Wielkimi krokami zbliża się dwulecie prezydentury Bronisława Komorowskiego. Wstępne podsumowanie jest kiepskie: polski prezydent niewiele może, a co więcej – niewiele więcej chyba i potrafi.
Jeszcze w grudniu 2010r., po spotkaniach z przywódcami największych państw świata (prezydentami: Sarkozy’m, Miedwidiewem i Obamą; premierem Cameronem oraz kanclerz Merkel) Bronisław Komorowski mówił o sobie, że zdobył koronę Himalajów dyplomacji. To kuriozalne stwierdzenie nie przełamuje jednak faktów; pierwsze podsumowania dla prezydenta są miażdżące. Przykładowo, w kwestii wiz dla Polaków podróżujących do USA, nie udało się Komorowskiemu – pomimo owych „Himalajów dyplomacji” – wskórać literalnie nic. Przeciwnie, po wizycie w Waszyngtonie z grudnia 2010r. pozostał raczej wstyd i zażenowanie (i jeszcze opowiastki o bigosie i żonie, którą „zostawia się w chałupie”, jak się idzie na polowanie). To dla „światłej części elity”, widzącej w wąsatym prezydencie wybawienie dla napierającego ciemnogrodu, powinno być lampką ostrzegawczą.
Ale Komorowski zupełnie poddał też politykę wschodnią. Obecnie nasze relacje z sąsiadami – Białorusią, Ukrainą, Gruzją i Litwą – są chyba najgorsze – a na pewno najbardziej oschłe – od 1989r. Symboliczna zlewka na prezydenta Polski, jakiej dokonała litewska głowa państwa - Dalia Grybauskaitė – w czasie ostatniego szczytu państw NATO z Europy Wschodniej w Warszawie, jest więcej, niż wymowna. Wydaje się więc, że polityka wycofania i oddawania pola Moskwie na przedpolu wschodnim, jest tym, co kreślić będzie dalsze poczynania Komorowskiego.
Myślę, że wszyscy powinniśmy się zastanowić, czy utrzymywanie instytucji prezydenta RP w takim kształcie, w jakim występuje ona obecnie, ma sens. Silny mandat demokratyczny (wybór w wyborach powszechnych) oraz rozrośnięty katalog prerogatyw, w sytuacji, w której urząd ten sprawuje osoba nie czyniąca z niego należytego użytku, skłania do refleksji. Pierwszej – słabszej – iż może przyszedł czas na przeformatowanie polskiej konstytucji. I drugiej – mocniejszej – że wybieranie osób takich jak Bronisław Komorowski, na urząd głowy państwa, zwyczajnie się nie godzi.
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka