Wóz TVN-u mógł podpalić się sam

Musiałem trochę poszperać w sieci, aby zweryfikować informację TVN-u, jakoby spłonął ich wóz transmisyjny. Powszechnie wiadomo, że TVN kłamie, a samochód mógł przecież podpalić się sam. Kolejne źródła jednak potwierdzały. No cóż, nie pochwalam aktów wandalizmu. Jestem jednocześnie pełen uznania dla organizatora Marszu, który próbował w jakiś sposób mienie stacji Waltera uchronić przed sprawiedliwością ludu (a raczej: bandytów). Swoją drogą to ciekawe, że ofiarą padło właśnie auto grupy ITI. Dla podpalających było chyba oczywiste jak zlokalizować „obce centrum dowodzenia” (na współczesnych wojnach tak to już jest, że najpierw się bombarduje budynek największej telewizji w kraju, a dopiero później sztab generalny). Mam nadzieję tylko, że TVN nie zrobi z faktu tego tkliwej opowiastki, przesiąkniętej martyrologią. W której „faszyści” zdemolowali niewinnego van’a. Przecież rozpamiętywanie przeszłości jest takie paskudne…

Podsumowanie Marszu to ponad 200 zatrzymanych. Jak się okazuje, prawie w połowie są to Niemcy. Nie wiem, czy redaktorzy z Czerskiej posuwają się w jakimkolwiek stopniu do odpowiedzialności za zajścia, bo chyba powinni. To oni przez ostatnie kilka tygodni siali wiatr i tworzyli sobie „faszystów” (to pewnie te rodziny z dziećmi, staruszkowie i studenci, którzy zjechali się z całej Polski na Święto Niepodległości). Dawali przyzwolenie potomkom zbrodniarzy z Frakcji Czerwonej Armii, aby splamić i podeptać polskie święto (jakiś Volksdeutsch napluł na rekonstruktora, ubranego w mundur Wojska Polskiego). Wstyd, nic ponad to! W dzień upamiętniający m.in. rozbrojenie niemieckich wojaków w stolicy spraszać zaodrzańskich zadymiarzy, aby tak spaskudzić nam ten wyjątkowy czas... Tutaj już nawet słów brakuje.

A co do samych zamieszek, to tylko smutek człowieka ogarnia. Jasne jest, że jeśli się podburza ludzi i kreuje wroga, to zawsze znajdą się zadymiarze, szukający rozpierduchy. W Polsce takich nie brakuje. Kiboli, kryminalistów, recydywistów, zwykłych mend. Gdyby całej tej kampanii „antyfaszystowskiej” nie było, Marsz pewnie ograniczyłby się do rodzinnego pikniku. A tak, było co było. Mam nadzieję, że Policja stanie na wysokości zadania (chociaż po wczorajsze „wzorcowej” akcji szczerzę wątpię) i wyłapie wandali. Wszystkich. Tych, co rzucali kostką brukową, jak i tych co skryli się w anonimowej kawiarni (nie, to wcale nie był klub „Krytyki Politycznej” – „Nowy Wspaniały Świat”, wcale…).

Widać już, że całą wczorajszą awanturę dość skrzętnie wykorzystać zamierza Partia Władzy (śmierdzi to z odległa ukartowanym spiskiem). Prezydent Komorowski ma złożyć projekt ustawy ograniczającej konstytucyjne prawo do zgromadzeń. Może teraz będzie, jak na Białorusi: zgoda na manifestację uzależniona będzie od uznaniowości władz? Przypomnijmy więc dla porządku: zgromadzenie może odbywać się co do zasady zawsze (poza enumeratywnie wyliczonymi przypadkami ustawowymi). Ochroną manifestacji zajmuje się Policja i inne służby porządkowe (chociaż bezpieczeństwo we własnych szeregach ma zapewnić organizator). Podlegają one ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, a dysponentem pozostają władze miasta, w których manifestacja ma miejsce. W obecnej sytuacji to nie organizatorów należy karać za prawo do zrzeszania się, tylko odpowiednie służby (w krajach zachodnich sprawę zakończyłyby dymisje i odpowiedzialność dyscyplinarna) za partacką robotę.

Nie wymagajmy jednak od tej władzy zbyt wiele. Choćby i takich błahostek, jak poszanowania litery i ducha konstytucyjnych praw.