Sed3ak Sed3ak
461
BLOG

Wojna o Polskę

Sed3ak Sed3ak Polityka Obserwuj notkę 1

Przy gorszej pogodzie i zapewne w celu zepsucia nastrojów tych jeszcze zainteresowanych, „Rzeczpospolita” ogłasza na swoich stronach o „degradacji Polski powiatowej”. Jak donosi: „planowane jest zamknięcie co trzeciego sądu i co dwunastej szkoły; powstaje kulturalna i gospodarcza pustynia”. To może dziwić („to”, czyli postawa gazety). Przetrącona w ostatnim półroczu oraz spacyfikowana „Rzepa” zorientowała w tym czasie swoje news’y na tropieniu odchylenia nacjonalistyczno-prawicowego. Dzisiaj jednakże postanowiła odkryć jarmarczną fasadę.

Przyjrzyjmy się problemowi z bliska. Z dostępnych powszechnie informacji wynika, że ostatnia linia kolejowa w Polsce została położona w… 1987r. „Wielki, cywilizacyjny skok”, jakim miało być Euro2012 skutkować będzie „modernizacją”… jednej linii kolejowej. Nie będę roztrząsał się na budowanymi tu i ówdzie nitkami dróg, autostrad i ekspresówek, które nabijają – i owszem – rządzącym kilometrów do statystyk, ale całościowo nie składają się na integralny system łączności komunikacyjnej. W ogóle nie składają się na drogę jako taką (tworzą raczej zlepek kawałków asfaltu i podziurawionych wcześniej nawierzchni).

Spójrzmy na stopę bezrobocia rejestrowego. W marcu przekroczyła ona 13%; wśród osób do 24 roku życia współczynnik ten jest prawie dwukrotnie wyższy. A przecież nie mówimy o kraju, który w ostatniej połówce dekady stał się przedmiotem najazdu Hunów, czy „misji stabilizacyjnej” a’la wojska rosyjskie w Czeczenii. Mówimy o kraju, do którego różnymi kanałami wpompowano grubo ponad bilion (dla MWzWM: jeden i dwanaście zer) złotych; w formie dopłat bezpośrednich, funduszy strukturalnych i spójnościowych, poprzez łatwe kredyty, pożyczki, czy wreszcie drogą transferów pieniędzy od emigrantów. Bilion złotych, do tego prawie dwa miliony osób w wieku produkcyjnym, uciekających stąd drzwiami i oknami, a pomimo to nie udało się zbić bezrobocia do kanonicznego dla krajów rozwiniętych poziomu 5-7%. Przeciwnie, osób bez pracy w minionych latach przybyło.

Ostatnie kilka lat to ciągłe wykarmianie Polaków przeświadczeniem, że jest dobrze i musi być dobrze, bo przecież Kaczyński u bram. Tymczasem, rząd desperacko dokonuje gwałtu i grabieży na swoich obywatelach. Grabieży, bo gabinet PO-PSL od 2007r. zdążył już kilkakrotnie podwyższać akcyzę (na papierosy, paliwa, alkohol i co tam jeszcze można), podatek VAT (który dość prędko – pomimo zapewnień najemnych „ekspertów” – przełożył się na wzrost cen), składki zdrowotne dla przedsiębiorców (obniżonych w 2006r. przez gabinet Kaczyńskiego), położył łapę na większości ulg i odliczeń podatkowych, wyhodowując po drodze półmilionową hurmę urzędników, a teraz dobierając się do emerytur Polaków. Gdy w 2008r. utworzono specjalne fundusze dożywotnich emerytur kapitałowych, zagwarantowano im prawo do dziedziczenia niewypłaconych w pełni świadczeń emerytalnych zgromadzonych na rachunku OFE emeryta; w 2011r. w zasadzie rozpieprzono w trzy wichry budowany od 1999r. system emerytur kapitałowych (w starzejących się społeczeństwach będący polisą na niewydolność systemu zastępowalności pokoleń) zmniejszając składkę ofewowską i przekazując ją na „bieżące administrowanie” do ZUS. A teraz, gdy polityka księgowości kreatywnej wytworzyła w państwowych skarbcu dziurę porównywalną tylko z niedoborami intelektualnymi głowy państwa, rząd Tuska i Pawlaka „bierze na klatę” tzw. reformę emerytalną i ustami sprzedajnych ekspertów przekonuje: musimy dłużej pracować, bo społeczeństwo się starzeje (sic!).

Ale na Polakach dokonywany jest również proces odzierania z godności, rodzaj subtelnego gwałtu na ich przyrodzonych prawach i wolnościach obywatelskich. Tylko dla kogoś skrajnie niezorientowanego może być niespodzianką fakt, że „Polska powiatowa się degraduje”, kurczy i cofa. Kolej, poczta, komendantury policji, sądy, szpitale, połączenia autobusowe. A po co wieśniakom to wszystko? Skoro to ta gorsza Polska, „Polska pisowska”, albo jak zgrabnie ujął to w słowa premier Donald Tusk „takie polskie NRD”?

Przyjrzyjmy się takim krajom, jak Francja, Niemcy, czy Dania (tą ostatnią znam dość dokładnie z opowieści ojca). Państwom „wysoko rozwiniętym”, których model modernizacyjny tak bardzo adorujemy i poddajemy ciągłemu okadzaniu. To tam, w każdym miasteczku, mniejszej miejscowości, czy zwyczajnie na wsi, zakotwiczone są bardzo wyraźnie macki centrali. Kraj oplata system kolei (tylko szybkiej, a nie a’la trzydziestoletnie wagony i lokomotywy), znajdują się placówki urzędów, gwarantujące łączność z metropolią; gęsta sieć instytucji wymiaru sprawiedliwości (sądów, prokuratur, policji, czy też organów zapewniających dostęp do pomocy prawnej) spowija najmniejsze zakamarki państwa, nie czyniąc z wpisanych do ustawy zasadniczej praw fikcji. To oczywiście kosztuje, ale solidarny model rozwoju wymusza tego typu rozwiązania. Utrzymywanie oznak cywilizacji może i nie być rentowne, ale redystrybucja pobieranych w podatkach świadczeń, kierowana jest właśnie solidarnie, równomiernie.

Ale takie zachowanie rządów centralnych wymusza również postawa obywateli, świadomych swoich praw i zagrożeń wynikających z atrofii państwa. Tymczasem na polskim podwórku – zupełna odwrotność. Wymieszanie parweniuszowskich kompleksów i buraczanej, postkomunistycznej mentalności skutkuje rozdrobnieniem społecznej masy. Skoro dominuje przeświadczenie, że „Panu Bogu świeczkę, a dla mnie zasiłek”, to jakakolwiek troska o dobro wspólne, czy cokolwiek innego, niż płot własnej zagrody (ewentualnie jeszcze droga dojazdowa doń) wydaje się zbyteczna. Z jakim skutkiem? Tego jeszcze nie wiemy, ale możemy się domyślać, że bardziej z negatywnym, niż innym.

Nie chce człowiek (mówiąc slangiem prezydenckim) uprawiać „narzekactwa”, ale czasami tylko to potrafi uchronić go przed dokonaniem aktu terroru przeciwko własnemu narodowi. Jeszcze siedem lat temu, gdy żegnaliśmy w dniach kwietniowej żałoby naszego papieża, nie mieściły się nam w ustach frazesy. O encyklikach, o dziedzictwie Jana Pawła, „pokoleniu jotpedwa” i pomniejsze farmazony. Po raptem siedmiu latach znów się miotami. Dopuszczamy do sterów władzy po raz drugi koncesjonowanego hochsztaplera, darzymy bezgranicznym zaufaniem prezydenta o intelekcie mocno przeciążonym, a odbywane przy okazji śmierci papieża rekolekcje zamieniamy na poparcie dla sztucznego penisa, trzymającego Janusza Palikota w ręku (albo i odwrotnie).

Mam w nawyku w każdą rocznicę śmierci Jana Pawła II wypocić jakąś notkę. Ostatnio piszę ich mniej, gdyż staram się pływać w tym jednym wielkim kisielu, jakim jest Polska, co wcale nie jest łatwe, czy przyjemne. A jednocześnie powodów do pisania jest wyraźnie więcej; coraz ostrzej dostrzegam w jaki regres zostaliśmy wpędzeni jako społeczeństwo; jak trudno – będąc wciskanym pod powierzchnię – zaczerpnąć tchu i realizować własne ambicje, czy zwyczajnie wytoczone cele. Jak to wielkie dziedzictwo, którym jest Polska, a o którym to tak ochoczo pamiętaliśmy w tamtych dniach kwietniowej żałoby, rozpierzchuje się w drobny mak (by nie używać słów bardziej przystających do opisu, acz nielicujących z przyzwoitością). Jeśli po tamtym pochlipywaniu po „naszym papieżu” została tylko Partia Sztucznego Penisa, Wąsaty Mędrzec i premier niepotrafiący wziąć Polski „na klatę”, to nie oczekujmy, że Tamci Polacy na chwilę wstaną z grobów i urządzą ten kraj za nas.

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka