Wszystko wskazuje na to, że moja wczorajsza notka („Palikot nie dzieli Polaków!”) najprawdopodobniej „została zaatakowana” przez murzynów z Ruchu Poparcia Janusza Palikota. Mówię „prawdopodobnie”, gdyż ilość wejść nań (ponad 7 tys. odwiedzin!) oraz liczba absurdalnych wręcz komentarzy salonowych jednorazówek była przytłaczająca.
Swoją drogą jakie to musi być smutne. Wynajęci, albo odwalający wolontariat zwolennicy Człowieka Z Gumowym Sobowtórem W Ręku, zamiast piątkowy wieczór spędzić w miłym towarzystwie, robiąc różne miłe rzeczy, nie przymierzając wolą zażywać emocjonalnej masturbacji, klepiąc na moim blogu z permisywną pasją per „udowodnij, że Kaczyński nie był pijany”, litera po literze, klepnięcie po klepnięciu, dochodząc do pasyjnego orgazmu, cały czas myśląc o znienawidzonym i nieżyjącym już polityku. A tfu!
Boli, że są ludzie gotowi do takiego poniżenia, byleby tylko, bądź to przypodobać się szefostwu „partii opozycyjnej”, bądź – i Ci są jeszcze gorsi – wykonywać wszystkie te czynności dla idei, czy też z przekonania. Opowiadała mi swego czasu koleżanka, studentka politologii, jak to jej znajome w „czynie społecznym”, były wynajmowane przez partię Palikota, aby przeprowadzać cyberpartyzantkę i trollować w sieci inaczej myślących. Zjawisko przygnębiające, ale prawdziwe.
Ale zjawisko tzw. trollingu chciałbym tutaj opisać w kilku zdaniach w zupełnie innym kontekście. Otóż ukazał się wczoraj najnowszy sondaż TNS Polska, wedle którego PiS stracił całą wypracowywaną przez ostatnie dwa miesiące przewagę, a na czele i to z wyraźna dwunastoprocentową przewagą, wysunęła się ponownie Platforma Obywatelska. Myślę, że skutki takiego stanu rzeczy wynikają z jednej tylko przyczyny: nieproporcjonalnej reakcji na „sprawę trotylu” i wynikająca z tego niesłychana nagonka medialna. Jak widać na powyższym, Polacy wcale nie „rzygają Smoleńskiem”, tylko bardziej cała otoczka wokoło katastrofy napawa ich lękiem, albo w lżejszej wersji – zniechęceniem; nie przyjmują też retoryki podawanej przez Jarosława Kaczyńskiego (w sondażach ponad połowa Polaków nie wierzy w rządową, ani rosyjską wersję wyjaśniania jej przyczyn, co nie znaczy że wyborcy kupują polityka, tylko dlatego, że głośno krzyczy „zbrodnia!”). Na początku września Łukasz Warzecha w artykule w „Rzeczpospolitej” („Czy Kaczyńskiemu wystarczy wytrwałości”) przekonywał, że PiS, aby ugruntować swoją pozycję na centrum musi w zmianie wizerunkowej wytrzymać dwa, trzy miesiące. Jak widać, niewiele zabrakło, ale i ten stosunkowy krótki okres czasu był dla Kaczyńskiego za długi. Tym samym PiS jedną woltą wrócił do stanu z roku 2008 – 2009, kiedy to ich strata do Partii Władzy osiągała dwucyfrowe wartości.
Natomiast wczorajsze wybranie się zwolenników Ruchu Palikota na wojaczkę na mojego bloga widzieć trzeba w szerszym kontekście. Otóż, nowoczesna polityka wykorzystuje wszelkie nowinki techniczne i dostępne media, aby prowadzić online nieustanną kampanię (tzw. 24/7). Ten rodzaj aktywności przejawia się w różnych formach; nie chodzi tylko o prowadzenie partyjnej strony internetowej, czy wrzucanie propagandowych klipów na YouTube. W tej polityce v. 2.00 chodzi m.in. o przejmowanie tzw. neutralnej przestrzeni internetowej, aby prowadzić tam taką kampanię, jak ta wczorajsza murzynów od Palikota. Tak działał m.in. sztab Demokratów w zakończonych niedawno wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych (opanowali oni m.in. Twitter'a). Platforma Obywatelska oraz Ruch Palikota są w zasadzie jedynymi ugrupowaniami na polskiej scenie politycznej, które sztukę politycznej cybrerwojny opanowały. PiS ciągle jest pod tym względem na poziomie gorzej, niż zerowym, PSL-owi takie działanie nie jest do niczego potrzebne, a dogorywające SLD nie będzie żałować róż, gdy płoną lasy.
Wystarczy prześledzić blogosferę, aby z łatwością przekonać się, że większość tzw. spontanicznych internautów, powiela nagłówki z partyjnych przekazów dnia. Jakiś młody karierowicz w sejmowych kuluarach rzuca hasło „SKOK-i to Amber Gold PiS-u” (swoją drogą, ciekawe dlaczego?), a wynajęci do sprawy wolontariusze urabiają swoje komputery i „wzmacniają przekaz”. Inne hasło – „W sprawie In vitro PiS słucha biskupów, a PO profesorów” – i już odpowiednie zaciężne wojska internetowe PO obsikują fora, aby przekaz ten uwiecznić.
W tej cyberpotyczce Platforma jest zawsze o jeden krok do przodu przed innymi partiami, od PiS-u czasami i dwa kroki. To może trochę dziwić, zwłaszcza że w Internecie PiS jest jedną z najaktywniejszych partii i wobec ocenzurowania przez rządowe media dostępu do tradycyjnych przekazów, zwolennicy tej partii siłą rzeczy zostali wypchnięci do sieci. Owszem, trzeba oddać Prawu i Sprawiedliwości, że jako partia pobierające pieniądze z budżetu nie wydaje ich na opłacanie bezwiednych kretynów, stukających partyjne wytyczne gdzie się da i ile się da; PiS jako jedyne ugrupowanie inwestuje potężne pieniądze w think – tanki (patrz: Instytut Sobieskiego) i zajmuje się ogólną profesjonalizacją partii (a propos, nazywanie przez Palikota think - thankiem swojego zaplecza na czele z prof. Hartmanem jest co najwyżej drwiną). Inna sprawa, że jednym z przejawów takiej aktywności powinno być właśnie powielanie przekazów partii, może niekoniecznie aż tak skretyniałych i wypisywanych nie przez takich imbecyli jak Ci, którzy mieli okazję wczoraj zagościć na moim blogu.
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka