Sed3ak Sed3ak
672
BLOG

How Franciszek got elected?

Sed3ak Sed3ak Polityka Obserwuj notkę 7

Trzy lata temu, niedługo po zwycięskich dla Baracka Obamy wyborach prezydenckich w USA, krążył po sieci filmik nakręcony za jakieś śmiesznie niskie pieniądze przez dociekliwego dziennikarza („How Obama got elected?”). Pochodził z dnia wyborów. Reporter wyłuszczał przypadkowe osoby, czekające w kolejce do urny i zapytywał ich o poszczególne zdarzenia, które towarzyszyły kampanii. Na przykład o to, który z kandydatów popełnił taką śmiesznostkę, że Alaskę ulokował aż w Rosji, albo która partia aktualnie (listopad 2008r.) kontroluje Kongres. Rozmówcy w przeważającej większość naciągali odpowiedzi tak, aby były one korzystne dla Baracka Obamy. W pierwszym przypadku np. pytani stwierdzali, że to Sarah Palin powiedziała, że jest w stanie dostrzec Rosję z okna swojego domu na Alasce (w rzeczywistości nic takiego z ust b. kandydatki na urząd wiceprezydenta nie padło; zwrot ten pochodzi ze skeczu, w którym znana aktorka parodiuje gubernator Alaski). Podobnie z większością w Kongresie. W tamtym czasie należało ona do demokratów, co nie przeszkodziło respondentom stwierdzać z graniczącym z pewnością przekonaniem, że jest inaczej. Na koniec sondy wszyscy przepytywani zadeklarowali, że swoją wiedzę o świecie czerpią z programów tzw. „czterech sióstr” (stacji ABC, CNN, CBS, NBC).

W sierpniowym badaniu Instytutu Gallup’a notowania czarnoskórego prezydenta spadły poniżej 40% (co w Ameryce zazwyczaj oznacza dramat rządzącej administracji). Dwa miesiące wcześniej ten sam Instytut przedstawił inne badania, z których wynikło, że Obama przegrywa najbliższe wybory z jakimkolwiek kandydatem wystawionym przez republikanów.

Jeśli popatrzymy na przedsięwzięcia Baracka Obamy w ostatnim trzyleciu, trudno nie odnieść wrażenia, że więcej rzeczy mu nie wyszło, niż na odwrót. Wpompowanie w gospodarkę kolosalnych pieniędzy sprawiło, tylko tyle, że zarządy przyjmujących je korporacji złapały oddech i uzyskały płynność finansową. Aczkolwiek, po trzech z kolei latach dodruku pieniądza gospodarka Ameryki powinna kipieć od czerwoności. Tymczasem drepce w miejscu. Bezrobocie osiąga tam katastrofalane, bo polskie wartości (9,1%), a większość analityków jest pewna – idzie druga fala kryzysu. Prezydent Demokratów sparzył się również na być może potrzebnej, ale nieakceptowanej społecznie reformie służby zdrowia. Z kolei zapętlenie się w wojnie afgańskiej w niewielkim tylko stopniu zrehabilitowano likwidacją Ussamy Bin Ladena. Bardziej potraktowano to, jako zwycięstwo narodu w słusznej sprawie, a nie personalny tryumf Obamy.

Tak to wygląda w Stanach. Trzy lata temu wyborcy dali się nabrać. Wpuszczono ich medialną propagandą w maliny. Po jakimś czasie przejrzeli jednak na oczy. I zobaczyli, że odbudowywanie bogactwa Ameryki przez działania administracyjne to fikcja. Tak samo jak mit publicznej służby zdrowia. Zapewne za rok Baracku Obamie pozostanie już tylko pył. I może jeszcze wspomnienie medialnego hochsztaplera, który piwkiem przy grillu, „zabójstwem” muchy na wizji, czy kupowaniem hamburgerów z Miedwiediewem próbował nabić Amerykanów w butelkę, przykrywając sprawy ważne dla kraju. Drugi raz ten numer się nie uda. Chociaż oddajmy uczciwie, że skali reform i zapału Obamie zabrać nie można.

Co dobrego natomiast na polskim podwórku? Dwa dni po wyborach i już zakasane rządowe rękawy szykują całą garść potrzebnych reform. Najważniejszą z nich będzie (to na początek) postawienie przed Trybunałem Stanu J. Kaczyńśkiego i Z. Ziobrę za zbrodnie lat 2005-07, których – jak wykazała sejmowa komisja – ostatecznie nie było. Ale to tylko prolog. Zmian będzie cała garść. News’em dnia jest wypuszczona przez Palikota wiadomość, że W. Nowicka i gej Biedroń dostali od premiera propozycję tek ministerialnych. W ciemno można powiedzieć, że feministka przejmie resort edukacji, a homoseksualista polityki społecznej. A za tym manewrem kadrowym pójdą realne posunięcia. Nowicka wprowadzi do szkół obowiązkowe wychowanie seksualne z programowymi godzinami analizy pornosów (na złość Kaczyńskiemu zdubbingowanych po niemiecku; copyright by Mazurek & Zalewski), a Biedroń przygotuje ustawę normującą przywileje podatkowe dla par jednopłciowych. U nas reformy, panie!

Nie przyłączam się do chóru, który za przegraną PiS-u w wyborach oskarża nierównowagę w mediach. Miała ona zapewne jakiś wpływ na ostateczny rezultat, ale niekoniecznie najważniejszy. Coś jednak na wybranych przykładach da się zaobserwować. Przede wszystkim całą różnicę, jaka w sferze mentalnej występuje pomiędzy Polakami, a Amerykanami. Ci drudzy – oswojeni z medialnym kanibalizmem przez dekady – zawsze z wielką ostrożnością podejmują telewizyjny przekaz. Ci pierwsi – cały okres ery telewizyjnej spędziwszy pod butem partyjnej propagandy – chłoną jak gąbka wodę wszystko to, co w pudła wypłynie.

Kiedyś blogerka „PaniS” zwróciła mi uwagę, że wpływu telewizji nie należy bagatelizować. Negatywny obraz Lech Kaczyńskiego – na krótko przerwany żałobą – szybko wrócił z odchylenia, gdyż taką woltę przyjęły główni decydenci masmediów. Natomiast zmiana wizerunku Pierwszej Damy (Marii Kaczyńskiej) utrwaliła się. Lecz w tym przypadku i media kurs utrzymały. I tylko jedną rzecz należałoby dopowiedzieć. Gdyby Jarosław Kaczyński miał w sobie choć krztynę luzu i prezencji, takiej którą miał np. śp. Ronald Reagan, to bez trudu zdołałby porozstawiać po kątach medialnych adwersarzy. Tymczasem któryś z kolei rok (a między Bogiem, a prawdą to i całe polityczne życie) daje się podprowadzić pod dziennikarskie lufy, niczym jeleń prowadzony na ostęp.

P.S. – Palikot zaczyna swój teatrzyk. Na początek insynuacja, że dwóch jego posłów ma zasiąść w rządzie. Z tego znamy tego biłgorajskiego pajaca. Kiedyś b. poseł SLD (a obecnie nowy senator) Marek Borowski powiedział, że koalicja Kaczyńskiego z Lepperem i Giertychem się źle skończy, bo lider Samoobrony zacznie wysuwać coraz to nowe, niedające się spełnić żądania, co w konsekwencji będzie musiało prowadzić do zerwania wspólnych rządów. Z Palikotem i Tuskiem (mimo braku formalnej koalicji) może być podobnie. Oczywiście, jeśli w tym wypadku nie mamy do czynienia z jakąś zasłoną dymną. I przesłania Tuskowi w pakunku wygodnego wytłumaczenia. „No patrzcie! Najpierw Kaczor zawetował mi 11 z 800 ustaw. Potem Drugi Kaczor wywołał atmosferę nienawiści. A teraz Palikot się znęca. No po prostu nie da się wziąć pełnej odpowiedzialności za kraj i rozpocząć reform… Jak coś jest niemożliwe, to jest niemożliwe, nie?!”.

 

 

 

 

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka