Sed3ak Sed3ak
537
BLOG

Wrócił gospodin mongolskiego tronu

Sed3ak Sed3ak Polityka Obserwuj notkę 18

Na portalu wykop.pl jeden z użytkowników podrzucił linka ze zdjęciami z pierwszej wojny czeczeńskiej (1994-1996). Patrząc na to, co pozostało z tego niewielkiego kraiku na obrzeżach Imperium, można się jedynie zdziwić, że materiału biologicznego do wyniszczenia starczyło tam również i na drugą wojnę czeczeńską (1999-2000). Cześć zdjęć jest drastycznych (w szczególności te o nr: 43., 53., i 58.). Wydaje się, że jeszcze długo świat nie będzie w stanie uwierzyć w to, co pod jego nosem wydarzyło się na zakaukaskim skwerze.

W wyniku działań zbrojnych ludność Czeczenii zmniejszyła się o 1/4, z czego szacuje się, że ok. 100 tys. (!) osób straciło życie na skutek dokonywanego tam w latach ’90 ludobójstwa. Widoczne na zdjęciach spalone żywcem ludzkie ciała, po których pozostają tylko szkielety, czy też groby po masowej egzekucji, poręczają jedynie za makabryczne statystyki. Wojna ta, jak każda tego typu, stała się pożywką dla wszelkiej maści ludożerców; dla ludzi, którzy w czasach pokoju przez nikogo nie doceniani realizowali się w karierze personelu sprzątającego, a po pierwszych wystrzałach poczuli w sobie potrzebę zamienienia innego kraju w ubojnię.   

Mam w tym momencie na myśli np. koncesjonowanego zbrodniarza Szamila Basajewa; terrorystę-klasyka, który swojej wypranej z mózgu kohorty nie wahała się wystawiać nawet i do mordowania dziatek. Przed wojną Basajew pracował w firmie komputerowej, montując pecety; po dwóch dekadach zamienił macierzysty kraj w ociekające krwią targowisko śmierci. Inna postać – gen. Jurij Budanow – miast kunsztem strategicznym, wsławił się gwałtem i mordem na osiemnastoletniej Rosjance, co przepłacił jakimś symbolicznym wyrokiem i pogrzebem z wojskowymi honorami.

Zbrodnie wojenne, dokonywane przez żołnierzy rosyjskich w Czeczenii to temat na większą rozprawę. Przypadek zgwałcenia młodej Czeczenki przez generała jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej; po prawdzie to wyszedł on na jaw ze względu na szczególne okrucieństwo i przeświadczenie o bezkarności sprawcy. W książce „Rosja Putina” Anna Politkowska z pietyzmem opisała tę historię, umieszczając ją w kontekście szerszej demoralizacji, jaką poniosła za sobą wojna w Czeczenii (opowiadanie o zbuntowanych żołnierzach, którzy w sprzeciwie na nieludzkie traktowanie przez przełożonych po prostu wyszli z bazy i przez nikogo nie niepokojeni przemaszerowali… dwadzieścia kilometrów, to połączenie tragizmu i groteski). Z kolei w filmie dokumentalnym „Bunt. Sprawa Litwinienki” zamordowana w 2006r. rosyjska dziennikarka przytacza relacje czeczeńskich wdów, które padły ofiarą żołnierzy okupanta. „Nie zgwałcimy Cię, jeśli nam zapłacisz 500 rubli” – kwitowali cynicznie Rosjanie; za 500 rubli gasła ikra w ich żyłach. Czy można sobie wyobrazić większe poniżenie i upodlenie; dla kobiety, człowieka, narodu?

Ale ta wojna (chyba możemy traktować ją jako jedno wydarzenie) ma również swoje drugie oblicze. Teatr na Dubrowce, terror w Biesłanie, pojedyncze zamachy na moskiewskie obiekty użyteczności publicznej. Po Internecie od kilku lat krąży filmik, nakręcony w 1998r. przez mudżahedinów (a może po prostu zwykłych, nędznych zakapiorów?), w którym mordują oni sześciu rosyjskich żołnierzy… jednemu z nich odcinając głowę.

Ta wojna to dramat dla setek tysięcy matek i ojców, to rzeź dokonywana beztrosko na dzieciach i bezbronnych. Relacje większości z nich autorka „Rosji Putina” opisywała z wielkim przejęciem, oddaniem i uczuciem. W efekcie czego w niewiele ponad rok po premierze tej książki Anna Politkowska stała się urodzinowym nekroprezentem dla prezydenta Rosji.

Tego samego prezydenta, który wczoraj po raz trzeci objął mongolski tron, ślubując „poszanowanie dla praw i wolności konstytucyjnych”. Tego człowieka, który nie wahał się zmielić Czeczenii na miazgę, zagazować własnych obywateli przy szturmie, obłożyć bombami zamieszkałe moskiewskie blokowiska, czy w „świecie bez wojen” napaść na gruzińskiego sąsiada, pustosząc jego północne krańce.

Putin – o nim tutaj mowa – jest dogmatyczną, wojenną k***, wykwitłą na barbarzyństwie i bezeceństwu wojny. Dlatego tym wszystkim, którzy z lekkością przekonują, że ”nie mógł on zabić nam prezydenta”, czy też „dopuścić się takiej okropności”, mogę odpowiedzieć tylko jedno – owszem mógł.

Ten człowiek od wczoraj przez najbliższe dwanaście lat, będzie się starał byśmy na myśl o jego kremlowskim siedzisku wzdrygali się trwożnie.

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka