Przyszedł kolejny dzień. Dzień po Święcie i po Marszu. „Zdrowy marsz”, organizowany przez pana prezydenta Komorowskiego, został przeciwstawiony „niezdrowemu marszowi” faszystów, w którym rzucano do organów władzy kostką, petardami i używano podwórkowej łaciny. Przez cały dzień bijące serce pałacu prezydenckiego – telewizja TVN i jej internetowe przyrodzenie, portal tvn24.pl – podkreślały w swoich relacjach, że atmosfera na „marszu komorowskim” był znakomita, radosna, świąteczna i w ogóle „warunki na zgrupowaniach miałyśmy bardzo dobre! Wszystko to zasługa naszego prezydenta i nie jest prawdą, że nad łóżkami dach przeciekał! Szczególnie, że prawie nie padało! Prezydent dba o nas jak ojciec najlepszy! Pre…”. No a tam dalej bili.
Dzisiaj przedłużeniem rządowej narracji był program „Dzień Dobry TVN!”, który jakimś zbiegiem okoliczności obejrzałem. I co? TVN zawsze wierny! Zatroskana Joanna Pieńkowska zaprosiła do prowadzącego przez siebie programu Polaków, mieszkających lub wychowujących się zagranicą i pochlipuje z przejęciem w głosie; pyta, skąd w Polakach tyle nienawiści, skąd te podziały? A czyż nie można było świętować razem (czytaj: z naszym „prezydentem wszystkich Polaków”)? Jeden z zaproszonych, Mikołaj Rey – prostoduszny niedoszły MasterChef z TVN-wskiego show, wychowany we Francji zarządca majątku, przychodzi z koszulką – manifestem, na którym nadrukowane są słowa Polskiego Papieża ("Demokracja bez wartości..."). „Musimy dążyć do jedności…”, czy jakieś temu podobne tam tamy, androny puste bardziej, niż z prezydenckich przemówień. Doproszony do towarzystwa czarnoskóry Amerykanin mieszkający w Polsce opowiada, jak to wszyscy Amerykanie razem świętują „de fourf of dżulaj”.
Jest jednak w wypowiedzi francuskiego Polaka coś znamiennego, coś co zmusza do refleksji. Chwila moment, a któż to nas tak podzielił? Żałoba po nieżyjącym od siedmiu lat papieżu, będąca niespotykaną na europejską, a może i światową skalę, deklaracją narodowej jedności była przerwana za przeproszeniem przez kogo? Jakie to dzisiaj medialne autorytety ramię w ramię z postaciami takimi jak Jerzy Urban, Roman Kotliński, czy Janusz Palikot ubolewają nad brakiem jedności? Kto w trakcie smoleńskiej żałoby wyciągnął temat pochówku na Wawelu, który to „prezydent wyznający chrześcijańskie wartości” zwalczał krzyż w sferze publicznej, plując tym samym na dziedzictwo papieża, który właśnie pod tym znakiem jednoczył naród przez ostatnie dekady?! No bo wiadomo, pluralizm, państwo wyznaniowe, różnorodność… Nie można tak, że wszyscy wierzymy w to samo.
Te hektolitry telewizyjnej hipokryzji powoli zaczynają autentycznie boleć. Gdy przez ostatnie dwa lata środowiska narodowe organizowały Marsz Niepodległości, pies z kulawą nogą się nim nie interesował, chyba że w kategoriach „dania po mordzie faszystom” w napoleońskich mundurach. W tym roku, gdy szansę na ubicie politycznego interesu w organizacji własnego marszu zwęszył prezydent, okazuje się nagle, że to organizatorzy Marszu dzielą Polaków, nie idąc łaskawie w jednym marszu z głową państwa, jak drzewiej na Pierwszego Maja. W porannym programie TVN jakaś młoda gąska na deser pyta Pierwszą Damę, kto był „inicjatorem tak wspaniałej inicjatywy”? Bo to była wspaniała inicjatywa, chociaż są tacy, którzy jej wbijali szpilki; to nie ludzie, to wilki.
Naród jest podzielony – poszło w przekazach dnia. A jaki naród nie jest podzielony, grzecznie dopytuję? Czy ktoś zdaję sobie sprawę polem jakich nawalanek są np. Stany Zjednoczone; w których prezydenta Obamę w poważnych mediach wprost tytułuję się jako komunistę (tam, w przeciwieństwie do Polski, jest to straszna obelga), faszystę i aborcyjnego zbrodniarza? Polecam wszystkim film dokumentalny Tony’ego Kaye’a „Lake of Fire”, w którym próbował on przedstawić zachowania, argumenty i racje zwolenników i przeciwników aborcji. Oj, dzieje się. To właśnie przez to, że w Ameryce nawet najbardziej konserwatywny sędzia Sądu Najwyższego – Antonin Scalia – wyraźnie opowiada się za dopuszczalnością publicznego palenia amerykańskiej flagi – gdyż tak szeroko rozumie on wolności obywatelskie – naród ten jest scalony w wolności. Paradoksalne, ale prawdziwe. W tym samym czasie Bronisław Komorowski forsuje przez parlament ustawę ograniczającą wolność zgromadzeń, by jeśli obywatel chciał już iść w jakimś marszu, to tylko w tym słusznym, krocząc w jedności moralno – politycznej. „W marszu – nie ma czasu pytania, w tłumie – nie ma miejsca na różnicę”.
Z jednej strony „radosny marsz”, z drugiej „faszyści rzucający kostką”, która kosztowała „miasto stołeczne Warszawa” aż 50 tys. zł (przez grzeczność nie przypomnę ile kosztował decyzją administracji HGW Bufetowej tzw. spot z gwałcicielem). I na dokładkę dochodzi jeszcze żałosna polemika na salonie24 z moim wczorajszym tekstem („Prezydent podzielił Polaków w dniu ich święta”), autorstwa niejakiego Piotra Sokołowskiego, któremu wszystko kojarzy się z faszystami; faszystami są ludzie przyjeżdżający całymi rodzinami z najdalszych zakamarków polski celebrować Święto Niepodległości, faszystą jest Łukasz Warzecha i Marek Magierowski, ba – nawet młodziaki chcący pomachać 11 listopada narodową flagą, to faszyści w wersji Hitlerjugend light pro.
Dlaczego Polacy są podzieleni… A zresztą, do widzenia TVN!
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka