Jako, że w gronie bliskich mam aptekarzy, postanowiłem u źródła dowiedzieć się jak wygląda sytuacja z nowymi receptami, listą leków refundowanych i zmianą przepisów odnośnie prowadzenia handlu lekami. Nie jest tak źle, jak można się spodziewać, ale burdel jednakowoż panuje nie mniejszy, niż przy ostatniej reformie tego typu. – Był wczoraj u mnie pacjent z receptą ostemplowaną „Refundacja do decyzji NFZ” – opowiada mi właścicielka apteki. Za lek przeciwzapalny, który przy 100%-owej refundacji kosztuje 3,20zł pacjent musiał zapłacić prawie 18 zł. Zdziwił się, więc odesłałam go do Funduszu, aby sprawę tam załatwiał, albo u lekarza, wypisującego receptę. Lek kosztujący niewiele ponad 20zł to w istocie jeszcze nie źródło patologii. Są bowiem i takie specyfiki, za które bez wsparcia z publicznych pieniędzy, trzeba zapłacić po 200-300zł.
O co tu chodzi? W mojej ocenie o to w pierwszej kolejności, że lekarze chcą zgrywać ważniaków. Dotychczas mogli bowiem w zasadzie poza kontrolą wypisywać recepty z ogromną kwotą refundacji komukolwiek. Gdy nowa ustawa wprowadziła na nich obowiązek sprawdzania ubezpieczenia otworzyła się puszka Pandory lamentów i gróźb. Trudno się lekarzom dziwić, skoro dotychczas na ich co najmniej wątpliwą praktykę patrzono z przymrużeniem oka. Puszczano w obieg publiczne pieniądze, które – powiedzmy to sobie szczerze – nie trafiały najczęściej tam, gdzie były najbardziej potrzebne. Teraz, gdy wreszcie i na lekarzy (podobnie jak i na inne grupy społeczne) nałożono chomąto, ci buntują się i krzyczą „hańba”. Jakże przyziemne pobudki mogą stać za tak wzniosłymi hasłami.
Co nie znaczy, że nie można po części przyznać racji środowisku lekarskiemu. Uczciwy lekarz, wypisujący receptę pod groźbą sankcji finansowej, powinien mieć możliwość sprawdzenia leku w informatycznej bazie danych listy leków refundowanych wraz z odpowiednimi wskaźnikami refundacji. Przypomnijmy, że NFZ prowadzi centralny rejestr aptek, farmaceutów, gabinetów lekarskich i lekarzy, którzy podpisują z nimi umowy na refundację świadczeń zdrowotnych. Można więc jedynie zadać sobie pytanie, dlaczego taki sam rejestr nie powstał w stosunku do leków refundowanych?! Rejestr, który można by łatwo rozesłać do wszystkich uprawnionych do wypisywania refundowanych recept lekarzy, w postaci bazy danych łatwej do obsługi, a w przyjaznym oprogramowaniu.
Premier Tusk twierdzi, że obecne zamieszanie w związku ze zmianami spowodowane jest zachowaniem lekarzy właśnie. Lekarze, że winne jest Ministerstwo Zdrowia i sam minister Arłukowicz. A co ja myślę? Pisałem niedawno („Platforma niekompetentnych”; 2.01.2012r.), że w obecnym obozie władzy pierwsze skrzypce grają przede wszystkim osoby nie mające kwalifikacji, doświadczenia, czy właściwości intelektualnych do kierowania najważniejszymi obszarami administracji rządowej w państwie. Trudno się takiej sytuacji dziwić, skoro na czele rządu stoi człowiek, będący uosobieniem dyletantyzmu; człowiek całe dorosłe życie utrzymujący się z państwowej, poselskiej posadki, jedyne zatrudnienie przy pracy fizycznej znajdujący u krewniaka. Po kimś takim trudno doprawdy spodziewać się konkretów. Jest więc pic i propaganda.
Jeśli już ktoś odpowiada za chaos przy zmianie listy leków refundowanych, to raczej b. minister zdrowia – Ewa Kopacz i Donald Tusk osobiście. Przypomnijmy po raz kolejny, nowa ustawa refundacyjna została wprowadzona w maju 2011r. (!!!). Rząd miał grubo ponad pół roku, aby przygotować nową listę leków dotowanych z budżetu, przeszkolić lekarzy i aptekarzy na tę okoliczność, czy też opracować pomocny system informatyczny. Jak opowiada mi farmaceutka, jakiekolwiek szkolenie (i to w dodatku niewiele związane z tematem zmian) izba aptekarska przeprowadziła dopiero na początku grudnia ub.r.! Tuż przed świętami pojawiała się na stronach NFZ instrukcja zawierania nowych umów refundacyjnych (we wcześniejszych latach tryb ten był o wiele prostszy). Zdumiewać się może jednak ową niekompetencją Tuska i Kopacz tylko ten, który umysłowego zasobu PO nie zna, albo udaje, że znać nie chce. Jeśli przypomnimy sobie, że za wprowadzenie reformy odpowiadała ta sama osoba, która ziemię pod Smoleńskiem przekopała „na metr w głąb”, to wszystko staje się „arcyboleśnie proste” do zrozumienia.
Wniosek PiS o wotum nieufności dla ministra Arłukowicza jest absurdalny (co w ostatnich miesiącach bardzo pasuje do linii tej partii). Jeśli już, to należałoby zgłosić wniosek o wotum nieufności dla całego rządu (co byłoby sensowne), ale wniosek o odwołanie Ewy Kopacz z funkcji marszałka Sejmu (co byłoby najsensowniejsze; swoją drogą to ciekawe, że za spartaczoną reformę Tusk premiuje nominacją na drugie najważniejsze stanowisko w państwie…). Od samego Arłukowicza należy się jednak (że pojadę Michnikiem) „odpieprzyć”. Widziałem jego przedświąteczny wywiad w TVN24 z Justyną Pochanke. Pomijam fakt, że prowadząca była do niego nieprzygotowana i na siłę próbowała upupić ministra. Arłukowicz bardzo sensownie wytłumaczył założenia ustawy. Zwłaszcza dotyczące zmiany sposoby refundacji. Przede wszystkim likwidacji promocji lekowych oraz tzw. „leków po groszu”. Z doświadczenia wiem, że był to proceder niemalże przestępczy, stworzony przez rząd SLD w interesie wielkich sieci aptek. Ale tłumaczył też Arłukowicz, iż nie wyobraża sobie, że lekarz z tej tylko racji, że nowa ustawa nakłada na niego nowe obowiązki obrazi się i przestanie wypisywać recepty refundacyjne. Nowy minister wie co robi. I wie też, że każdy, kto w Polsce chce przeprowadzić jakąś sensowną reformę, naraża się potężnym grupom interesów. Tym razem jest nie inaczej.
Dlatego Bartosza Arłukowicza należy nie tylko bronić, ale i wspierać w boju. I jest to bodajże drugi taki przypadek w historii, kiedy o rządzie Donalda Tuska (ale nie o samym Tusku!) mogę powiedzieć cokolwiek dobrego.
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka