Sed3ak Sed3ak
620
BLOG

Pana Jana "Ostatni bunt" - czy będzie nowa książka?

Sed3ak Sed3ak Rozmaitości Obserwuj notkę 7

Trochę wysiłku, parę szarpnięć, lekki skok ciśnienia krwi… i już jest. Ostatni bunt Jana Osieckiego. Jak podaje rosyjska telewizja, wybitnego polskiego eksperta badającego katastrofy lotnicze. A tak właściwie to tylko jedną katastrofą – bo rządowego TU-154M (nr boczny 101) ze Smoleńska. Prywatnie nasz świeżo zbuntowany ekspert, który wczoraj na salonie tak sceptycznie zakrzykiwał rzeczywistość i doniesienia medialne, jest „redaktorem naczelnym, dziennikarzem, doktorantem i cyklistą”. A wszystkie te czynności wykonuje od 14 lat (wszystkie poza buntowaniem się) w Sejmie (ciężko się dziwić, że parlament nie tylko p. Janowi. nie pasuje do insurekcyjnych igraszek).

Od jakiegoś czasu publikuje nasz „ekspert” – trochę na przekór rzeczywistości i faktom – autorskie pomysły na przebieg katastrofy z 10 kwietnia 2010r. W fachu tym dorobił się kunsztu niebywałego. Docenili go nawet bracia zza wschodniej granicy, podstawiając mikrofon na wygłoszenie kilku frazesów, zgodnych z oficjalną doktryna rosyjską. Tych mianowicie, o niekompetencji pilotów-samobójców, którzy się obrazili na „psychologiczną presję” wywieraną na nich/nie wywieraną na nich* (w zależności od sytuacji, niepotrzebne skreślić) przez generała/Prezydenta/nikogo* (w zależności od sytuacji, niepotrzebne skreślić), tak bardzo, że rozdrażnieni – na złość rozbili samolot.

W swojej książce Jan Osiecki, nie czekając na ostateczne wyniki śledztwa pokusił się o własne pomysły na wyjaśnienie przyczyn rozbicia tupolewa o numerze bocznym 101. Nie, nikt nie twierdzi, że p. Jan. dziełem tym jakąś swoją prywatną wojenkę z armią rozgrywa, przy okazji wycięcia jej całego dowództwa i przeżywaniania przezeń momentu kryzysowego. Albo, że lansuje się nowy polski ekspert lotniczy „po smoleńsku”, by w Sejmie przesiedzieć kolejne 14 lat, a może i dłużej. To paszkwilanctwo i tak twierdzić nie można. Po prostu, ostatnim wzwodem sił przedstawia nam „cyklista ;) W Sejmie od 14 lat” narrację, od której nie odstępuje nawet wtedy, gdy zaczyna wyczerpywać się logika. 
 
Winni są piloci, ot i wsio! Bo kpt. Robert Grzywna miał powiedzieć „podchodzimy”, zamiast ustalonego przez Raport Millera „odchodzimy”. Kto chce, może sobie nagranie przesłuchać i własne zdanie wyrobić. I kto chce, może również odpowiedzieć sobie na retoryczne w gruncie rzeczy pytanie, ile trzeba mieć złej woli i jak sztywno na oczach trzeba mieć usadowione klapki, by pod wybraną przez siebie (wierzymy, że nie przez bodźce zewnętrzne) tezę dotwarzać ideologię?
 
Na nic dla p. Jana. nie znaczy żelazna logika faktów. Media donoszą, że głosy przypisywane gen. Błasikowie, należą w rzeczywistości do kogoś innego.  „Cyklisa ;) W Sejmie od 14 lat” nie chce w to wierzyć. I ta niewiara ma mieć jakąś funkcję kreacyjną w stosunku do rzeczywistości? Rozumiem, że jak się nasmarowało cały elaborat, wbrew rozumowi i bez oparcia w dokumentach, to teraz się „nie chce wierzyć”. W innym miejscu, Jan O. stwierdza, że samo zejście tupolewa poniżej wysokości 100m spowodowało, że samolot ten nie miał wyjścia i musiał już spaść. Dziwne? No może troszkę. Ale przecież tako rzece pół-doktor.
 
W żadnym miejscu nasz „cyklista ;) W Sejmie od 14 lat” nie rozprawia się jednak krytycznie z innymi wątpliwościami, jakie wokół smoleńskiej katastrofy narosły. Bez refleksji zdaje się podchodzi Jan O. do kwestii oderwania skrzydła przez brzózkę. I to akurat rozumiem. Uruchomienie szarych komórek sprawiłoby bowiem, że napisaną wcześniej książkę, trzeba by było przestawiać w księgarniach na półki z tandetną fantastyką, tak że leżąca obok Stephenie uchodziłaby za autorkę wybitną. Przyznam się szczerze, że gdybym to ja wziął się za pisanie prorosyjskiej/antypolskiej* (w zależności od sytuacji, niepotrzebne skreślić) lektury, z pewnością nie omieszkałbym wspomnieć o ciekawych przypadkach katastrof lotniczych, w których niestraszne samolotom były drzewa, gładko i równiutko ścinane przez nie w krytycznych chwilach. Jak to chociażby miało miejsce 27 grudnia 1991r., niedaleko lotniska Arlanda w Szwecji, kiedy to zdławiony przez lód w silnikach McDonnell Douglas musiał awaryjnie lądować hen daleko w opuszczonych kniejach… kosząc przy okazji zgrabnie stojące mu na drodze, zamarznięte i stwardniale drzewa. Ale mógłbym również sięgnąć do przykładów mniej odległych.Takich jak awaryjne lądowanie TU-154M (tak, chodzi o ten niezawodny samolot rosyjski) w Komi we wrześniu 2010r. Maszyna wyleciała wówczas z pasa startowego w pobliski lasek i zgilotynowała stojące jej naprzeciw chrusty. Gdybym był dociekliwym śledczym, z pewnością wziąłbym pod uwagę również relacje świadków katastrofy z 10 kwietnia 2010r., jakie uwieczniła w swoim dokumencie „10.4.2010” Anita Gargas. Te zaś są ciekawe, bo dwie osoby niezależnie stwierdziły, że za opadającym nad lotniskiem samolotem rozpościerała się ognista łuna, wychodząca z jednego z silników. Jeśli natomiast wiemy, że generał (którego nie było tam, gdzie myślano, że był), naciskał na pilotów, żadne tam łuny do szczęścia nie są nam już potrzebne, bo wszak wszystko jest jasne… można powiedzieć - „arcyboleśnie proste”.
 
Ale to ja, zwykły bloger, nie zabierający się za pisanie książek. Ani nie mający ambicji pobudzania do emocjonalno - politycznych podniet przedstawicieli Polski Jasnej. P. Jan – to co innego. Pielęgnowanie i utwardzanie, wbrew wszystkiemu co rozumne, twierdzeń, że piloci byli idiotami, a dowódca naciskał – jeśli nie psychologicznie, to i nawet telekinetycznie – jest wlewaniem miodu w serca Jasnych Polaków. Jest kuracją wstępną, prowadzącą ich do egzaltacji i utwierdzania w przekonaniu, że katastrofa smoleńska i krótki czas narodowej wzniosłości nie były w gruncie rzeczy niczym specjalnym. A każda próba odbrązowienia tego wydarzenia, oblania pomyjami polskich pilotów, wojskowych i Prezydenta Kaczyńskiego, zwyczajnie musi spotkać się z poklaskiem Oświeconych Elit. Takie zachowanie jest godne, sprawiedliwe i wznieca erekcję ducha… jeśli nie czegoś więcej.
 
P.S. – Korzystając z okazji, chciałbym przekazać najserdeczniejsze życzenia dla Administracji Salonu24! Dużo zdrowia, wszelkiej pomyślności i pociechy z życia, życzy bloger sed3ak.
Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Rozmaitości