Przebudziłem się zlany potem. Śniło mi się, że moja białogłowa figlowała dość frywolnie w miejscu nie innym, niż łóżko z natartym oliwką młodzianem. Sądząc po gabarytach (rozstawie ramion, szerokości nóg i długości stóp) z całą pewnością bohaterem głównego planu nie mogłem być ja. Cóż może być gorszego na początek dnia? – się zastanowiłem. Roztworzyłem klapę czegoś co kiedyś było nołtbókiem. Wygrzebałem z zakładek stronę onet.pl. i zamarłem: „Podkochiwałem się w pośle Krzysztofie Bosaku wtedy, kiedy był posłem” – strzela bez zawahań poseł od Popierania Zaparcia Palikota – Robert Biedroń. Nie czekając na reakcję organizmu pobiegłem (również na bosaka) w kierunku ustępu. Udało mi się wykonać wszystko z zgodnie z zamierzeniem (a nie mam na myśli standardowych czynności oczyszczających ludzkiego ciała).
Nieświadom niczego przysiadłem na chwilę. Przypomniała mi się przedwojenna anegdota o żołnierzu, będącym czynnym przedstawicielem orientacji mniejszościowej. Traper na głodzie - korzystając zrazu pewnego z faktu, że towarzysz broni udał się na stronę by ulżyć fizjologii – rzucił się na niego w celach homoseksualnych, gdy tamten wystawiał wiadome narządy, do wiadomego użytku. Przypomniałem sobie gdzie jestem. Nigdzie nie było dość bezpiecznie! Przeraziłem się nie na żarty.
Krzyż – pomyślałem. Zawieszę krzyż, to powinno ich odstraszać. Kogo się bałem? Głównie posła Biedronia. Dzisiaj odebrał zaświadczenie o byciu wybrańcem narodu. Jutro dostanie immunitet i będzie bezkarnie uwodził mnie w myślach. Potrzeba zaś wzywa nie tylko od święta. Nieszczęścia chodzą parami. Zrezygnowałem jednak z pomysłu. A jak wyślą Środę z Antypielgrzymką? I zaczną zrywać krzyże choćby i z wychodków? Panu Jezusowi pewnie to bez różnicy (a i po prawdzie, to pewnie lżej nie czuwać w miejscu, w którym o koncentrację duchową ciężko), ale sam się obawiałem w dalszym ciągu.
Zerknąłem przez uchylone drzwi. Cisza, nikogo nie było. Wróciłem nieswój do obowiązków. Zupa! Miałem ugotować zupę! Nie mogłem się jednak skoncentrować. Samoczynnie coś nuciłem pod nosem: ząb, zupa, dąb… Po chwili myśli ułożyły się w słowa: raz w zupę, raz w… Kolega na studiach co prawda zapewniał, że raz w zupę kucharza nie czyni, ale strzeżonego Pan Bóg strzeże. Chociaż coś może być na rzeczy – przecież inna maksyma mówi, że z krowy pojonej kakaem mleka nie wydoisz. To mnie postawiło na nogi.
A reszta dnia minęła jak z płatka. Otrzepałem się, wypłukałem usta i założyłem bezpieczne spodnie. Wypowiedź posła Biedronia dała jasno do zrozumienia, że czy ząb, czy zupa, czy… jeszcze coś innego – w każdym bądź razie różowy proletariat nie śpi. Ale ja czuwam! A to już coś. Emocji i rozrywki jednak będzie już wkrótce więcej, niż koszmarów i ustronnych zagrożeń. Wszak to właśnie rozpoczyna się VII kadencja naszego Sejmu. Przepraszam najmocniej, ale muszę na stronę.
"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)"
kard. Stefan Wyszyński
sed3ak na Twitterze
Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro!
"The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature".
Abraham Lincoln
"Virtù contro a furore
Prenderà l'armi, e fia el combatter corto;
Che l'antico valore
Negli italici cor non è ancor morto".
Francesco Petrarka
Polecam:
"Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka