1. Próbowałem z siebie wykrzesać zdanie nt. wyników wyborów prezydenckich we Francji. Jako konserwatysta (a ściślej: KoLiber) oparzeliną reaguję na kandydata socjalistów. Jednak stara mądrość liberała gospodarczego głosi, że im durniejszy przywódca zagranicą (a w tej materii poniżej socjalistów się nie schodzi) tym lepiej dla Polski. Czy prawidło to sprawdza się w stosunku do Francois’a Hollande’a? Wątpię. Nie zawsze wszystko daje się wytłumaczyć w sposób tak wulgarny.
Nowy Prezydent Republiki wygrał głównie dlatego, że Sarkozy spieprzył wiele (jeśli nie wszystko) w polityce wewnętrznej Francji. Jak napisał w dzisiejszym wstępniaku do „Rzeczpospolitej” Marek Magierowski, pozostawił kraj zadłużony, osłabiony (patrz: zmniejszenie ratingów finansowych dla Francji), skonfliktowany, z nierozwikłaną żadną z poważniejszych waśni, wliczając w to politykę imigracyjną. Władza leżała więc na ulicy.
Hollande nie musiał się nawet po nią schylać, podano mu ją na tacy. Ale lider socjalistów i nowy prezydent-elekt wygrał również dzięki jeszcze jednej rzeczy; przekonał większość wyborców, że przedstawiciele władz (z)wrócą (się) do ludu i będą reprezentować ich interesy. Jak trafnie podsumował to w poniedziałkowym komentarzu na salonie24 prof. Krzysztof Rybiński, świat finansjery bankowej właśnie utraciły przyczółek w pałacu prezydenckim.
Zgoda, pomysły nowego prezydenta Francji na leczenie zapaści ekonomicznej mogą ekonomistom jeżyć włosy na głowie. Utrzymanie wieku emerytalnego (60 lat), zmniejszenie (i tak skrajnie krótkiego) tygodnia pracy, powiększenie deficytu budżetowego – jak na polskie warunki brzmi to dość osobliwie. W porządku, ale jeśli trwający od 2008r. kryzys finansowy był już co najmniej kilkukrotnie „definitywnie zażegnywany”, a co kilka miesięcy odradza się w nowej, jeszcze bardziej przytłaczającej formie, to naprawdę ciężko się dziwić, że społeczeństwo francuskie jest już tym faktem zmęczone.
W tej sytuacji „obyczajówka” i problemy związane z tzw. lewicowością nowego rezydenta Pałacu Elizejskiego schodzić muszą na dalszy plan. Poza tym, nie nasz cyrk, nie nasze małpy; wystarczy, że na krajowym podwórku cuchnie. Wyprowadzający więc Francję na prostą Hollande może osłabić i tak wątłe polskie wpływy w Unii Europejskiej.
2. Wydobycie z politycznej otchłani Francois’a Hollande’a to przykład na to, jaką cnotą w polityce jest cierpliwość. W ogóle, jeśli prześledzi się kariery tamtejszych polityków zaobserwować można wiele ciekawostek. Jeszcze do niedawna Hollande’a był partyjnym trupem, przystawką i – jak mówi się nad Sekwaną – puddingiem. W swojej cursus honorum nie udało mu się wcześniej dobić nawet do teki premiera. Dzisiaj święci tryumfy.
Ale to przykład nieodosobniony. B. prezydent Francji - Jacques Chirac, nim w 1995r. zdobył najwyższy urząd w państwie, przegrał siedem lat wcześniej wybory prezydenckie z Francois Mitterrand’em. Jeszcze wcześniej dwukrotnie był spychany z piedestału, gdy musiał z pozycji szefa rządu przechodzić do opozycji. A jednak w fotelu prezydenckim utrzymał się 12 lat!; gdyby nie zmiany w konstytucji jego kadencja trwałaby do 2009r.
Wspominany już Mitterrand również musiał przełknąć gorycz porażki w wyborach prezydenckich w 1974r. Cóż z tego, skoro dwie dekady później – jako osiemdziesięciolatek! – w glorii kończył swoją drugą kadencję, ciesząc się niesłabnącym poparciem. Centroprawicowy odszczepieniec – Francois Bayrou – w tym roku startował w wyścigu prezydenckim już po raz trzeci. Nie zwojował może i wiele, ale kilka milionów oddanych na niego głosów jest z pewnością politycznym kapitałem i dobrą kartą przetargową.
Czy zatem uzasadnione są utyskiwania części zupełnie nieobiektywnych komentatorów, że Jarosław Kaczyński koniecznie musi zostać złożony do politycznego grobu? Oczywiście nie. Jego formacja ma już na swoim koncie zwycięstwa i to znaczące. Kaczyńskiemu udało się zbudować na prawicy ugrupowanie, cieszące się od dekady rosnącym, bądź przynajmniej niesłabnącym poparciem. W dodatku ostatnimi czasy PiS odtworzył swój elektorat wśród najmłodszych wyborców; tym samym ma partia ta mocne przyczółki w każdej grupie wiekowej. Pogorszenie się sytuacji gospodarczej w kraju zelektryzowało wchodzących w dorosłość Polaków, natrafiających na betonowy mur rzeczywistości.
W kontekście wczorajszego francuskiego rozstrzygnięcia, wiadomości o politycznej śmierci Kaczyńskiego, mielone nieprzerwanie od 2007r., a nawet od 1992r., są naprawdę mocno przesadzone.
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka