizyczną tylko wtedy, gdy występuje pomiędzy osobami odmiennej płci (tak: wyrok Sądu Najwyższego z 5 grudnia 1997r., sygn. II CKN 485/97). Tę linię orzeczniczą Sąd Najwyższy potwierdził w dwanaście lat później w uchwale z 20 listopada 2009r., sygn. III CZP 99/09, w której wyraźnie stanowi on, że „faktyczne wspólne pożycie, w rozumieniu art. 691 § 1 k.c., oznacza więź łączącą dwie osoby pozostające w takich relacjach jak małżonkowie”. W tej sprawie dla prawników-praktyków znaczące jest dodatkowo jeszcze coś – wykładnia. Artykuł 691 k.c. na przełomie lat był wielokrotnie modyfikowany, a krąg osób uprawnionych do dziedziczenia stosunku najmu był sukcesywnie przez racjonalnego ustawodawcę zmniejszany. Rozsądny prawnik zastosuje w tym miejscu narzędzie stosowania prawa, w postaci wykładni historyczno – celowościowej i ustali, że ratio legis omawianego przepisu mówi o zawężeniu podmiotów, mogących skorzystać z dobrodziejstwa dziedziczenia stosunku najmu, a nie jego sztucznym rozszerzaniu!

Czy zatem ma prawo Sąd Najwyższy poprawiać ustawodawcę i wchodzić w buty władzy prawodawczej? Czy orzeczeniem z wczoraj sędziowie nie naruszyli czasami konstytucyjnej zasady, zgodnie z którą, to naród stanowi swoje prawa bezpośrednio lub przez przedstawicieli? Szczególnie pytania te nabiorą doniosłości, gdy uświadomimy sobie, że zawarta w art. 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego definicja małżeństwa mówi wyraźnie o związku osób tej samej płci (jest to ustawowe przekalkowanie normy konstytucyjnej – art. 18 ustawy zasadniczej, jak również normy międzynarodowej – art. 23 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych z 1966r.). Jeśli konkubinat jest niesformalizowaną formą małżeństwa, to czy dopuszczalnym na gruncie wszystkich tych norm prawnych jest dotwarzanie (i to przez Sąd Najwyższy!) innej formy konkubinatów, niż tylko różnopłciowe?

*

Uważam, że to naród – jeśli by tak uznał – powinien wprowadzić do polskiego prawodawstwa (w tym przede wszystkim do polskiej konstytucji) odpowiednie zmiany. Tymczasem przedstawiciele narodu w kwestii wdrożenia jakichkolwiek zmian konstytucyjnych w tym temacie milczą.

Nawet przywoływany przez przede wszystkim środowiska lewicowe Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, który jakoby miał wywierać na nasze prawodawstwo pośrednią presję na legalizację związków jednopłciowych, dopiero od roku 2003, od sprawy Kerner vs. Austria dopuszcza – nie tyle nawet uznanie w prawie związków jednopłciowych – ale właśnie dziedzicznie po partnerze jednopłciowym stosunku prawnego najmu lokalu. Dla niektórych środowisk prawo europejskie, budowane na orzecznictwie ETPCz, jest niemalże wyrocznią delficką; skoro Trybunał w Strasburgu tak orzekł, to znaczy, że Polacy i ich prawo nie dorosło jeszcze do pewnych rozwiązań, toteż trzeba jak najszybciej położyć po sobie uszy i inkorporować „prawo wyższego stopnia”.

Chwila moment.

Osobiście irytuje mnie taka argumentacja. Polskie prawo (zwłaszcza prawo cywilne), wzorowane na prawie niemieckim, jest skodyfikowane bardzo dobrze, dojrzale i perspektywicznie. Naprawdę nie potrzeba wiele w nim zmian. Moim zdaniem to osoby i podmioty stosujące prawo nierzadko nie posiadają odpowiednich umiejętności, aby przeprowadzić właściwą oraz logiczną jego wykładnię. Przytoczmy w kontekście orzecznictwa ETPCz dość ważny wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 11 maja 2005r., sygn. K 18/04, w którym podkreśla się, że „wykładnia »przyjazna dla prawa europejskiego« [w zakresie praw i wolności obywatelskich jednostki] ma swoje granice; w żadnej sytuacji nie może ona prowadzić do rezultatów sprzecznych z wyraźnym brzmieniem norm konstytucyjnych i niemożliwych do uzgodnienia z minimum funkcji gwarancyjnych, realizowanych przez Konstytucję; Trybunał Konstytucyjny nie uznaje więc możliwości zakwestionowania mocy obowiązującej normy konstytucyjnej przez sam fakt wprowadzenia do systemu prawa europejskiego sprzecznej z nią regulacji wspólnotowej”.

W tej sprawie – jak to zawsze ma miejsce w kazusie prawnym – pojawia się również przestrzeń na argumenty drugiej strony. Problem w tym, że są one zazwyczaj bardzo oklepane i niosące pokaźny ładunek ideologiczny, a zarazem – zerową wartość merytoryczną. Zwolennicy dziedziczenia stosunku najmu przez partnerów jednopłciowych podnoszą, że polska ustawa zasadnicza zakazuje dyskryminowania kogokolwiek (art. 32 ust. 2 konstytucji RP) oraz nakazuje traktować wszystkich obywateli jednakowo (art. 32 ust. 1 konstytucji RP). Swego czasu sporządziłem notkę („Związki partnerskie i lewicowy gwałt na konstytucji”), w którym wyjaśniałem błędy w rozumieniu pojęcia dyskryminacji oraz nadużywanie tego argumentu w obrocie publicznym i prawnym. Dzisiaj zawartą tam argumentację mogę co najwyżej powtórzyć.

*

Tak więc podsumowując; po pierwsze, wczorajsze orzeczenie Sądu Najwyższego wcale nie jest otwarciem drogi do „homomałżeństw”, gdyż tą zbudować muszą sami obywatele poprzez zmianę konstytucji, a po drodze – wybór sił politycznych chcących takie zmiany przeprowadzić. Po drugie, jako obywatele musimy się przyzwyczaić i w perspektywie również zaakceptować fakt, że więź duchowa, fizyczna i gospodarcza, jeśli tylko została wytworzona przez partnerów jednopłciowych, powinna dawać prawo do dziedziczenia. Temu odpowiadają względy słuszności (jeden z wczorajszych komentarzy mojego wstępu na dzisiejszą notkę stwierdzał, że sprawiedliwość wymagała takiego rozstrzygnięcia, jak to Sądu Najwyższego z wczoraj; powiadam – źle się dzieje, kiedy wyroki zaczyna się wydawać na podstawie nie przepisów prawa, ale subiektywnego poczucia sprawiedliwości).

I po trzecie wreszcie, na wczorajsze rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego należy patrzeć nie jako na groźny precedens, a co najwyżej jako na nieuzasadniony wyjątek, przykład psucia prawa i burzenia jednolitej linii orzeczniczej oraz upychanie na chama do norm prawnych elementów ideologii. I to powinno budzić zasadniczy sprzeciw.

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka