Sed3ak Sed3ak
891
BLOG

Palikot prezydentem jak PiS da.

Sed3ak Sed3ak Polityka Obserwuj notkę 4

Na portalu ewybory.eu ukazał się sondaż preferencji partyjnych, przeprowadzony metodologią sondy ulicznej. Przyznam się szczerze, że podobnie jak zawsze, tak i teraz z pewną rezerwą podchodzę do końcowych efektów takich badań, ale na użytek tego wpisu przyjmijmy jego wyniki za wiarygodne. W zasadzie sytuacja przedstawia się bez większych zmian; prowadzi PO (30,8%), później PiS (30,2%), Ruch Palikota (12,3%), SLD (11,7%) i tyle, jeśli chodzi o Sejm. Dzisiejszy portal nieznalezna.pl publikuje z kolei sondaż instytutu Homo Homini z bardzo podobnymi wynikami (PiS – 30,3%, PO – 29,4%, SLD – 13,5% i Ruch Palikota – 6,1%). Odpowiednikiem tych badań są mierniki preferencji prezydenckich; chociaż jak zobaczymy i tutaj nie obeszło się bez niespodzianek.
 
Gdybyśmy dzisiaj wybierali prezydenta to w pierwszej turze Bronisław Komorowski zyskałby 39,1%, zaś Jarosław Kaczyński – 21,4%. Jak widać, preferencje personalne nie pokrywają się z tymi partyjnymi, co tylko uwydatnia tezę, że wyścig do Pałacu Namiestnikowskiego jest rządzącą się swoimi prawami potyczką. Zaskakują miejsca trzecie i czwarte; odpowiednio na plus i na minus: Zbigniew Ziobro – 15,1% i Janusz Palikot – 11,5%. Nimi się dzisiaj zajmijmy.
 
Wysokie poparcie tego pierwszego, cztero – pięciokrotnie wyższe od jego politycznego zaplecza, to pokłosie sporego zaufania społecznego dla Ziobry, wypracowanego jeszcze z czasów prac w komisji rywinowskiej i pełnienia urzędu ministra sprawiedliwości. Jak widać, ani medialna nagonka sprzed siedmiu lat (zresztą, kto o niej pamięta?), ani popełniane wówczas błędy, ani nawet odejście najpierw do europarlamentu, a później z macierzy – nie przełożyły się na zanik poparcia dla Ziobry. Myślę, że w chwili obecnej jest to kandydat, który mógłby na poważnie zagrozić Kaczyńskiemu wejściem do drugiej tury wyborów.
 
Więcej czasu należy poświęcić czwartemu w wyścigu – przepraszam za brzydkie słowo – Januszowo Palikotowi (nazywanego przez złośliwych internautów z wykorzystaniem łacińskiej terminologii medycznej „J. Anusem Palikotem”). Naprawdę dziwię się, że można przekładać jakąś formę sympatii dla ugrupowania totalnych zlewaczy, zwolenników zioła w spożywczym, czy kliniki aborcyjnej w każdym mieście na preferencje prezydenckie. Poparcie dla Palikota, patrząc na to z jak nikczemną postacią mamy do czynienia, nie powinno przekraczać błędu statystycznego. Mówimy przecież o stanowisku pierwszej osoby w państwie, o funkcji bardziej honorowej, niż politycznej. Nie bardzo mieści mi się w głowie, żeby 1/10 wyborców widziała w Pałacu miejsce dla człowieka, którego honor definiuje się przez „ch”.
 
Jacy to ludzie gotowi są w prezydenckim wyścigu popierać Palikota? Czy są to "racjonaliści" i „pasjonaci lotnictwa”, gotowi przyjmować rosyjskie dogmaty o pancernej brzozie, wyznaczając sobie za punkt politycznej orientacji katastrofę smoleńską (którą podobno rzygają)? Na pewno tak. Wielka połać zwolenników Palikota w Pałacu to również stali czytelnicy urbanowego „NIE”, cisi zwolennicy, jak nie mordowania, to co najmniej obijania po mordzie księży, Kościoła, czy też strzelania do członków przeciwnej partii politycznej. To ta warstwa ludzi zaplutych w nienawiści, którym adrenalina wydziela się lepiej, gdy w obiegu funkcjonują obelżywe epitety, skierowane dla naturalnych adwersarzy. Nie zdziwiłbym się, gdyby przez okładkę w stylu „olbrzym i zapluty karzeł reakcji”, oficjalnego poparcia dla Palikota w przyszłym wyścigu prezydenckim udzielił tygodnik „Newsweek”.
 
Tak się zastanawiam, czy tytułowanie przeciwnika politycznego per „robactwo” lub „liliputy” nie przyczynia się właśnie do szerzenia nienawiści, o którą naczelny Lis był tak zatroskany we wczorajszym swoim programie na żywo? Jeśli obedrzemy przeciwnika z człowieczeństwa i godności, to czy powinniśmy się dziwić, że paranoikom nie wytrzymują nerwy i w końcu zaczynają strzelać i podrzynać gardła innym (jak w październiku 2010r.; w tamtym wypadku – politykom PiS-u)?
 
Uosobieniem czegoś takiego jest właśnie Palikot. Dlatego szokuje tak wysokie osobiste poparcie dla tego człowieka. Gdy w 2011r. w wyborach prezydenckich w Irlandii do wyścigu stanął Martin McGuinness – były członek Irlandzkiej Armii Republikańskiej, jej aktywny żołnierz, odpowiedzialny za ataki na północnoirlandzkich funkcjonariuszy spod znaku RUC, czy terrorystów z UDA, na Zielonej Wyspie podniósł się rwetes. Swojego oburzenia nie kryła tamtejsza opinia publiczna (polecam ciekawy artykuł w „The Irish Times” – „McGuinness push for park is a step too far”). A przecież mówimy tutaj nie o jakiejś politycznej szumowinie, tylko o polityku walczącym o sprawę; podłoże współczesnego konfliktu w Irlandii Północnej było znane, w wielu kręgach akceptowane, a ruch, który wyniósł Tymczasową Irlandzką Armię Republikańską i usprawiedliwiał jej terror rozumiany był jako konieczny element terroru i przemocy, konieczny do cywilnej obrony katolickiej ludności Ulsteru. Przynajmniej w założeniu.
 
Nie zmieniało to faktu, że wysunięcie kandydatury b. aktywnego żołnierza IRA, mającego krew na rękach zupełnie nie w przenośni, na urząd prezydenta republiki było posunięciem zbyt daleko idącym i ostatecznie, nie znajdującym aprobaty w irlandzkim społeczeństwie.
 
Wielu komentatorów uważa, że paliwem napędowym dla Palikota, jest nieprzemyślana kampania wizerunkowa i medialna PiS-u i osobiście Kaczyńskiego, która napędza zwolenników Palikota (patrz: krzyż na Krakowskim Przedmieściu). Innymi słowy, im większym zagrożeniem w oczach elektoratu uczyniony jest Kaczyński, tym więcej wiatru w żagle dostaje Palikot. To poważna przestroga, która prowadzi to oczywistej konkluzji – Palikot zostanie prezydentem jak PiS da.
 
Oby nie dał.
Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka