Sed3ak Sed3ak
433
BLOG

Co się stało z obrońcami praw człowieka?

Sed3ak Sed3ak Polityka Obserwuj notkę 7

Współczesna filozofia praw człowieka w coraz większym stopniu przypomina dyktaturę. Uściślijmy, dyktaturę lewicowego rozumienia prawa. Pal licho, że samo założenie wyłączenia z grona praw takiej kategorii, które są ludzkości przyrodzone i niezbywalne, spotyka się z pewnymi wewnętrznymi sprzecznościami. Któż byłby właściwy do jej skatalogowania? Czy są to prawa niezmienne, czy też w miarę „postępu ludzkości” do tej kategorii włączać należy jakieś prawa nowe, w przepoczwarzonej formie?

W głównym nurcie rozumienia praw człowieka dominuje na dziś dzień odchylenie feministyczno – lewicowe. Podobnie rzecz przedstawia się i w Polsce. Z nieskrywanym zdumieniem obserwuję, jak „autorytety w dziedzinie prawa”, do niedawna jeszcze tak wyczulone na „łamanie praw człowieka przez PiS”, dzisiaj nabrały cieczy w usta (chodzi o wodę). Nie znalazł się taki strażnik human right’sów, który zareagowałby na pobicie przez funkcjonariuszy państwa (Straży Miejskiej m. Warszawy) dziennikarza gazety nieprzychylnej rządzącym. Mam na myśli przypadek Michała Stróżyka, dziennikarza „Gazety Polskiej”. W reportażu dla „Faktów TVN” (z 22 listopada 2011r.) Katarzyna Kolenda – Zaleska ubolewała, że dziennikarze nie wykazują solidarności zawodowej, w momencie gdy jeden z nich jest atakowany. Dlaczegóż więc milczała ów pani w momencie, gdy stróże prawa od Hanny Gronkowiec – Zwalcz przetrącali kark koledze po fachu?!

Podobnie rzecz ma się z paprykarzami od Stanisława „Jak żyć?!” Kowalczyka. Powłóczyste sumienia obrońców praw człowieka, tak wrażliwych na losy dwóch amerykańskich gejów, złamanych przez umieszczenie ich wizerunków w prezydenckim orędziu, nie dopatruje się niczego zdrożnego w fakcie, że poszkodowani przez grad rolnicy znaleźli się na celowniku rządowych służb, akurat po tym, jak jeden z nich bez pardonu skrytykował nieudolność premiera Tuska.

Mój Boże, ileż to było swego czasu rezonu, gdy cała Polska i dziennikarze „z tej drugiej zaprzyjaźnionej stacji” relacjonowali brawurową ucieczkę Huberta H. Podrzędnego pijaczka, bredzącego w stanie pozwalającym na obserwowanie białych myszek, o tym co sądzi o matce śp. Lecha Kaczyńskiego. Iluż to zatroskanych profesorów przestrzegało, że „nie można karać za słowa”. Dzisiaj, gdy prezydent Komorowski (czyli prezydent jedynie słuszny), składa do Sejmu projekt ustawy, oczywiście niezgodny z duchem konstytucyjnego prawa do wolności wypowiedzi, formułowania poglądów oraz ich publicznego demonstrowania, nie sposób znaleźć skowytów stróżów człowieczych praw.

Przypomina mi się w tym momencie wykład z ochrony praw człowieka, na który miałem przyjemność uczęszczać na studiach. Prowadzący go profesor (na użytek ten notki nazwijmy go profesorem Farmazonem) rozwodził się nad podłym charakterem Lecha Kaczyńskiego, który jako prezydent Warszawy nie pozwolił gejom i lesbijkom maszerować ulicami stolicy. W wyniku tej decyzji Polska musiała zapłacić organizatorom sowite odszkodowanie (zasądzone wyrokiem Trybunału w Strasburgu). Czego profesor Farmazon przeboleć nie mógł. „Dlaczego Lech Kaczyński nie zapłaci ze swoich pieniędzy za tamtą decyzję?” – pytał wykładowca, w czasie i miejscu jakże bliskim politycznym agitkom. Czy ten sam profesor, gdy Polska zmuszona będzie płacić ogromne rekompensaty za łamanie Konwencji o Ochronie Praw Człowieka, powodowanej nowym rozumiem prawa do zgromadzeń (Lex Bronek), powtórzy swój postulat w stosunku do jedynie słusznego prezydenta? Wątpię.

Im dalej w las, tym straszniej. Autor stadionowego zawołania: „Donald matole, twój rząd obalą kibole”, po przeprowadzonej przez Policję pokazówce został aresztowany i pobity w areszcie. Obrońcy Praw Człowieka jednak milczą. A nawet nie. Prawią coś o tym, że „funkcjonariusza publicznego nie wolno znieważać”. A wolności obywatelskie nie przysługują w absolutnej postaci i mogą być wykorzystywane tylko „w rozsądnych granicach”. Taki Staruch przykładowo, jako element obiektywnie społecznie szkodliwy, z praw człowieka korzystać może tylko wyrywkowo. A bronić go mogą tylko pisowcy (swoją drogą b. senator Zbigniew Romaszewski o prawach człowieka uczył się w momencie, gdy te łamane były powszechnie, całkowicie i rzeczywiście), bo przecież nie jest do pomyślenia, żeby TAKI oskarżony miał takie samo prawo do obrony, jak „prześladowani przez reżym PiS-u” geje, Hubert H., czy teletubisie.

Samozwańczy protektorzy human’s right’sów potrafią zabrać głos jedynie wtedy, gdy ktoś rzuci hasło, niezgodne z ich akademickim elementarzem. Asumpt do medialnego ADHD dał wczoraj Jarosław Kaczyński, postulując przywrócenie kary śmierci. „Autorytety w dziedzinie prawa” ruszyły więc z odsieczą. Prof. Piotr Kruszczyński w TVN24 powiedział: „To tak, jakbyśmy się zastanawiali czy przywrócić karę chłosty, czy przywrócić sądy boże. To jest takie samo rozumownie” [pisownia w oryginale]. Hmm, czy na pewno? Czy kara cielesna chłosty, może być traktowana na równi z karą śmierci? „Będziemypariasem Europy wtedy. Z całym szacunkiem, będziemy taką drugą Białorusią (jedyny kraj w Europie, w którym obowiązuje kara śmierci - red.), Pakistanem. Czy to o to chodzi?”.

Krajem, w którym obowiązuje kara śmierci (co prawda nie leżącym w Europie) są również Stany Zjednoczone. Porównywanie krajów niedemokratycznych, w których nie ma możliwości przeprowadzenia uczciwego postępowania karnego przez niezawisłych sędziów, z krajami liberalnych demokracji, jest konfabulacją. Kara śmierci nie jest bowiem tylko „ustawowym barbarzyństwem” (jak twierdzi poseł-gej Biedroń). Jest ponadto wykalkulowanym i metodycznym narzędziem redukcji przestępczości najcięższego kalibru. Np. w latach ’70 w USA górą w prawie karnym wzięła filozofia neoklasycystyczna, postulująca zaostrzenie kar i rygorów więziennych. I nie dlatego, że ktoś chciał bawić się w „drugą Białoruś, Pakistan”, tylko dlatego, że dotychczasowa polityka karna (nurt naturalistyczny) nie przynosiła efektów. Temat z pewnością nadaje się do kompleksowej debaty.

Wracając zaś do obrońców praw człowieka. Boże, widzisz i nie grzmisz… chociaż pewnie się gniewasz. Więc może pomysł z restytucją ordaliów nie jest do końca taki poroniony?

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka