Sed3ak Sed3ak
536
BLOG

Odtworzony scenariusz

Sed3ak Sed3ak Polityka Obserwuj notkę 21

List Jarosława Kaczyńskiego do partii prezentuje prezesa jako chłodnego analityka, który potrafi z chirurgiczną precyzją rozrysować bolączki swojego ugrupowania, przyczyny porażki, czy prognozy na przyszłość. Szkoda, że na co dzień, w medialnym tyglu Jarosław Kaczyński prezentuje się już jako rozdygotany i rozhisteryzowany małolat. Albo odgrażający się za „niebywałe wręcz chamstwo”, albo pozywający do sądu za „kolejne bezczelne kłamstwo” premiera Tuska (z trudnym do zreferowania przeciętnemu zjadaczowi chleba uzasadnieniem zarzutów, stawianych prezesowi PiS przez szefa rządu).

W sobotę sporządziłem notkę („Psychomanipulacja której nie ma”; 19.11.2011r.), w której wspominałem, że w politycznej narracji Tuska obecna jest psychomanipulacja spod znaku NLP. W tym jedna z jej odmian – tzw. kotwiczenie. Dzisiaj parę słów popełnić można o retoryce J. Kaczyńskiego. Widzimy, że jako człowiek z epoki politycznej plasowanej gdzieś pomiędzy początkiem XX w., a końcem międzywojnia, prezes PiS jest na nowoczesne techniki mataczenia zwyczajnie nieodporny. Zaatakowany nimi błądzi, bredzi o stawianiu przed sądem, powtarza się z utartymi przez lata frazami (brzmiącymi śmiesznie w telewizyjnych skrótowcach). Innymi słowy, Kaczyński podkłada głowę pod topór, a nawet sam zachęca kata do jego opuszczenia. Wiedząc, że ma przeciwko sobie skonsolidowany medialny front „głównego nurtu” powinien Kaczyński zachowywać się dokładnie przeciwnie: cedzić słowa, rozładowywać atmosferę na konferencjach, uwodzić erudycją. Tymczasem stosuje narrację, przez którą przedstawiany jest jako infantylny polityczny awanturnik, osobnik niezdolny do prawidłowego funkcjonowania na szczytach władzy. Opublikowane dzisiaj badania poziomu zaufania pokazują, że Kaczyński dzierży niechlubną palmę pierwszeństwa w kategorii elektoratu negatywnego. W zasadzie, to powrót do etapu niewybieralności.

Wczorajsze zrelacjonowanie np. przez TVN listu prezesa PiS do działaczy, pokazuje jak nieprzesiane słowa i zwroty są przeciwko szefowi największej partii opozycyjnej wykorzystywane. „Zawinił ostatni tydzień. Ziobro i Kurski winni klęski PiS” – informowała stacja Waltera. Tymczasem w liście przyczyny porażki analizowane są przez prezesa z dużo większą dozą roztropności (przykładowo: „Okolicznością sprzyjającą rządzącym jest także trwający od 2005 roku wzrost konsumpcji, będący w niemałej mierze skutkiem polityki naszego rządu i służący społeczeństwu, ale paradoksalnie ułatwiający utrzymanie władzy przez niedołężną ekipę PO. Naszym atutem są konserwatywne przekonania większości Polaków i całkowita niezdolność PO do efektywnego rządzenia”; nie wypada się nie zgodzić). Na pierwszym jednak miejscu Kaczyński stawia sprawę swoich (jak i większości przywódców prawicy) doświadczeń politycznych z lat dziewięćdziesiątych. Półtorej dekady rozbicia i przerzedzenia ugrupowań konserwatywnych wyryły się tak negatywnymi zgłoskami w pamięci prezesa, że doprawdy trudno się szefowi PiS dziwić, że utrzymanie jedności w partii stawia on na pierwszym miejscu. Jako warunek sine qua non. Przesądza o tym dobitnie, mówiąc: „Niemniej od 2007 roku mamy do czynienia z kolejnymi rozłamami, które - przy wszystkich różnicach wynikających z okoliczności - przypominają wydarzenia lat 90” oraz „Niektóre osoby i środowiska najwyraźniej dalej pozostały pod jego wpływem. Chodzi o niemające realnych podstaw kalkulacje polityczne, a także niemające takich podstaw ambicje osobiste”.

Kaczyński mówiąc o konsolidacji, nie ma jednak na myśli niczego innego, jak sekciarsko-mafijnej lojalności. Tylko, że takie stępienie partyjnego intelektu, przejawia się również w znacznej redukcji potencjału samego PiS. Prezes zdaje sobie sprawę, że ustawa o finansowaniu partii politycznych odgrodziła mikrougrupowaniom jakiekolwiek szanse na zaistnienie w parlamentarnej polityce. Prawo i Sprawiedliwość zaś – dotowane wieloma milionami z publicznej sakiewki – oddane pod samoistne władztwo prezesa, przepoczwarza się w chwili obecnej w jego prywatny zaprzęg. Owszem, racją jest to, o czym pisze Kaczyński. Że obecny klub opozycyjny ufortyfikowany został z ekspertów, fachowców i znawców. W sensie jakościowym z pewnością partię to wzmocni. Problem w tym, że żadni z wprowadzonych do parlamentu nowych posłów, czy senatorów nie parają się zawodowo polityką. Tym samym, frontman’ami głównych działań polityczno – medialnych, pozostają w PiS-ie niezmienni. A są to nijakie miernoty, w postaci Błaszczaka, Kuchcińskiego, czy Hofmana.

Z takim „pierwszym szeregiem” w zasadzie niemożliwym jest zmienienie wizerunku partii, czy włączeniem do jej powszechnego odbioru merytorycznych działań, które dokonują się poza głównym nurtem zainteresowań mediów, na zapleczu partii (tj. konferencja „Polska – Wielki Projekt”, czy prace i studia Centrum Sobieskiego, tj. intelektualnej kuźni Prawa i Sprawiedliwości). Kolejna fronda zaś, czyniona przez prezesa w trosce o zwartość kierowanego przez siebie ugrupowania, warunkowana jest logiką działań, których źródło plasuje się na lata dziewięćdziesiąte. Tym razem jednak, dużo realniejsza jest szansa wykrystalizowania się ugrupowania, stającego się rzeczywistą odpowiedzią na indolencję PiS w kolejnych wyborach i tworząca im konkurencję (odwrotnie, niż żenująca historia PJN, z żenującym wynikiem, po żenującej batalii wyborczej z czarnym koniem w tle). Przypomnijmy, że Zbigniew Ziobro w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009r., przy ledwie dwudziestopięcioprocentowej frekwencji uzyskał 336 tys. głosów (Donald Tusk w wyborach z października 2011r. otrzymał ich tylko 40 tys. więcej)!

Jak słusznie zauważył jeden z polityków, wybór pomiędzy Ziobrą, a Kaczyńskim dla konserwatywnego elektoratu jest trochę jak pytanie dziecka, o to, czy kocha bardziej mamusię, czy tatusia. Rozłożenie się głosu elektoratu wydaje się w tej sytuacji jak najbardziej prawdopodobne. A jednocześnie, winienie rozłamowców za niepowodzenie kampanijne, nie jest do obrony z logiką faktów. Trudno powiem zgodzić się ze stwierdzeniem prezesa, że „Na koniec mimo całkowicie otwartej dyskusji na posiedzeniu Komitetu Politycznego i zapowiedzi kolejnych takich dyskusji, także na posiedzeniu Rady Politycznej, i mimo przyjęcia ustalenia, iż dyskusje będziemy prowadzić wewnątrz partii, plan ten upubliczniono”. Na Komitecie Politycznym wszelka dyskusja została z góry ucięta. A wyrażających wątpliwości polityków upokorzono i postawiono w roli petentów.

List Jarosława Kaczyńskiego ma więc być formą ukojenia rozgoryczonych porażką działaczy. Niestety, wysuwanie tej samej koncepcji usprawiedliwiania kampanii („Wynik badań, które już przeprowadzono, wskazuje, że najprawdopodobniej zdecydował ostatni tydzień kampanii. (..) Wreszcie nie znaleźliśmy metody zneutralizowania prowadzonej pod hasłami profrekwencyjnymi, a w istocie proplatformerskiej kampanii, trwającej do zamknięcia lokali wyborczych, a więc w czasie całego okresu ciszy wyborczej. (…) Konieczne jest tutaj przypomnienie, iż po poprzednich wyborach Fundacja Batorego szacowała, że kampania profrekwencyjna, i wtedy prowadzona także w ciszy wyborczej, zwiększyła dystans między PiS a PO o milion głosów. Trudno powiedzieć, który czynnik był najistotniejszy, łącznie musiało to wynosić kilka punktów procentowych w dół i w górę dla każdej z dwóch głównych partii”) pozwala przypuszczać, że usztywnienie kursu budapesztańskiego i stawianie całego posmoleńskiego dorobku partii na jedną kartę, skończyć się musi jej słabnięciem. I możliwym powstawaniem kolejnych mikropartii, o absurdalnie brzmiących nazwach i politycznych motywacjach („PJN”, „Solidarna Polska”, „Naród z Maryją”, „Wierni Polsce”, itd.). Czyli niemal dokładne odtworzenie scenariusza z lat ’90. 

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka