Dzisiejszy salonowy wpis Kazimierza Wóycickiego („11 listopada to święto państwowe”), to przykład tego, jak intelektualnymi argumentami i przekrzywionym spojrzeniem na pryncypia można wyrobić sobie całkowicie błędy obraz Święta Niepodległości, roli oraz sposobu funkcjonowania państwa oraz mechanizmów przeżywania narodowych świąt.
Zacznę od tego, że spór o to, czy świętować oficjalnie z Władzą, czy też brać udział w Marszu Niepodległości organizowanym przez środowiska narodowe, jest sporem fałszywym. A może inaczej; aby wyrobić sobie zdanie i właściwy pogląd na sprawę, wystarczy przewertować historię Marszu z ostatnich dwóch lat. Marsz Niepodległości był w zamierzeniu ruchem oddolnym, społecznym; zorganizowanym jako wyraz oddania przez obywateli czci Rzeczpospolitej w tym wyjątkowym dla niej, jak również dla jej historii dniu (na marginesie należy dodać, że to, co osiągnęła Rzeczpospolita w 1918r. rękami Piłsudskiego i Dmowskiego – który chciał dać temu pierwszemu z perspektywy Paryża „jak najmocniejsze karty” – jest rzeczą kapitalną, godną Wielkiego Święta!).
W 2010r., gdy na Marsz pofatygowało się kilkanaście tysięcy osób, żaden polityk nie kiwnął nawet palcem, aby inicjatywą tą się zainteresować. Rok później w Marszu przeszło ulicami stolicy już kilkadziesiąt tysięcy obywateli; co ważne – w większości osób, nieopowiadających się po żadnej ze stron wewnętrznego konfliktu politycznego. I wtedy Marsz stał się obiektem kontrakcji ze strony suwerenów PO i PiS-u.
Najpierw – już w grudniu 2011r. – podobny marsz zorganizował Jarosław Kaczyński (przyznajmy uczciwie – z sukcesem). Chwilę później za cel obrał go sobie prezydent Komorowski. I w tym miejscu kryje się właśnie cały fałsz jego inicjatywy. Bo nie jest on żadną próbą połączenia Polaków w tym najważniejszym dla ich państwowości dniu. Przeciwnie, prezydentura Komorowskiego, niejako ex definitiones jest czasem pogłębiania społecznych podziałów i emocjonalnego rozdarcia. Ruszanie 11 listopada na czele Marszu przez prezydenta w kontekście tym jawić się może jedynie jako groteska. Tym bardziej, że jego inicjatywa ustawodawcza, wprowadzająca w życie sprzeczne z konstytucją przepisy o zgromadzeniach publicznych, nie oznaczała żadnej próby „budowania zgody”, lecz skierowana była właśnie jako zagranie osłabiające Marsz Niepodległości (lub nawet unicestwiające je); czyli typowe divide et impera.
Sam zaś Kazimierz Wóycicki pamiętać powinien o jednej zasadzie – państwo to nie władza państwowa. Zwłaszcza nie taka władza. Państwo to przede wszystkim obywatele i ich gotowość do budowania go i wspierania z poziomu zerowego (czyż nie tak rozumieli ideę państwo ojcowie - założyciele II RP?). Prezydent Komorowski, łasząc się na ukradzenie środowiskom narodowym ich patentu na 11 listopada, nie realizuje w ten sposób żadnych z postulowanych przez siebie idei łączenia Polaków. Przeciwnie, to kolejna próba urzeczywistnienia polityki stojącej za nim Partii; polityki konfliktu, niezdrowego rozrostu państwa i niszczenia jego najwartościowszej części – aktywności obywateli.
Tym samym odpowiedź na pytanie, czy iść z Komorowski, czy też z narodowcami, wydaje się oczywista. Nie chodzi o to, aby w dniu święta państwowego wyrażać swoje przekonanie, że państwo polskie nie istnieje (co nieśmiało sugeruje Wóycicki). Prędzej obywatelom powinno zależeć na zademonstrowaniu tego dnia, że takiego państwa polskiego, z takim prezydentem (ograniczającym konstytucyjną swobodę zgromadzeń), takim aparatem władzy (ograniczającym inne konstytucyjne swobody) i taką pogardą dla obywatela – zwyczajnie nie chcą.
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka